[ Pobierz całość w formacie PDF ]

humor. Łagodnym ruchem dotknęła brzucha.
Oczyma wyobraźni ujrzała siebie trzymającą w objęciach urocze maleństwo.
Byłoby jej oczkiem w głowie. Wychowa je sama. Nie potrzebowała opieki i
pomocy Nicka. Lepiej, żeby nie wiedział o dziecku.
Jasne. Doskonały pomysł, drwiła w duchu. A co z Helen? Trzeba byłoby
ukrywać dziecko, ilekroć najlepsza przyjaciółka przyjedzie do Waszyngtonu w
odwiedziny.
Tabby doszła do wniosku, że jej pomysł to wierutna bzdura. Sięgnęła po żakiet
i pomaszerowała ku drzwiom.
Wkrótce dotarła na uczelnię. Otworzyła zamknięty na klucz gabinet i czekała
na pozostałych. Zapadał zmierzch. Budynki niewyraźnie majaczyły w ciemności. Tabby
z zadowoleniem stwierdziła, że tego dnia na jej piętrze nie odbywają się żadne zajęcia.
W przeciwnym razie powodzenie zasadzki stałoby pod znakiem zapytania.
Zza drzwi dobiegły stłumione głosy. Rozległo się pukanie.
- Proszę - powiedziała nieco zaniepokojona.
Do gabinetu wszedł umundurowany policjant, a za nim Nick oraz wysoki
młody mężczyzna.
- Oto inspektor Jennings - powiedział Nick, przedstawiając gościa. - A to jest
Tim Mathews, dziennikarz. Zaczaił się w twoim ogrodzie, szukając materiałów do
reportażu. Teraz zabawi się z tajemniczym przestępcą w kotka i myszkę. Będzie tu na
niego czatował z aparatem. Obiecał zachowywać się jak należy i nie deptać
uczelnianych rabatek.
- My się znamy - odparła Tabby, próbując opanować śmiech.
- Wie pan, że Tabitha jest antropologiem?
- Owszem. To bardzo ciekawa dziedzina, ale zbyt trudna dla mnie. Nie wiem
nawet, czy potrafię wyjaśnić jej nazwę - stwierdził z uśmiechem Mathews.
- To proste - tłumaczyła Tabby. - Przypominamy detektywów, tyle że
rozwiązywane przez nas zagadki dotyczą przeszłości.
69
r
r
- A ja szukam ich w naszych czasach - odparł Mathews.
- Przepraszam, że panią nachodziłem, ale starałem się uczciwie zbadać sprawę.
- Naruszanie cudzej prywatności nie jest uczciwe - odparła.
- Racja. - Dziennikarz zachichotał. - Przepraszam.
- Należałoby omówić tę kwestię z prawnikiem - wtrącił z uśmiechem inspektor
Jennings.
- Pora się tu rozgościć. Usiądźmy wygodnie - zaproponował Nick. Z ponurą
miną spojrzał na Tabby. - Mam nadzieję, że twój kolega wkrótce się zjawi.
- Zaraz tu będzie - odparła.
- Obyś miała rację. W przeciwnym razie pokrzyżuje mi plany.
- Jakie plany? - Daniel zajrzał przez uchylone drzwi. - Czyżbym się spóźnił?
- Tak, ale po co się przejmować takimi drobiazgami? - odparł drwiąco Nick.
- Ma pan rację - stwierdził pogodnie Daniel. - Czy mam zamknąć drzwi na
klucz? - zapytał.
- Owszem - odrzekł Nick.
- Przyniosłaś mi nową wersję rozdziału? - Daniel zwrócił się półgłosem do
Tabby.
- Przepraszam - odparła pospiesznie. - Zostawiłam papiery na stole.
- Trudno - wymamrotał niezadowolony Daniel. - Wpadnę po nie. Są mi bardzo
potrzebne.
- Tabby ma teraz ważniejsze sprawy na głowie - wtrącił Nick, stając w obronie
zakłopotanej sąsiadki. - Chyba zgodzi się pan ze mną. jeśli powiem, że odzyskanie
dobrej opinii znaczy więcej niż kilka stron zapisanego papieru.
Daniel odchrząknął nerwowo.
- Oczywiście...
- Proszę usiąść - przerwał Nick i opadł na fotel. Dziennikarz zajął krzesło obok
Tabby. Daniel siadł obok zamkniętych drzwi.
- Czy taka zasadzka może stanowić dowód w śledztwie?
- zapytał policjanta.
- Radzę poprosić o wyjaśnienia pana Reeda. On wie znacznie więcej na ten
temat. - Jennings znacząco uniósł brwi.
- Dlatego że pracował w FBI? To go nie czyni ekspertem - rzucił ironicznie
Daniel.
70
r
r
Policjant energicznie pokręcił głową.
- Pan Reed jest dyplomowanym prawnikiem. Daniel z zainteresowaniem
popatrzył na Nicka.
- Nie wspomniał pan o studiach prawniczych - mruknął.
- Jaka uczelnia?
- Harvard - odparł Nick z nonszalancją.
- Och... - Daniel nie był w stanie wykrztusić nic więcej. Zerknął na Tabby.
- Wydajesz się zmęczona, moja droga. Powinnaś więcej odpoczywać.
- Masz słuszność - odparła, przymykając oczy. - To był najbardziej
wyczerpujący tydzień w moim życiu.
- Nie martw się, skarbie, oczyścimy cię z zarzutów - odparł z uśmiechem
Daniel. - Może wtedy zmienisz zdanie i przyjmiesz ode mnie pierścionek zaręczynowy?
Tabby nie odpowiedziała. Uśmiechnęła się tylko i mocniej zacisnęła powieki.
Nie widziała, jak na twarzy Nicka pojawia się wyraz wściekłości.
- Proszę usiąść wygodnie i zachować milczenie - wtrącił inspektor Jennings. -
Obawiam się, że przyjdzie nam trochę poczekać.
- Mam nadzieję, że to nie potrwa długo - westchnęła Tabby. - Chciałabym,
żeby już było po wszystkim.
- My też - mruknął Daniel, ale nikt go nie słuchał.
ROZDZIAŁ ÓSMY
Minęła godzina, potem druga, trzecia... Nic się nie działo. Mężczyźni kręcili się
niespokojnie, a serce Tabby waliło jak młotem. Czyżby Nick się pomylił? Jeżeli
złodziej nie przyjdzie, jej kariera na uczelni zostanie ostatecznie i nieodwołalnie
przerwana.
- To bez sensu! - burknął Daniel. - Tracimy czas.
- Jeśli chce pan wyjść, proszę bardzo. Droga wolna, panie Myers - odparł
lekceważąco Nick. - Uporamy się z tym bez pana.
Daniel zerknął na pozostałych i skrzywił się.
- Mogę poczekać jeszcze trochę - odparł, widząc zakłopotanie Tabby.
Usiadł wygodniej na krześle i skrzyżował długie nogi. Nick ukradkiem
obserwował swoją klientkę. Próbował uporządkować myśli i odczucia, które pojawiły
się, gdy zrozumiał, że perspektywa rychłego powrotu do Houston nie cieszy go już tak
jak przedtem.
71
r
r
Zza drzwi dobiegł szmer. Wszyscy nadstawili uszu. Nick położył palec na
ustach. Cofnęli się w głąb pomieszczenia.
Drzwi były zamknięte na klucz, ale nieproszony gość najwyraźniej postanowił
je otworzyć. Coś zachrobotało w zamku. Słychać było także dziwne mamrotanie.
W chwilę później drzwi się otworzyły. W ciemności widzieli tylko zarys
postaci. Przewrócone krzesło z łoskotem upadło na podłogę. Rozległ się odgłos [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl