[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dobrze po północy.
- Teraz jesteś honorowym członkiem Stowarzyszenia Najlepszych Kowbojów w Dallas -
powiedział Tate, kiedy wreszcie się położyła.
Mała podziwiała jeszcze kolorowy napis na koszulce, a potem uśmiechnęła się rozkosznie.
- Dziękuję, tatusiu. - Ziewnęła głośno i przytuliła misia.
- Szybko zaczyna zachowywać się jak młoda kobieta.
- O co ci chodzi? - zapytała Avery, kiedy znalezli się już w sypialni.
- Przyjęła prezent, ale nie pomyślała o tym, by dać mi całusa albo uściskać.
Avery oparła ręce na biodrach.
- Czy powinnam ostrzec wszystkie panie, które chcą na ciebie głosować, że tylko w
przemówieniach jesteś feministą?
- Proszę cię, nie rób tego. Potrzebuję każdego głosu.
- Wydaje mi się, że dzisiejszego wieczoru poszło nam bardzo dobrze.
- W każdym razie od momentu, gdy zjawiliśmy się na sali.
- Wcześniej także. Dziękuję, że stanąłeś w mojej obronie.
- Nie musisz mi za to dziękować.
Patrzyli na siebie przez chwilę, a potem Avery odwróciła się i poszła do łazienki. Wzięła
prysznic i założyła peniuar.
Leżała w łóżku, słuchając, jak Tate się myje. Chciała zwrócić mu uwagę, by wieszał na
miejsce ręcznik, ponieważ prawie zawsze zostawiał go obok umywalki.
Kiedy wyszedł z łazienki, głos uwiązł jej w gardle.
Tate był nagi. Stał z ręką opartą na wyłączniku i przyglądał się jej. Usiadła i spojrzała
pytajÄ…co.
- Kiedyś - zaczął ochrypłym szeptem - potrafiłem wyrzucić cię ze swojej świadomości. Teraz
już nie. Nie wiem, dlaczego. Nie wiem, co robisz teraz, a czego nie robiłaś wcześniej. Nie
umiem już cię ignorować. Nigdy nie wybaczę ci tego, że usunęłaś ciążę i okłamałaś mnie.
Jednak takie wydarzenia jak to wczorajsze pomagają mi zapomnieć. Od tamtej nocy w
Dallas jestem jak nałogowiec, który odkrył nowy narkotyk. Pragnę cię bardzo. Pragnę cię
stale. Walka z tym doprowadza mnie do szaleństwa. Nie można ze mną wytrzymać.
Ostatnie tygodnie nie były łatwe ani dla mnie, ani dla mojego otoczenia. Jesteś moją żoną,
więc zamierzam korzystać z praw małżeńskich. - Przerwał na chwilę. - Czy chciałabyś
powiedzieć coś na ten temat?
- Tak.
- Więc?
- Zgaś światło.
Z jego ciała emanowała siła i napięcie. Uśmiech błąkał się w kącikach ust. Zgasił światło,
wsunął się do łóżka i wziął ją w ramiona.
Zanim Avery zdążyła się na to przygotować, leżała już pod nim rozebrana. Całował jej szyję,
ramiona, piersi i brzuch, zupełnie jakby chciał poznać ich smak.
Przeszył ją dreszcz pożądania. Każda jej cząstka pulsowała. Ciało otwierało się na dotyk
mężczyzny. Czuła go tak wyraznie: pasmo włosów muskające skórę, kiedy pochylał się, by
ją pocałować, silne uda, oplatające żelaznymi kleszczami.
Ich usta połączyły się w namiętnym pocałunku. Był słodki i gorący...
Tak samo określił jej ciało.
Mandy, siedząc na ramionach Tate a, krzyczała za każdym razem, kiedy pochylał się i
trząsł, jakby za chwilę miał się przewrócić. Tarmosiła go piąstkami za włosy i cieszyła się,
kiedy udawał, że wyje z bólu.
- Uciszcie się - upomniała Avery. - Wyrzucą nas z tego hotelu.
Zjedli właśnie śniadanie w restauracji na dole, a teraz bawili się na korytarzu. Nelson i Zee
chcieli jeszcze wypić kawę, ale Mandy zaczęła robić się niesforna. Wspólna jadalnia nie była
odpowiednim miejscem dla tryskajÄ…cego energiÄ… dziecka.
Tate podał Avery klucz do apartamentu. Salon był pełen ludzi.
- Co się tu dzieje, u diabła? - zapytał, stawiając Mandy na podłodze.
Eddy spojrzał na niego znad porannej gazety. Odgryzł kęs ciastka i odpowiedział:
- Musieliśmy się spotkać, a tylko ty miałeś apartament z salonem.
- Czujcie się jak u siebie w domu - zauważył z sarkazmem w głosie.
Najwyrazniej czuli się jak u siebie. Wszędzie stały tace z sokiem, kawą i słodyczami. Fancy
siedziała na łóżku z założonymi nogami i przeglądała magazyn mody. Dorota sączyła coś, co
wyglądało jak krwawa mary, i patrzyła bezmyślnie w okno. Jack rozmawiał przez telefon,
zatykając sobie palcem drugie ucho. Ralph oglądał  Today Show , a Dirk grzebał w szafie z
miną ekspedienta szykującego towar na generalną wyprzedaż.
- Wczoraj zrobiłeś dobre wrażenie - skomentował Eddy, zjadając rurkę z kremem.
- To dobrze.
- Zabiorę Mandy do drugiego pokoju. - Avery objęła dziecko i skierowała się w stronę
drzwi.
- Nie, ty zostaniesz - polecił Dirk odwracając się. - Zapomnijmy o wczorajszym wieczorze,
dobrze? Wszyscy byliśmy zdenerwowani. Czas, byśmy się uspokoili.
Ten mężczyzna był nie do zniesienia. Miała ochotę uderzyć go i zniszczyć ten głupi,
przylepiony do jego twarzy uśmiech.
Spojrzała na Tate a. Ignorując swego doradcę stwierdził:
- Sądzę, że będzie lepiej, jeżeli zostaniesz z nami.
Jack odłożył słuchawkę.
- Wszystko załatwione. Będziesz miał wywiad na żywo o piątej po południu. Musimy tam
być nie pózniej niż o czwartej trzydzieści.
- Wspaniale. - Ralph był wyraznie zadowolony. - Czy są jakieś wiadomości z Dallas?
- ZadzwoniÄ™ tam.
Ktoś zapukał do drzwi. Nelson i Zee. Za nimi wszedł mężczyzna, którego Avery nie znała.
Fancy zeskoczyła z łóżka i przywitała się z dziadkami. Od przybycia do Fort Worth tryskała
energią i radością.
- Dzień dobry, Fancy. - Zee rzuciła krzywe spojrzenie na króciutką drelichową spódniczkę
dziewczyny i czerwone kowbojskie buty. Powstrzymała się jednak od komentarzy.
- Kto to? - zapytał Tate, wskazując człowieka czekającego w progu.
- Fryzjer, po którego posłaliśmy. - Dirk podszedł do oszołomionego mężczyzny i
wprowadził go do pokoju. - Usiądz, Tate, i pozwól mu zacząć. Możemy rozmawiać, gdy
będzie cię strzygł. To ma być coś tradycyjnego - rzucił fryzjerowi.
- Tutaj. - Ralph podsunął jakieś papiery. - Rzuć okiem.
- Co to jest?
- Twoje dzisiejsze przemówienie.
- Już je napisałem - zaprotestował Tate, ale nikt go nie słuchał.
Zadzwonił telefon. Jack podniósł słuchawkę.
- To kanał czwarty - poinformował wszystkich podnieconym głosem.
- Zee, Nelsonie, usiądzcie proszę, i zajmijmy się wreszcie czymś pożytecznym. Czas tak
szybko ucieka. Jak już powiedział Eddy, wczoraj osiągnęliśmy punkt zwrotny i zebraliśmy
sporo pieniędzy na dalszą kampanię. Wszyscy wiemy, jak bardzo są nam one potrzebne. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl