[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie podniosła się wzwyż od lejowej strony... parła prosto przed siebie,
wciąż jednakowo nachylona. Ale oni nie widzieli ani kidzeny, ani
morskiego ptactwa, ani szonerów... naraz zobaczyli, że to już upłynęło
dni czternaście... i myśleli, że to z Rewą to jakiś kiepski interes. Więc
zapuścili sondę i wymierzyli sześćdziesiąt sążni głębokości. Oto, co ja
znaczę!, rzecze Counahan. Ja zawsze tak! Przygnałem wasz okręt
prosto na Rewę, a gdy będziemy mieli trzydzieści sążni, to pójdziemy
spać, jak małe dzieci. Counahan to chwat! Counahan, to żeglarz!"
Zapuścili znów; było dziewięćdziesiąt sążni. Counahan rzecze: Albo
sznur się wydłużył, albo też Rewa się zapadła."
Wyciągali linę, gdy im się mniej więcej widziało, że tak trzeba zrobić;
usiedli na pokładzie i dalej liczyć węzły burcząc przy tym okrutnie.
Marilla waliła przed siebie o nic nie pytając. Naraz nawinął im się jakiś
statek-włóczęga. Counahan wdał się z nim w rozmowę. Czyście gdzieś
nie widzieli batów rybackich? zagadnął jakby od niechcenia. Całe ich
sznury ciÄ…gnÄ… siÄ™ od irlandzkiego strÄ…du, odpowiedzieli mu ze statku.
A cóż to mi do irlandzkiego strądu? A więc cóż tu porabiasz?
zapytali tamci. O męko chrześcijaństwa! rzecze Counahan (tego zwrotu
używał, gdy było z nim coś nie w porządku), o męko chrześcijaństwa!
powiada, a gdzież to się znajduję? Trzydzieści pięć mil na pdn.-zach. ku
zachodowi Cape Clear, odpowiedzieli tamci, i może to ci będzie
pociechą! Counahan dał susa na cztery stopy, siedem cali, jak
wymierzył kucharz. Pociechą! krzyknął rozindyczony. Czy mnie
bierzecie za głupka? Trzydzieści pięć mil od Cape Clear a czternaście
dni od blizy bostońskiej. O męko chrześcijańska, ależ to chyżość
niesłychana! Moje słowa może poświadczyć matka, która mieszka w
Skibbereen! Wyobrazcie sobie, jak on musiał być wściekły!
W załodze miał wyłącznie ludzi z Cork i Kerry, z wyjątkiem jednego
Marylandczyka, który chciał wracać, ale okrzyczeli go za buntownika;
przybili ze starą Marillą do Skibbereen i spędzili czas wygodnie,
składając przez cały tydzień wizyty przyjaciołom na starym torfowisku.
Potem ruszyli z powrotem i zmitrężyli trzydzieści dwa dni, zanim dobili
się znów do Aawic. Zbliżała się jesień, a żarcia zaczynało brakować,
więc Counahan poprowadził okręt znów do Bostonu nie wioząc ani
jednej ości rybiej!
A co na to powiedziała firma? zapytał Harvey.
Cóż miała powiedzieć, hę? Ryby były na Aawicy, a Counahan był
już na redzie, opowiadając o swej niezrównanej wyprawie na wschód!
Dostało im się też poza tym, co im się należało, a wszystko to wynikło
po pierwsze z niepomiarkowania załogi względem rumu, a po wtóre z
nierozeznania Skibbereen od Oueerean. Counahan %7łeglarz, świeć Panie
nad jego duszą, ale był to prawdziwy pomyleniec.
Swojego czasu byłem na Lucy Holmes jął mówić cichym głosem
Manuel. W Gloucester nie chciano od nas brać ryb. A co-o? Dawano
byle jaką cenę. Ruszyliśmy więc na morze myśląc, że sprzedamy nasz
towar komuś z Fayal. Nagle począł dąć wiatr, tak żeśmy niewiele
widzieli przed sobą. Potem nastała dma jeszcze silniejsza, porwała nas i
poniosła chybcikiem... nikt nie wiedział, dokąd. Po jakimś czasie
widzimy ląd, a zrobiło się trochę skwarno. Skądś przypłynęło w czółnie
paru Murzynów. A co-o? Pytamy ich, gdzie to się znajdujemy, a oni
odpowiadają... no, co myślicie? A co-o?
Wyspy Kanaryjskie rzekł Disko po chwili namysłu. Manuel
śmiejąc się potrząsnął głową.
Blanco domyślał się Tom Platt.
Nie. Coś gorszego. Byliśmy koło Beragos, a; czółno było z Liberii!
No, więc sprzedaliśmy tam ryby. Niedobrze, co-o?
Czy taki szoner jak nasz mógłby dopłynąć do Afryki? zapytał
Harvey.
Można opłynąć Horn, gdyby tam było po co się wyprawiać... no i
gdyby starczyło żywności odrzekł Disko. Mój ojciec pływał
okrętem... była to, jak mi się widzi, taka jakby pinka, około 50 ton
pojemności... Nosiła nazwę Rupert... Pływał na nim aż do lodowych gór
grenlandzkich, w roku gdy połowa naszych maszoperii wyprawiała się
tam na dorsze. Co więcej, brał z sobą i moją matkę... ponoć dlatego,
aby jej pokazać, jak się zarabia pieniążki... wszyscy tam ugrzęzli w
lodzie, a ja urodziłem się w Disko. Oczywiście nie pamiętam z tych
czasów nic a nic. Kiedy na wiosnę puściły lody, wróciliśmy do domu,
ale ja dostałem imię od tej miejscowości. Trochę to kiepski figiel
zwalać winę na niemowlę, a wszyscy w naszym życiu musimy
popełniać błędy!
Juści, juści ozwał się Salters kiwając głową. Wszyscy muszą
popełniać omyłki; mówię wam, wy oba smyki, że gdy popełnicie
omyłkę (a popełnicie ich przynajmniej sto na dzień), najlepszym
wyjściem jest przyznać się do niej, jak na chłopa przystało.
Długi Dżek rzucił spode łba przerażające spojrzenie, ogarniające
wszystkich oprócz Diska i Saltersa i na tym skończyło się owo
zajście.
Potem zarzucali kotwicÄ™; coraz to w innym miejscu, kierujÄ…c siÄ™ ku
północy i czyniąc do dzień wyprawy na czółnach. Tak wśród
ustawicznych połowów posuwali się wzdłuż wschodniej krawędzi
Wielkiej Rewy, mierzącej od trzydziestu do czterdziestu sążni
głębokości.
Tutaj to Harvey po raz pierwszy spotkał się z mątewkami, które
stanowią jedną z najlepszych przynęt na dorsze, choć bywają
nieobliczalne w swych kaprysach. Pewnej ciemnej nocy porwali siÄ™ z
legowisk obudzeni wrzaskiem Saltersa.
Popatrz, popatrz! Charmuty! (Nazwa gatunku sepii, czyli mÄ…tewek, z
gromady głowonogów.)
I od tej chwili przez półtora godziny wszystko, co żyło na okręcie,
przywarło do kopystek" taką nazwę nosił kawałek ołowiu,
pomalowany na czerwono a u dołu zaopatrzony kręgiem prętów
odgiętych w tył niby druty półotwartej parasolki. Mątewka z
niewiadomej przyczyny upodobała sobie to cacko i owija się wokół
niego, a zanim zdoła oderwać się od prętów, już zostaje wyciągnięta na
powierzchnię wody. Jednakże, opuszczając swe pielesze, zaczynała
tryskać w twarz poławiacza najpierw wodą, następnie sepiową cieczą;
zabawnie było patrzeć, jak rybacy wymachiwali głowami to w tę, to w
tamte stronę, by uniknąć tego wytrysku. Gdy się skończył cały rwetes,
byli czarni jak kominiarze, ale na pokładzie leżał stos świeżych
mątewek... a wielkie dorsze bywają zawsze jak najlepszej myśli co do
drobnego, połyskującego kęsa przynęty sepiowej na końcu haczyka
umazanego glinÄ….
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Home
- eBook Hegel Philosophy of Mind
- Goszczurny StanisśÂ‚aw Mewy
- Channing Wang Sinheart Under The Rose
- 1032. Laurence Andrea Niedosyt wraśźeśÂ„
- Uzdrowienie więzi rodzinnych McAll Kenneth
- Gomez Jurado Juan Emblemat zdrajcy
- Goethe Faust II
- 0296. West Annie MiśÂ‚ośÂ›ć‡ na Krecie
- Dodd Christina Narzeczona
- Dom Luka The Other S
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bucardimaria.opx.pl