[ Pobierz całość w formacie PDF ]
132 CAROLE MORTIMER
ten wspaniały lekarz, kilka miesięcy temu mi to
potwierdził. Wykonał wszystkie badania. Straszna
praca...
Ale dzisiaj wyglądasz dużo lepiej. Napraw-
dÄ™...
Ten głupi atak serca to drobnostka oznajmiła
Rachel. Ja mam raka. Złośliwego dodała cicho.
Oczywiście wolałabym go nie mieć ciągnęła,
chcąc dać Leonie czas na otrząśnięcie się z szoku.
Tak bardzo chciałam, żeby Luke się wreszcie
ożenił. Chciałabym móc zobaczyć wnuka, albo
dwoje, potrzymać je na kolanach... Ale obawiam
się, że to się nie uda...
Leonie zamrugała, żeby powstrzymać łzy.
Jak to...? Kiedy...? bełkotała bezradnie.
Został mi rok, prawdopodobnie, jeśli będę
miała szczęście odpowiedziała na pytanie, którego
Leonie nie odważyła się zadać. Proszę, nie płacz.
Wyciągnęła dłoń i chwyciła rękę Leonie, uśmie-
chając się łobuzersko. Miałam cudowne życie.
Osiągnęłam wszystko, co chciałam. Kochałam swo-
ją pracę. Zrobiłam tak zwaną karierę. Podróżowa-
łam. Wychowałam wspaniałego syna. Jej głos
zadrżał, gdy wspomniała o Luke u. Tylko jego mi
żal... W jej oczach pojawiły się łzy. Kiedy
odejdÄ™...
Proszę, nie! Leonie ścisnęła mocno jej rękę.
Rachel lekko dotknęła jej policzka.
Mam siedemdziesiąt pięć lat. Powtarzam ci:
tylko Luke a mi żal. Opadła na poduszki i wes-
tchnęła, jakby nagle znużona. Ponieważ... wy-
SEKRET WIELKIEJ AKTORKI 133
gląda na to, że zostanie całkiem sam... Tylko dlate-
go jest mi tak przykro.
Leonie spojrzała na nią uważnie. To, co zobaczy-
ła w tej pięknej twarzy, przyspieszyło decyzję.
Ale przecież obie wiemy, że to nie do końca
prawda... zaczęła łagodnie.
Rachel popatrzyła na nią i uśmiechnęła się.
To znaczy...?
Jego ojciec...
Wczoraj próbowałam dowiedzieć się od Lu-
ke a czegoś więcej o weekendzie spędzonym z two-
ją rodziną, ale wykręcał się. Oczy Rachel zamigo-
tały. Czy oni się spotkali? Rozmawiali ze sobą?
pytała niespokojnie.
Tak potwierdziła Leonie. To dlatego wy-
brałaś właśnie mnie do napisania tej biografii, praw-
da? Myślała o tym długo i doszła do bardzo
ciekawych wniosków podczas ostatniej, niemal
bezsennej nocy. Powiedz mi, czy rzeczywiście
miałaś zamiar opublikować tę książkę?
Rachel roześmiała się i pokręciła głową.
Nie przyznała. Nigdy nie zrobiłabym cze-
goÅ› takiego Luke owi.
Leonie była tego pewna. Chyba od początku
o tym wiedziała. Dlatego tak ją zaskoczyła szalona
determinacja i upór Rachel w sprawie powstania tej
biografii. Ale gdy ostatnio zobaczyła Luke a i jego
ojca stojących obok siebie, zrozumiała przyczynę
tej determinacji. Oczywiście nie mogła wiedzieć, że
Rachel pragnęła tego spotkania z powodu swojej
poważnej choroby...
134 CAROLE MORTIMER
Przełknęła ślinę.
Jak dużo wie Luke?
Rachel wzruszyła ramionami.
No cóż... wie, kim jest jego ojciec...
Naprawdę?! Leonie straciła oddech.
Powiedziałam mu wiele lat temu. Rachel
pokiwała głową. Czy pamiętasz, jak mówiłam ci,
że wyprowadził się z domu, żeby parę lat przymie-
rać głodem na poddaszu?
Leonie uśmiechnęła się.
Tak, pamiętam, ale przecież tak naprawdę nie
głodował...
Zgadza się powiedziała z dumą. On jest
bardzo zdolny i samowystarczalny. Zwietnie sobie
poradził! W każdym razie dodała spokojnym
tonem kiedy miał dwadzieścia pięć lat, zapytał
mnie, kim jest jego ojciec. Powiedziałam mu, oczy-
wiście. Już wcześniej postanowiłam, że powiem
mu, jeśli tylko o to zapyta. I w końcu zapytał.
Westchnęła. Te dwa lata, które spędził z dala ode
mnie, były dla niego poszukiwaniem siebie. Chciał
się przekonać, kim naprawdę jest. Uśmiechnęła
się, ale jej oczy napełniły się łzami. A potem
wrócił i powiedział, że zawsze będzie moim synem,
a reszta jest nieważna.
Leonie czuła, że jeszcze chwila, a nie powstrzy-
ma się od płaczu.
Biedny Luke. I biedna Rachel. Ale skoro Luke od
dwunastu lat wiedział, kto jest jego ojcem...?
Ale teraz wszystko się zmieniło... powie-
działa na głos.
SEKRET WIELKIEJ AKTORKI 135
Luke nie musi być sam pomyślała. Jego ojciec
przecież żyje. Chociaż się nie znają, nie zmienią
faktu, że łączą ich więzy krwi.
Rachel westchnęła.
Tak, Luke ma rodzinÄ™. TwojÄ… rodzinÄ™, Leonie.
Ja o nic nie prosiłam przez te wszystkie lata, ale jak
to spadnie na Luke a... Pokręciła głową. Zrobiła-
bym wszystko dla niego.
Wiem o tym. Ale czy uważasz, że on po-
trzebuje właśnie tej rodziny? Zmarszczyła czoło.
Luke wiedział, kto jest jego ojcem, i miał świado-
mość, że z nim rozmawia na przyjęciu myślała.
Jednak ani słowem, ani gestem nie zdradził, że to
dla niego ktoś więcej niż tylko nowo poznany
człowiek. Gdyby nie to uderzające podobieństwo,
Leonie na pewno nigdy by się nie domyśliła, że coś
ich Å‚Ä…czy.
Polubił Leo, kiedy go odwiedził w zeszłym
roku powiedziała Rachel. I lubi ciebie dorzuci-
ła miękko.
Leonie skrzywiła się.
Możliwe, ale... Rachel nabrała powietrza
dzisiejsza gazeta...
Och, widziałam ten artykuł odparła obojęt-
nym tonem.
Widziałaś? Leonie kolejny raz była w szoku.
I...?
Kupiła gazetę w drodze do szpitala. Zatrzymała
się w kawiarni na filiżankę porannej kawy. Prze-
czytała ten tekst. Był rzeczywiście plotkarsko-sen-
sacyjny.
136 CAROLE MORTIMER
Rachel parsknęła śmiechem.
Luke wpadł tu z tą gazetą o ósmej rano. Był
trochę zły. Dostrzegła niespokojne spojrzenie
Leonie.
Trochę? Leonie czuła, że był wściekły. W każ-
dym razie na pewno nie miał trudności ze wskaza-
niem zródła tego przecieku!
Jadąc do szpitala, Leonie modliła się, żeby przy-
padkiem nie natknęła się na niego właśnie tam,
u Rachel.
Z trudem przełknęła ślinę.
Na pewno był zły. Skrzywiła się. Wiesz, co
myślę, Rachel? Luke może lubi mojego dziadka
i bez wątpienia dobrze się czuł na rodzinnym spot-
kaniu w sobotę, ale uważa, że to ja jestem od-
powiedzialna za ten nieszczęsny tekst w gazecie...
Wcale nie przerwała jej Rachel. Był pe-
wien, że kto inny jest winien. Posłała Leonie
znaczÄ…ce spojrzenie.
Czyżby odgadł, że to Jeremy?
Agdzie jest teraz Luke? zaciekawiła się.
Nie powiedział, dokąd się wybiera. Przyjdzie
tu wieczorem.
Leonie zmarszczyła czoło z niepokojem. Przypu-
szczała, że wie, dokąd poszedł.
Rachel wzięła ją za rękę i uścisnęła, chcąc dodać
jej otuchy.
Nie martw siÄ™, Leonie. Bardzo wÄ…tpiÄ™, czy
Luke odważy się zrobić coś złego twojemu chłopa-
kowi.
On nie jest już moim chłopakiem zapewniła
SEKRET WIELKIEJ AKTORKI 137
z naciskiem. I to wcale nie o Jeremy ego siÄ™ mar-
twiła.
To może i lepiej. Rachel pogłaskała ją po
dłoni. Moja mama powiedziała mi coś ciekawego
o mężczyznach, kiedy byłam podlotkiem. Wysocy
mężczyzni są zwykle sympatyczniejsi i łatwiejsi
w kontaktach, bo nie muszą niczego udowadniać.
Natomiast niscy bywają złośliwi, szczególnie jeśli
czują się lekceważeni albo zagrożeni a tak się
często zdarza. Z biegiem lat uznałam tę zasadę za
regułę, która sprawdzała się w stu procentach.
Leonie gapiła się na Rachel szeroko otwartymi
oczami.
Luke opowiadał jej o Jeremym? Najwyrazniej
tak, skoro nie omieszkał też wspomnieć o jego
niskim wzroście.
O ile wiem, Jeremy, mając ponad metr sześć-
dziesiąt wzrostu, nie uważa się za niskiego odpar-
ła, ciągle zdumiona, że Luke opowiadał matce o ta-
kich szczegółach.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Home
- Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort przedziwny sekret Różańca świętego
- Wielkie muuu Nie musisz byc perfekcyjny masz byc nadzwyczajny bigmuu
- CHRISTA SCHROEDER Zeznania Sekretarki. 12 Lat u Boku Hitlera
- Bulyczow_ _Pieriestrojka_w_Wielkim_Guslarze
- Byrne Rhonda Sekret
- wielki testament villon
- Carole Halston El Orgullo Del Sur
- Martini Steve Paul Madriani 6 Projekt
- TOM03
- Beaton M.C. Hamish Macbeth 06 Hamish Macbeth i śÂ›mierć‡ snobki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- natalcia94.xlx.pl