[ Pobierz całość w formacie PDF ]
24 VI 1995
ZBY WSZYSTKO BYAO PROSTE
Zakończył się, miejmy nadzieję, kontredans wokół telewizji pod tytułem "zdejmą - nie
zdejmą". Jego monotonia była mniej więcej tak irytująca, jak pojękiwanie auto-alarmu na
parkingu - po jakimś czasie dręczony nim człowiek pragnie, żeby ktoś nareszcie wyjący
samochód ukradł. Niemniej Prezes Walendziak przetrwał i jest to dla telewizji publicznej
ważne - bo obyczaj zmieniania kierownictwa z powodu wyborów czy innych politycznych
względów byłby zgubny. Korzystne to również dla dyskusji o telewizyjnych dokonaniach -
dotąd firma ta na wszelkie uwagi natury programowej pozostawała histerycznie odporna, a
krytykę postrzegała jedynie jak sposobienie artylerii dla zamachowców chcących prezesa
obalić.
W trakcie paromiesięcznych podchodów koalicja toczyła walkę przede wszystkim o
ważne, ale małe poletko, czyli o "Wiadomości". Zarzuty stawiała trafione mniej lub bardziej,
a obudowywała je diagnozą ogólną, taką, iż telewizja jest tendencyjna, przy każdej okazji
wyszydza tradycje lewicy i gdzie można przemyca prawicowe elementy - tzn. ludzi i idee.
Takim marudzeniem koalicjanci dają dowód nader krótkowzrocznego i powierzchownego
oglądu rzeczywistości.
Bowiem uderzającą zmianą telewizyjnego obrazu Polski jest to, że gdzieś zniknęły
nieustające opisy nędzy, głodu, bezrobocia, beznadziei. Widownia, która niezadługo pójdzie
do urn, ma poczucie, iż nie jest zle, nic specjalnie drastycznego się nie dzieje, symptomy
nieuchronnej klęski, które za czasów rządów uprzednich wyzierały zewsząd, gdzieś się
pochowały. Głodne dzieci, bezradni i zrozpaczeni dorośli, ludzie tracący pracę, zgorzkniali
emeryci - przestali naraz być wyrzutem sumienia w najróżniejszych programach.
164
Koalicja popełniłaby błąd wyjaśniając to zjawisko leninowską teorią odbicia, to
znaczy głosząc, iż poprawa, która nastąpiła - dzięki jej rządom oczywiście - w naturalny
sposób objawia się naszym oczom na ekranach telewizji.
To bowiem, co Polak ogląda od sześciu lat na ekranach, od rzeczywistości oddzielają
zmagania różnych żywiołów, a to: woli kierownictw, nacisków politycznych, a nade wszystko
dążenia dziennikarzy do odnajdywania się w ciągle nowej sytuacji. Były więc fazy
przeładowania programu Katyniem i martyrologią wschodnią, bo każdy musiał tam pojechać
w ramach oczyszczania. Był etap aferomanii, bo każdy dziennikarz chciał być demaskatorem.
Była długa faza totalnego czarnowidztwa, bo każdy pracownik TV musiał dowieść, że co
było, to było, ale teraz patrzy władzy na ręce i wytropi wszystkie nieszczęścia, jakie ona na
lud sprowadza.
W takim klimacie informacyjnym budowało się w Polsce nowe i odmiana tego
kasandrycznego trendu w telewizji może tylko cieszyć.
A widz zwyczajny już tego, że na ogół programy tyczące spraw gospodarczych były
śledztwem, oskarżeniem i wyrokiem, doznaje teraz zaskoczeń: pokrętny w formie film o
drwalach Aatwo przyszło, łatwo poszło nie rozstrzygnął, kto ma rację - byli właściciele lasów,
którzy je trzebią, czy państwo, które próbuje je chronić. Autor dostrzegł jednak
nierozwiązywalną sprzeczność interesów prywatnych i społecznych.
Krajobraz po PGR-ach mimo nostalgicznego tytułu nie poprzestał na pokazaniu
malowniczej i oskarży cielskiej nędzy, ale opisał i genezę nieszczęścia, i sposoby dawania
sobie z nim rady.
Mało tego - redaktor Elżbieta Jaworowicz, gościnnie prezentująca problematykę
kolejnictwa w "Tylko w Jedynce", pozwoliła ministrom i dyrektorom obronić się przed
zarzutami "Solidarności", jak zawsze o zmowę i rabunek wykonywany na zlecenie Banku
Zwiatowego.
Ciekawe jest, że "Sprawa dla reportera" nie narusza tego odmienionego obrazu dnia
dzisiejszego, mimo że ani o jotę nie zmieniła swego populistyczno-linczującego tonu. Po
prostu całym impetem oskarżeń i nienawiści uderza w dzień wczorajszy. Demaskowane przez
"Sprawę" zbrodnie, kradzieże, narodowe zdrady i wyprzedaże są dziełem Bal-cerowicza,
Lewandowskiego i spółki. Kwiat prawicy, który zdobi te programy, niezłomnie i niezmiennie
demaskuje kapitalistycznych reformatorów.
165
Ten kierunek emocji nie jest jedynie specyfikÄ… "Sprawy". Oto "Debata", nowa pozycja
publicystyki ulokowana w dobrym czasie, poświęcona tym razem prywatyzacji.
Autorów programu prywatyzacja jako proces społeczny i gospodarczy nie interesuje.
Nie zebrali wiadomości o kondycji sprywatyzowanego sektora, o jego wkładzie w rozwój, o
tym, ilu ludzi zatrudnia i jak im płaci. Zebrali za to w studiu wszystkich przeciwników
prywatyzacji od maniaków politycznych, którzy w kółko to samo od lat, przez doradców
wędrowniczków, po radykałów związkowych oraz pana Siemienasa. Każdy z innych
powodów demaskował całość przemian własnościowych. Na zakończenie wszystkich tych
prawicowców i zwolenników rynku połączyła wspólna salwa śmiechu, jaką skwitowali
twierdzenie, że cena rynkowa to taka, za jaką ktoś chce daną rzecz nabyć.
Telewizja uznała, że taka manifestacja jedności prawicy jest warta tego, by robić
zamęt w głowach widzów. Powstaje pytanie - czy ten pokaz demagogii i manipulacji wynika
jedynie z nieudolności zawodowej, czy też redaktorzy mieli to, czego chcieli. W tym
wypadku totalną krytykę dotychczasowych rządów unijnych, powtórkę z rozgrabienia i
wyprzedaży obcym, rozreklamowanie hasła "uwłaszczenie narodu". Na wyjaśnienie co to
takiego, czasu zabrakło.
W rzeczonej "Debacie" zawsze budzÄ…ca sympatiÄ™ rola samotnego szeryfa
atakowanego zewsząd przypadła ministrowi Kaczmarkowi z SLD.
W filmie Jacka Kurskiego Nocna zmiana, o odwołaniu rządu Jana Olszewskiego, zło
zostało nazwane po imieniu, a imię jego Unia Demokratyczna rzecz jasna. Sojusz Lewicy
natomiast wychodzi obronną ręką, bo nie odegrał wszak zdradzieckiej roli w obalaniu.
Słowem, SLD zbiera dzięki telewizji punkty w różnych dziedzinach - dla buszujących
w niej polityków jest bowiem wrogiem rytualnym jedynie, prawdziwe emocje budzi kto inny,
dzisiejsze rządy koalicji nie mobilizują więc do demaskowania i tropicielstwa, skoro
wczorajsze są ciągle solą w oku, pasmem błędów, zaniedbań, grzechów i bez mała zbrodni.
Siłą rzeczy zarzuty wymienia się w czasie przeszłym, nic zatem dziwnego, że dzień dzisiejszy
jawi siÄ™ jako czas spokojnego rozwoju.
Obniżonemu poziomowi czarnowidztwa towarzyszy jednak zjawisko negatywne -
następuje wyraznie rozmycie kryteriów tyczących tego, co jest informacją, co poglądem, co
komentarzem.
166^
Połowa "Wiadomości" zostaje pewnego dnia poświęcona dziwacznej publicystyce
wymierzonej w sekty i zakończonej podaniem alarmowego numeru telefonu. Wykorzystano
formułę informacyjną do ataku na wszelkie ruchy religijne, ataku dokonywanego bez
wyraznego powodu. To samo robi młodzieżowa "Fronda" i "program satyryczny" Wojciecha
Cejrowskiego. Nawet Polsat dołącza. Czy została odgórnie zadekretowana kampania przeciw
heretykom i innowiercom?
"Tylko w Jedynce" na temat obcego kapitału w prasie. W temat wprowadza nas poseł
KPN nękany przez obsesję wszechogarniającego niemieckiego spisku, a pogłębia problem
badacz z Krakowa załamujący ręce nad kolorową prasą kobiecą całą w rękach Niemca,
którego kiedyś Wanda nie chciała, zaś prowadzący redaktor Krasko co raz ubolewa: 70 proc.
polskiej prasy w rękach "zachodniego kapitału"!
Telewizja nie jest tu gospodarzem debaty o wybranym zagadnieniu, które prezentuje,
pozostawiając interpretację zaproszonym gościom -jest stroną w sporze, z wygłaszanymi
przez nią kalkami, uproszczeniami, fobiami musieli się zmagać dyskutanci.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Home
- Dziedzictwo lidera Filozofia zycia przywodcy dzieli
- Jaspers Karl Wiara filozoficzna
- VBA dla Excela 2010 PL. 155 praktycznych przykładów
- krol lear
- Wolski Marcin śÂšwinka
- Delphi_dla_NET_Vademecum_profesjonalisty_delnke
- Moorcock, Michael Corum 4 Das Kalte Reich
- Mistress Keeping in Japan (BoyĂŠLafayette De Mente, 2009)
- 160. Schuler Candace Kochankowie i nieznajomi
- Cambr
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- demonter.keep.pl