[ Pobierz całość w formacie PDF ]

siedmiu, on natomiast był wdowcem, a jego jedynym dzieckiem z pierwszego małżeństwa jest
córka, która wyjechała do Filadelfii. Pan Rucastle powiedział mi w zaufaniu, że przyczyną
wyjazdu córki była nieuzasadniona niechęć do macochy. Ponieważ córka nie mogła mieć mniej
niż dwadzieścia lat, łatwo mi było sobie wyobrazić, że jej położenie przy boku młodej żony ojca
nie było miłe.
Pani Rucastle wydała mi się równie bezbarwna umysłowo, co fizycznie. Nie wywarła na mnie
ani dodatniego, ani ujemnego wrażenia. Była osobą zupełnie bez znaczenia. Widać było
natomiast wyraznie, że jest gorąco przywiązana do swego męża i małego syna. Jej jasnoszare
oczy ustawicznie błądziły od jednego do drugiego, usiłując odgadnąć ich najmniejsze życzenie i
uprzedzić, jeśli to możliwe. Pan Rucastle również był dla niej dobry na swój rubaszny, hałaśliwy
sposób i ogólnie biorąc, stanowili szczęśliwe stadło małżeńskie. A jednak ta kobieta miała jakieś
ukryte zmartwienie. Nieraz bywała głęboko pogrążona w myślach, a na twarzy miała wyraz
smutku. Niejednokrotnie zastawałam ją we łzach. Nieraz myślałam, że to skłonności jej dziecka
tak ją przygnębiały, albowiem nie widziałam nigdy stworzenia tak rozpuszczonego i o równie
złośliwym usposobieniu. Jest niski na swój wiek, o nieproporcjonalnie wielkiej głowie. Całe jego
życie upływa, jak mi się wydaje, na dzikich wybuchach złości na przemian z ponurymi okresami
dąsów. Jedyną jego rozrywką jest dręczenie wszystkich stworzeń słabszych od niego. Wykazuje
nieprzeciętne zdolności i pomysłowość przy chwytaniu myszy, małych ptaszków i owadów.
Wolę już więcej nie mówić o tej kreaturze; panie Holmes, tym bardziej że niewiele ma
wspólnego z moją opowieścią.
 Rad jestem wszelkim szczegółom  zauważył mój przyjaciel  niezależnie od tego, czy
według pani mają znaczenie, czy też nie.
 Postaram się nie opuścić niczego ważnego. Bardzo nieprzyjemnym zjawiskiem w tym
domu, które od razu zwróciło moją uwagę, były wygląd i zachowanie się służ by. Jest ich tam
tylko dwoje, służący i jego żona. Toller, gdyż tak się nazywa, jest nieokrzesanym prostakiem, o
siwiejących włosach, i bokobrodach, stale cuchnący wódką. W czasie mego pobytu był
dwukrotnie całkiem pijany, ale pan Rucastle zdawał się tego nie zauważać. %7łona Tollera jest
wysoką i silną kobietą o skwaszonej twarzy, równie milcząca, jak pani Rucastle, ale znacznie
mniej uprzejma. Małżeństwo to jest bardzo nieprzyjemne, ale na szczęście spędzam cały niemal
czas w pokoju dziecinnym lub swoim własnym, które znajdują się obok siebie w jednym z
narożników domu.
W ciągu dwóch dni po przyjezdzie do Copper Beeches wiodłam bardzo spokojny żywot, ale
trzeciego dnia, zaraz po śniadaniu, pani Rucastle zeszła na dół i szepnęła coś do swego męża.
 Ach, tak  powiedział pan Rucastle, zwracając się do mnie  jesteśmy pani bardzo
zobowiązani, panno Hunter, że zadośćuczyniła pani tak dalece naszym wymaganiom, obcinając
sobie włosy. Zapewniam panią, że to w najmniejszym stopniu nie wpłynęło ujemnie na pani
wygląd. Teraz zobaczymy, czy będzie na panią pasowała ta niebieska suknia. Znajdzie ją pani na
łóżku w swoim pokoju. O ile zechce ją pani włożyć, będziemy oboje bardzo wdzięczni.
Suknia, która czekała na mnie, miała szczególny odcień błękitu. Była uszyta z bardzo dobrego
Wełnianego materiału, ale niewątpliwie była już używana. Leżała na mnie, jak ulał, jak gdyby
była robiona na miarę. Państwo Rucastle na mój widok okazali zachwyt, w którym sporo było
przesady. Czekali na mnie w salonie, pokoju bardzo obszernym, ciągnącym się wzdłuż całego
frontu domu, o trzech olbrzymich oknach do ziemi. Przy środkowym oknie stało krzesło
odwrócone tyłem do okna. Poproszono mnie, abym na nim usiadła, a pan Rucastle, przechadzając
się po pokoju, tam i z powrotem, zaczął mi opowiadać najzabawniejsze historyjki, jakie
kiedykolwiek słyszałam. Nie może pan sobie wyobrazić, jaki on był komiczny, a ja się tak
śmiałam, że byłam cała obolała. Natomiast pani Rucastle, która jak widać, nie miała poczucia
humoru, nie tylko się ani razu nie uśmiechnęła, ale siedziała ze złożonymi rękoma i smutnym a
niespokojnym wyrazem twarzy. Po upływie mniej więcej godziny pan Rucastle zauważył nagle,
że już czas zacząć normalne zajęcia i że mogę zdjąć suknię i udać się do małego Edwarda do
dziecinnego pokoju.
Dwa dni pózniej rozegrała się ta sama scena w zupełnie podobnych okolicznościach. Znowu
zmieniłam suknię, znów siedziałam przy oknie i znowu się serdecznie zaśmiewałam z
dykteryjek, których mój pracodawca miał pokazny repertuar, a które opowiadał w sposób
niezrównany. Następnie podał mi jakąś powieść w żółtej okładce i po odsunięciu krzesła nieco w
bok, aby mój cień nie padł na strony książki, poprosił mnie o głośne czytanie. Czytałam około
dziesięciu minut tekst wyjęty wprost ze środka rozdziału, a potem nagle w połowie zdania pan
Rucastle kazał mi przerwać i pójść się przebrać.
Może pan sobie wyobrazić, panie Holmes, jak bardzo byłam zaintrygowaną tym, jaka mogła
być przyczyna tego niezwykłego przedstawienia. Zauważyłam, że państwo Rucastle dokładali
wszelkich starań, abym miała twarz stale odwróconą od okna, toteż ogarnęło mnie przemożne
pragnienie zobaczenia, co się dzieje za moimi plecami. Z początku sądziłam, że to jest
niemożliwe, ale niebawem znalazłam sposób. Stłukło mi się właśnie kieszonkowe lusterko, więc
wpadłam na szczęśliwy pomysł i ukryłam kawałek lustra w mojej chustce do nosa. Przy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl