[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Tish, jesteś gotowa?  zawołała Eileen, wpadając bez pukania do jej
pokoju.
W wydekoltowanej, zwiewnej, niebieskiej, wieczorowej sukience,
cudownie podkreślającej jej karnację, wyglądała na znacznie więcej niż
siedemnaście lat.
 Chyba nie zamierzasz pójść w tym?  spytała zaskoczona, gapiąc
się na zwykłą, czerwono białą sukienkę Tish.
 Lena, ja...  przygryzła wargi  nie wiem, czy w ogóle pójdę...
 Musisz! Przecież to przyjęcie na twoją cześć!
Odgłosy z korytarza odwróciły jej uwagę od błagalnych spojrzeń
Eileen i napotkała mroczny, nieodgadniony wzrok Russella.
62
RS
 Oczywiście, że pójdziesz  powiedział, stając w drzwiach. W
rozpiętej koszuli, w poplamionych trawą spodniach, z mokrymi od potu,
czarnymi włosami.
Wyprostowała się dumnie.
 Raczej nie pójdę  zaprotestowała.
 Jeżeli nie pójdziesz  powiedział cicho  to Gus i Eileen też nie.
JadÄ… razem z nami.
Pod jego natarczywym spojrzeniem szybko spuściła oczy.
 Zaraz się przebiorę  odpowiedziała pokonana.
 Tish, co się dzieje?  spytała ciepło Eileen.  Wyglądasz na
przygnębioną.
 Lena, jestem po prostu zmęczona  odpowiedziała jej z
wymuszonym uśmiechem.  Wyjdzcie i dajcie mi się ubrać.
Eileen uśmiechnęła się, żeby dodać jej otuchy, i wyszła, ale Russell
zatrzymał się w drzwiach i niespokojnie jej się przyglądał.
 Masz kwadrans, kochanie. Już jesteśmy spóznieni  rzucił od
niechcenia.
 W porządku  odpowiedziała, nie patrząc na niego.
 Mowę ci odjęło, jędzo?  beształ ją z rozmysłem.
Zmierzyła go wzburzonymi, poszarzałymi z gniewu oczami.
Tylko się uśmiechnął i odwzajemnił bezczelnie wyzywającym
spojrzeniem.
 Gdybyś, święta Joanno, była o kilka lat starsza  rzucił
ostrzegawczo  pociÄ…gnÄ…Å‚bym wczorajszÄ… lekcjÄ™ trochÄ™ dalej. Musisz siÄ™
jeszcze cholernie dużo nauczyć.
63
RS
 Wątpię, czy chciałabym się uczyć tego od ciebie  odcięła się. 
JesteÅ› za bardzo brutalny.
 Jak większość mężczyzn w takiej sytuacji  odparł zimno.  Nie
myślałem, że dla dziewicy doświadczenie męskiej namiętności może być tak
trudne. Nic ci nie groziło, ale nie próbuj tego z kimś młodszym.
 Ja... w ogóle nie chcę znowu tego próbować  powiedziała,
odwracając się do niego tyłem.
 Zechcesz. Ubierz siÄ™, kochanie.
Odwróciła się, by mu odpowiedzieć, że potrafi się ubierać bez
poganiania, ale już go nie było.
Ubrała się, nałożyła dyskretny makijaż i rozczesała długie, czarne
włosy. Czuła się jak owca idąca na rzez. Była zdenerwowana, czuła tremę i
nie cierpiała tego, ponieważ traciła swoją zwykłą pewność siebie, którą
miała w towarzystwie Franka. Gdyby wreszcie tu się zjawił, myślała
żałośnie, mógłby ją ochronić. Ale przed czym... ?
Wzięła z szafy biały, szydełkowy szal, owinęła nim gołe ramiona i
zeszła na dół. Eileen i Russell czekali na nią w przedpokoju. On miał na
sobie biały garnitur świetnie współgrający z ciemną karnacją i obcisłą,
rdzawą koszulę, opiętą na muskularnej klatce piersiowej niczym druga
skóra. Gdy przyglądał się Tish, jak schodziła po schodach, czuła się, jakby
po jej żyłach spłynęła błyskawica. Powoli przesuwał wzrokiem po jej ciele z
zuchwałością, która ją ekscytowała i pochlebiała jej. Zatrzymał się na jej
twarzy, a na jego zdecydowanych ustach pojawił się drwiący uśmieszek.
 Och, suknia jak marzenie!  Eileen zatkało.  Gdzie ją znalazłaś?
 W mieście  odparła Tish, unikając wzroku Russella.
64
RS
Przy drzwiach wejściowych rozległ się dzwonek i Eileen, nie zważając
na Joby'ego, który zamierzał je otworzyć, minęła go niczym trąba
powietrzna, krzyczÄ…c przez ramiÄ™:
 To na pewno Gus!
Russell przypalał papierosa, nie spuszczając badawczego wzroku z
niechętnej twarzy Tish.
 Ciągle nadąsana, maleńka?  spytał szorstko.
 Nie dąsam się  odparła butnie.
 Nie opierałaś się. Wręcz odwrotnie.
Zaczerwieniła się.
 Przestań, proszę!
Zanim zdążył jej odpowiedzieć, wróciła Eileen, ciągnąc za rękę
tyczkowatego, rudego chłopaka.
 Tish, to jest Gus!  przedstawiła go rozpromieniona.
Spojrzała w jasne, błyszczące oczy.
 Miło cię poznać, Gus  powiedziała szczerze.
 Wzajemnie, panno Peacock.  Chłopak uśmiechnął się szeroko. 
Eileen dużo mi o tobie mówiła.
 O ile wiem, interesujesz się inżynierią środowiska  zagaiła, gdy
wychodzili, a młody, rozentuzjazmowany student dopiero przed drzwiami
Jace'a Colemana skończył opowiadać o erozji ziemi, kontroli osadów i
korzyściach płynących z regulacji łożysk strumieni kamiennymi narzutami.
Nana Coleman, skoro tylko cała czwórka przekroczyła próg,
natychmiast wystartowała do Russella.
 Wiedziałam, że się złamiesz i przyjdziesz  zaczęła przekornie,
otwarcie z nim flirtujÄ…c.
65
RS
Uśmiechnął się uprzejmie, unosząc brew.
 Naprawdę?  spytał.
Tish zostawiła ich i udała się do wazy z ponczem, nie chcąc patrzeć,
jak jej najlepsza przyjaciółka zaleca się do jej... jej... kim był dla niej
Russell?
Miejscowy zespół muzyczny grał głośno i skocznie. Musiała przyznać,
że grali nadzwyczajnie. Mieli w repertuarze popularne kawałki i muzykę
country. Prawie natychmiast ktoÅ› jÄ… zaciÄ…gnÄ…Å‚ na parkiet w oczyszczonym ze
zbędnych sprzętów pokoju bankietowym.
Między tańcami słuchała Jace'a Colemana, wysokiego, siwowłosego
ojca Nany, który lamentował nad tegorocznymi zbiorami.
 Oczywiście, zniosę straty  przyznawał bez entuzjazmu.  Tu
chodzi o zasady. Teraz jeszcze te mole zbożowe!  wykrzykiwał.
 Kup pan karaluchy  doradzał mu żartobliwie Russell, gdy dołączył
do nich z Naną uwieszoną przy ramieniu.  Agent rolny twierdzi, że sieją
wśród moli spustoszenie.
Jace zacisnÄ…Å‚ wÄ…skie usta.
 Założyłem farmę jeszcze w czasach, gdy agenci rolni pojawiali się
tylko w kiepskich dowcipach, i będę gospodarzył po swojemu aż do śmierci.
Potem Nana może sobie słuchać młodzików po studiach, co nigdy nie szli za
pługiem i nigdy nie czuli siły zaprzęgniętego doń muła.
 Masz wysokie ciśnienie, tato  troskliwie upomniała go córka. 
Mamy po prostu zły rok.
 Powiedz to Russellowi  zaproponował.  Sieje zboże.
 Amen  skwitował, unosząc do ust szklankę burbona.
66
 Jeszcze nie widziałem, żebyś zatańczył z Tish  zauważył Jace. 
Czyżby moja córka przywłaszczyła cię sobie?
Nana wydęła wargi.
 Tish ma go cały czas. Na przyjęciach mam prawo go sobie
przywłaszczyć. Prawda, Russ?  powiedziała, zerkając prowokująco na
niego, co zmroziło Lutecię.
Russell zauważył to po jej oczach i ignorując Nanę, zapytał:
 Chcesz zatańczyć?
 Nogi mi się zmęczyły  odpowiedziała szybko.  Tak się
wytańczyłam, że aż mi zdrętwiały  dodała, śmiejąc się nerwowo do Jace'a. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl