[ Pobierz całość w formacie PDF ]

poronienie - jak w tej sytuaeji myśleć o randkach.
- Za młoda jesteś na celibat. Powinnaś szukać szczęścia.
- Znalazłam je z tobą.
- To się już nie liczy.
Zacisnęła zęby. Dlaczego Maximos wykluczył, że zdo-
będzie jej serce, a nie tylko ciało?
- Nie znoszÄ™, kiedy podejmujesz za mnie decyzje, kiedy
ogłaszasz, co jest dla mnie najlepsze. - Wzbierała w niej
złość. - Znasz swoje pragnienia i potrzeby, Maximosie, a o
mnie nie wiesz nic. Nawet nigdy nie próbowałeś się dowie-
dzieć.
Zapadła kłopotliwa cisza.
- Pozwalałaś na to przez ponad dwa lata - odezwał się
po chwili, z wyrzutem w głosie.
Cass z trudem zapanowała nad emocjami.
- Idiotka ze mnie, prawda? Gdybym była mądrzejsza, od
razu skończyłabym ten romans.
75
S
R
- A ja gdybym był mądrzejszy, wykasowałbym cię z
pamięci.
Poczuła ukłucie w sercu.
- Czyżbyś mnie jeszcze nie wykasował? Kąciki ust
Maximosa uniosły się w uśmiechu.
- To zastanawiajÄ…ce, ale bardzo trudno o tobie zapo-
mnieć.
Co miał na myśli? Dlaczego Cass go pokochała? Tylu
mężczyzn okazywało jej zainteresowanie, a ona nie zwracała
uwagi na nikogo poza Maximosem.
Wyciągnął ręce i zanurzył je w jej włosach.
- Uwierz mi, że bardzo trudno. Zauważyłem, że nie pra-
gnę innej kobiety. I nie przespałem się z żadną kobietą, kiedy
byłem z tobą.
Cass nie była w stanie wydusić ani słowa przez ściśnięte
gardło.
Spóznione pytania, spóznione odpowiedzi - taka rozmo-
wa nie miała teraz sensu. Mimo to Cass chciała wyjaśnić kil-
ka spraw z przeszłości.
- Byłam więc twoją jedyną partnerką?
- Tak.
- Przez dwa lata?
- Tak.
Serce Cass mało nie wyskoczyło z piersi. Maximos stał
blisko niej.
- A od tej pory kogoś miałeś?
- Cass...
- Muszę to wiedzieć.
- Po co? Jeśli spędziłem jedną noc z dziewczyną,
76
S
R
której imienia nawet nie poznałem, to czy to coś zmieni-
ło między nami?
- Być może. - Posłała mu wściekłe spojrzenie. - Po-
wiedz, miałeś kogoś?
Westchnął, żartobliwie zniecierpliwiony.
- Nie.
Wzięła głęboki wdech. Wciągnęła w nozdrza zapach
Maximosa, woń jego siły. Przeżyła z nim coś niezwykłego. A
teraz namiętność, pożądanie, napięcie zmysłowe - wszystko
to nagle powróciło.
Pragnęła go. Chciała, aby mocno ją przytulił. Pamiętała,
jak się w nią zanurzał, jak go oplatała, jak długo trwała ich
rozkosz.
Pragnęła go teraz, natychmiast, ale wszystko się skom-
plikowało...
- Powinieneś wracać do restauracji. - Cass wracał zdro-
wy rozsÄ…dek. - Sophia czeka.
- Nie, pojedzie do domu ze swoimi rodzicami. Mieszka-
ją niedaleko. Zresztą nic nas nie łączy.
- Jednak według Emilia...
- Wierzysz mu? Nerwowo przygryzła wargę.
- Sama nie wiem, w co wierzyć.
Ciemne oczy Maximosa badawczo ją mierzyły.
- Nie powinnaś przyjeżdżać.
Cass czuła ogień, który szalał w jej łonie.
- Pewnie masz racjÄ™.
- Może powinnaś teraz wyjechać? Uciec? Tak samo po-
wiedział Emilio na stopniach pała-
77
S
R
cu. Do kogo uciec? Dokąd? Do Rzymu, gdzie mieszkała i
pracowała? Do luksusowego apartamentu, który Maximos
kupił dla niej, kiedy chciał ją mieć na wyłączność, bez
względu na koszty?
- Tak, wyjadę - zgodziła się, że powinna opuścić to
miejsce na zawsze.
 I powinnam już nigdy nie zobaczyć Maximosa. I nie
mieć nadziei, że czas uleczy rany".
- To się nie powinno powtórzyć - stwierdził, pozornie
spokojnym tonem. - Powinniśmy trzymać się od siebie z da-
leka.
- Wiem. Psuję ci reputację. Skrzywił się.
- Na tym polega mój problem. Lubię zepsute kobiety.
Nie ręczę za siebie, kiedy jestem z tobą sam na sam.
To właśnie Cass chciała usłyszeć. Powinna cieszyć się,
lecz się bała. Cass pragnęła jego miłości. Oprócz ciała - ser-
ca.
- Więc lepiej teraz idz - poradziła łamiącym się głosem.
- Nie zamierzam odgrywać niegrzecznej dziewczynki. Wła-
ściwie to nie jestem taka niegrzeczna.
- Mam sobie pójść?
- Tak. Nie.
- Nie?
- Nie. - Do oczu Cass napłynęły gorzkie łzy. Wstrzyma-
ła oddech. - Tak.
- Tak?
78
S
R
Odwróciła wzrok, by nie ulec hipnotyzującemu spojrze-
niu Maximosa. Usłyszała kroki i odgłos zamykanych drzwi.
Podniosła głowę. Maximos stał przy drzwiach i zamykał je
na mosiężny rygiel.
- Co teraz? - spytał, bacznie ją obserwując. Poczuła się
bezbronna. Pokonana.
- Komplikujesz sytuację - nieśmiało oponowała. Wy-
buchnął śmiechem.
- To ty do mnie przyszłaś.
- Nie miałam wyboru. - Usiłowała się uśmiechnąć. -
Odkąd cię poznałam, nie miałam wyboru.
- Zadrżała z zimna i ze zdenerwowania. - Zawsze wiem,
kiedy w moim życiu dzieje się coś wyjątkowego. Kiedy cię
zobaczyłam, nie miałam wątpliwości, że zaczynam nowy
rozdział. Zadurzyłam się. Po uszy. - Stamtąd blisko było do
piekła, a wszystko w ciągu ostatnich sześciu miesięcy...
- Byłeś moim ideałem.
- A teraz?
Z trudem powstrzymała napływające do oczu łzy.
- Zapewne spotkanie z tobą było mi potrzebne jak piąte
koło u wozu, ale wolałam przekonać się o tym osobiście.
Musiałam tu przyjechać, aby się pożegnać.
- Dziwny sposób na pożegnanie. - Powoli zrobił kilka
kroków w jej stronę.
- Okropny, prawda?
- Takie spotkania bywają niebezpieczne - powiedział,
przytulając ją mocno i całując w szyję.
- Jak pożar.
79
S
R
Cass zadygotała.
- Mam nauczkÄ™.
Chciała spłonąć w pożarze zmysłów. Wskrzesić wspo-
mnienia cudownych chwil, kiedy była sam na sam z Max-
imosem.
Przywarł wargami do jej ust, a przez cienki materiał suk-
ni dotykał jej piersi.
Kapitulacja.
Była jego, tylko jego.
Miał władzę nad jej zmysłami. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl