[ Pobierz całość w formacie PDF ]

śnie preparatu dla przywódcy jej, Sapragmentlamy, azaliż  uzupełnił drugi Ty-
betańczyk.
 Płacimy każde pieniądze  powiedział pierwszy.
I widząc chciwy błysk w ich oczach Udałow zrozumiał, że nadeszło jego pięć
życiowych minut.
 Krokodyle zdarzają, się u nas strasznie rzadko  oświadczył.
Starszy Tybetańczyk, człowiek już doświadczony, od razu skapował, że za-
czyna się poważny targ.
 Dziesięć dolarów  powiedział on.  Ale w chińskich juanach.
 Zwariowaliście!  wściekł się Udałow i opuścił towarzystwo.
Krokodyli ogon majtał mu się za plecami i rytmicznie uderzał go w biodro.
Tybetańczycy biegli za nim i krzyczeli:
 Dwadzieścia pięć dolarów!
 Trzydzieści dolarów w chińskiej walucie! Udałow zatrzymał się i oznajmił:
108
 Sto dolarów i ani kopiejki mniej.
 Pięćdziesiąt!
 Siedemdziesiąt i wyłącznie w amerykańskich bagsach.
Pożegnali się ostatecznie pod domem Udałowa. Tybetańczycy odeszli z kro-
kodylem, a Udałow wzbogacił się o sześćdziesiąt dolarów.
I oto stoi on na środku pokoju, zastanawiając się, gdzie by tu ukryć skarb, żeby
Ksenia za pomocą swojej słynnej intuicji bagsów nie odnalazła.
Pod komodę? Wymiecie z kurzami. W książki na półce? A jak zapamiętać do
jakiej książki schował majątek? Nie, miejsce musi być fantastycznie niezwykłe.
Do letnich sandałów! Oto gdzie!
Udałow otworzył szafę, ale znieruchomiał  nie, kot może harcować.
A może do teczki z dyplomami? Ileż tam tego nadostawał się Korneliusz Iwa-
nowicz w ciągu długiego pracowitego żywota! I takie z portretami, i zwyczajne,
z czerwonymi sztandarami.
Za skarby świata nie będzie tu Ksenia grzebała.
Zdecydowawszy się Udałow wyjął sześćdziesiąt dolarów, w trzech dwudziest-
kach, włożył do dyplomu  Za zwycięstwo w socjalistycznym współzawodnictwie
na cześć XIV Zjazdu KPZR , włożył dyplom do środka teczki, położył teczkę na
górną półkę biblioteczki.
Koniec. Decyzja podjęta, teraz można poszukać odpowiedniego spinningu.
%7łycie znowu nabrało sensu.
I Udałow obudził się.
Był wczesny poranek, niebo zaczynało jaśnieć, chmury zniknęły, poprzedzają-
ce świt gwiazdy zimno migotały na niebie. Psy wciąż jeszcze ujadały pod oknami.
Potem zakrakał jakiś gawron.
Ksenia spokojnie spała obok. Nie miała o niczym pojęcia.
Wszystkie problemy zostały rozwiązane.
Preparat Minca zadziałał.
We śnie Udałow zobaczył rozwiązanie zagadki. Teraz już wie, gdzie ukrył
wymarzony kapitał.
Ukrył go. . . A gdzie, właściwie, go ukrył?
Udałow wyskoczył z łóżka. Ksenia poruszyła się we śnie i odwróciła się na
bok.
Ależ jeszcze przed chwilą widział wszystko, przypomniał sobie! Widział jak
wrócił do domu, jak stał na środku pokoju i łamał sobie głowę nad miejscem
ukrycia dolarów. I znalazł takie miejsce, i ukrył tam forsę.
Ale gdzie?
Udałow ledwo wytrzymał do ósmej rano, kiedy sąsiad piętro niżej zaczął ha-
łasować patelnią  przygotowywał, znaczy się, omlet. Udałow wpadł do Minca.
 Lwie Christoforowiczu!  wrzasnÄ…Å‚ od progu.  Tak siÄ™ nie umawiali-
śmy!
109
 Co? Czyżby nie podziałało?
 Nie pamiętam.
 Ale był sen, czy nie było snu?
 Był sen, był.
 I zgadzała się data?
 Nie o to chodzi!
 A o co?  Minc nie wyspał się, łysina jego lśniła od potu, szlafrok rozjeż-
dżał się na brzuchu, oczy miał zaczerwienione, powieki zapuchnięte.
 Nie zapamiętałem!
 Chwili szczęścia?
 Jaka tam do licha chwila szczęścia! Nie pamiętam gdzie ukryłem sześć-
dziesiąt bagsów!
I łamiącym się z poczucia krzywdy głosem Udałow przyznał się profesoro-
wi Mincowi do swojego marzenia dotyczącego spinningu i do kapitału ukrytego
przed Ksenia.
Minc współczuł Udałowowi, ponieważ i jego znakomita pamięć z wiekiem
sypała się coraz częściej. I coraz częściej w jego gabinecie ginęły potrzebne pa-
piery i przedmioty. Wydawać by się mogło, że dopiero co wieczorem położył
książkę na widocznym miejscu, a dzisiaj książki tam nie ma i w ogóle nie ma jej
w granicach widzialności. Możesz przeryć sobie całe swoje zagracone mieszkanie
i nie znajdziesz niczego, prócz tych rzeczy, których szukałeś w ubiegłym roku. Po
dwóch miesiącach ta książka, już niepotrzebna, znajdzie się na samym wierzchu
lnie będzie wiadomo, czym są spowodowane te dzikie losu kpiny.
 Dziwne  powiedział Minc, wysłuchawszy epopei Udałowa.  Ja, na ten
przykład, pamiętam wszystko, co robiłem w tym zamówionym śnie. Każdziutkie
słowo pamiętam.
 No, bo ty nie zapomniałeś niczego  odpowiedział Udałow.  A ja mia-
łem sobie przypomnieć. Co pamiętałem, to pamiętam, a co zapomniałem, tego nie
pamiętam.
 Mało mi zostało piguł  westchnął Minc.
 No to dorobisz.
 To nie takie łatwe  odparł Minc, ale nie wdawał się w wyjaśnienia, dla-
czego tak jest. Ale Udałow wiedział: skoro Minc powiedział, że to trudne, zna-
czy  niemożliwe.
 Daj mi choć jedną  poprosił Udałow.
 A bo to coś zmieni?  zapytał Minc. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl