[ Pobierz całość w formacie PDF ]
a potem zamknął ją na klucz. - Właściwie co tu można po
kazywać... Zwykłe biuro: telefony, jeden faks, dwa biurka,
kartoteki, wyposażenie policyjne. Z tyłu mamy jedną zakra
towaną celę. - Otworzył drzwi, żeby Gaylynn mogła ją obe
jrzeć. - Za tamtymi drzwiami jest toaleta. W tym pokoju -
a raczej wnęce - centralka radiotelefoniczna.
Gaylynn zamilkła. Oglądała teraz Huntera w codziennej
zawodowej scenerii i nagle dotarło do niej, że on naprawdę
jest człowiekiem, który zarabia na życie pilnowaniem po
rzÄ…dku.
- Coś nie tak? yle się czujesz? - spytał.
Pokręciła przecząco głową. Przypomniała sobie, że Lo
nesome Gap to nie Chicago i Hunter naraża się tutaj
w nieporównywalnie mniejszym stopniu niż policjanci
WARTO BYAO CZEKA 87
w wielkich miastach. A jednak wystarczyłby jeden sza
leniec...
Zamknęła oczy, żeby odsunąć od siebie ponure myśli.
- Więc może spotkamy się pózniej. - Pogładził ją po
policzku.
Zastanawiała się, czy zrobił to rozmyślnie, żeby ją uspo
koić. Jeśli tak, to mu się udało.
Właściwie pogodziła się już z myślą, że nie zdąży tego
popołudnia obejrzeć biblioteki, ale skoro sytuacja rozwi
nęła się tak pomyślnie, nie mogła nie skorzystać z okazji.
UliczkÄ™ prowadzÄ…cÄ… do opuszczonego budynku Å‚atwo
mogła przeoczyć - drogowskaz był zardzewiały i prawie
nieczytelny - ale zauważyła ją i skręciła.
Stary dom z nie otynkowanej cegły okazał się zamknię
ty. Schody prowadzące do drzwi frontowych porastało ziel
sko. Czy wewnątrz było pusto, czy też książki zostały?
Zauważyła wysoko osadzone okna w ścianie szczytowej.
Nie byłaby sobą, gdyby nie spróbowała przez nie zajrzeć
do środka. Dopiero za trzecim razem zdołała odbić się od
błotnistego gruntu i oprzeć jedną stopę na ramie okiennej
sutereny.
Podciągnęła się na tyle wysoko, żeby zerknąć przez
brudną szybę, gdy nagle poczuła szerokie męskie dłonie
chwytajÄ…ce jÄ… w talii.
- Co ty, do diabła, robisz?
ROZDZIAA SIÓDMY
- Ja? - warknęła. - Powiedz raczej, co ty tu robisz.
- Wygląda na to, że zatrzymuję włamywaczkę.
Próbowała uwolnić się z jego uchwytu, ale przez to ich
bliskość stawała się jeszcze bardziej intymna.
- Zamierza pani opierać się przy aresztowaniu? - spytał
ochrypłym szeptem.
Usiłowała oprzeć się dręczącej pokusie. Hunter przyci
skał ją do siebie, poruszał instynktownie biodrami, dając
oczywisty dowód swojego pożądania. Kiedy już myślała,
że serce wyskoczy jej z piersi, postawił ją na ziemi i obró
cił. Patrzyli sobie prosto w oczy.
- JesteÅ› w tarapatach - szepnÄ…Å‚.
- I to jakich - odpowiedziała identycznym szeptem.
Nie mogła mu się oprzeć. Musiała go pocałować. I zro
biła to.
Zaczęło się od długiego, płomiennego spojrzenia w ka
wiarni. Potem napięcie rosło i oboje czuli przez skórę, że
nie obędzie się bez wybuchu.
Najpierw Gaylynn ledwie musnęła jego wargi, powoli,
delikatnie, jakby zapraszając go do zabawy. Znieruchomiał
i przez kilka sekund, mrucząc z zadowolenia, pozwolił się
kusić. Słyszała jego nierówny oddech, widziała zamglone
oczy. Hunter, wyprężony jak do skoku, był u kresu wytrzy
małości.
WARTO BYAO CZEKA
89
Objął dłońmi jej pośladki i mocniej przygarnął Gaylynn
do siebie. Ich usta połączyły się w długim, gwałtownym
jak letnia burza pocałunku.
Gaylynn nie poznawała siebie samej. Pragnęła Huntera
tak rozpaczliwie, że gotowa była błagać, żeby ją kochał,
dotykał, przekonał się, jak bardzo jest podniecona. Nie była
w stanie myśleć. Chciała zachwycać się jego ciałem, po
znawać jego tajemnice i czułe miejsca. Niektóre już odkry
ła. Hunter prężył się, kiedy czubkiem języka łaskotała jego
podniebienie, uśmiechał się błogo, kiedy całowała jego
szorstkÄ… szyjÄ™.
Jego ręce błądziły po wypukłościach bioder Gaylynn,
jej ramion, po paciorkach kręgosłupa. Kiedy jednym sta
nowczym ruchem wyjął zza paska jej dżinsów czerwo
ny podkoszulek, westchnęła z ulgą. Zwlekał kilka sekund,
z premedytacją, zanim jego ręce wśliznęły się pod baweł
niany materiał. Gaylynn drgnęła jak porażona prądem.
Nareszcie! Nareszcie pieścił dotykiem jej nagie ciało.
Opuszkami palców przebiegał po plecach, od talii po na:
sadę włosów, tam i z powrotem. Chciała go ponaglić. Pró
bowała wyciągnąć mu ze spodni koszulę. Nie zdążyła.
Poczuła jego dłonie na piersiach. O dziwo, jedwabna
tkanina stanika potęgowała doznanie, zamiast je osłabić.
Tego właśnie pragnęła - przeżywać rozkosz bez znie
czulenia. Chciała czuć nagość Huntera, tak jak on czuł teraz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Home
- Jerry Mac Gregor 1001 rzeczy_ ktore warto wiedziec o Biblii
- Cathie Linz Czas włóczęgi i czas miłości
- Czasami warto czekać Milburne Melanie
- Charlie Forever In Time (pdf)
- Florus Zarys dziejów rzymskich
- 134. Porter Jane Magnat z Peloponezu
- Opal Carew Fantazje w trójkć…cie
- CWIHP Bulletin nr 14 15 part 5 Conference reports, research notes and archive updates
- Crusie Jennifer KśÂ‚am mi, kśÂ‚am
- Anne Hampson The Fair Island [HP 115, MB 725] (pdf)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- demonter.keep.pl