[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przeciwnika krokiem w prawo, po czym ruszył na niego. Ale Neef zrobił unik i uderzył
go prawym sierpowym w twarz. Cios zwalił Farro-Jonesa z nóg. Klęcząc, rozcierał po-
liczek.
Gdyby Neef miał pojęcie o sztuce walki ulicznej, dałby Farro-Jonesowi parę kop-
niaków i zakończył starcie na swoją korzyść. Ale dobijanie przegrywającego nie leżało
w jego naturze. Czekał, aż przeciwnik się podda. Farro-Jones pozostał na podłodze, do-
póki nie odzyskał tchu. Wtedy zaczął się podnosić.
W porządku, Neef... Wygrałeś stwierdził prostując się.
Neef odprężył się nieco i wtedy... dostał bykiem w brzuch. Zaparło mu dech w pier-
siach i poleciał do tyłu, uderzając plecami w drzwiczki chłodni ze zwłokami. Otrząsnął
się jednak natychmiast i trzasnął Farro-Jonesa pięściami w uszy. Próbował jeszcze do-
sięgnąć jego twarzy kolanem, ale chybił. Przeciwnik odskoczył w tył.
Natarcie głową nie odniosło pożądanego skutku, więc Farro-Jones zaczął okrążać
czekającego na następny atak Neefa, rzucając na boki ukradkowe spojrzenia. Jego wzrok
padł na puszkę z oliwą używaną przez portiera do smarowania zawiasów drzwi. Stała
na parapecie. Farro-Jones szybko przestał się przyglądać puszce i począł zakolami zmie-
rzać w jej kierunku. Po chwili znalazła się w jego zasięgu. Nie odrywając oczu od Neefa
wyrzucił za siebie ramię, chwycił puszkę i cisnął ją w przeciwnika. Neef tylko lekko
przechylił głowę w lewo i pocisk przeleciał obok. Trafił w drzwiczki chłodni i upadł na
podłogę.
Po raz pierwszy Neef dostrzegł w oczach Farro-Jonesa świadomość porażki. To pod-
niosło go na duchu i zrobił się nieostrożny. Z taką łatwością uniknął ciosu, że nie wziął
pod uwagę faktu, iż zawartość puszki wylała się na podłogę za jego plecami. Farro-Jones
znów odzyskał pewność siebie i wyraz jego oczu znów się zmienił. Neef nie zdążył się
zastanowić, dlaczego. Przeciwnik skoczył na niego, zmuszając go do cofnięcia się wprost
w tłustą kałużę. Nogi rozjechały się pod Neefem. Stracił równowagę i upadając walnął
głową o metalowe drzwiczki. Na kilka sekund zamroczyło go.
To wystarczyło, by napastnik przejął inicjatywę. Zwalił się na Neefa i tak długo zada-
wał mu ciosy w głowę, aż Neefa ogarnęła ciemność.
Kiedy odzyskał przytomność, ręce i nogi miał skrępowane taśmą chirurgiczną.
Farro-Jones stał w rogu sali czytając kartkę wiszącą nad trzema trumnami przygotowa-
nymi do umieszczenia w nich zwłok z chłodni. Zauważył, że Neef się ocknął więc pod-
szedł bliżej.
No cóż, Neef... To będzie dla ciebie smutny dzień. O czwartej trzydzieści po połu-
dniu twoje ciało zostanie poddane kremacji.
Neef poczuł, jak wnętrzności podchodzą mu do gardła. Wyraz twarzy Farro-Jonesa
świadczył o tym, że nie żartuje.
249
Na litość Boską, człowieku! Mordując ludzi nie wywiniesz się z tego. Powinien ci
to podpowiedzieć zdrowy rozsądek. Co ci to da, że mnie zabijesz?
Próba przemówienia Farro-Jonesowi do rozsądku wywołała tylko uśmiech na jego
twarzy.
Po śmierci Ann Drobiny i twojej nikt już niczego mi nie udowodni. Nikt znajomy
nie widział mnie dziś w tamtym osiedlu i nikt już więcej nie zobaczy ciebie. Zajmiesz
miejsce... Farro-Jones zajrzał do papierów, które trzymał w ręce ... Jamesa
Henry ego Todda. To jego kremacja ma się odbyć dzisiejszego popołudnia. Więc sam
widzisz... Wszystko się skończy.
Chwycił Neefa pod pachy i zawlókł go po podłodze ku podwyższeniu z trzema
trumnami.
Będzie ci trochę ciasno. Pan Todd był sporo niższy od ciebie. Ale jestem pewien,
że jakoś sobie poradzimy.
Neef wciąż był oszołomiony po ciosach w głowę, ale panika dodała mu sił. Napiął
mięśnie rąk i nóg, ale krępująca je taśma nie puściła.
Przewidziałem, że będziesz się rzucał uśmiechnął się złowieszczo Farro-Jones.
Więc kiedy leżałeś jak zimny trup, przygotowałem ci coś na uspokojenie. Zaczął
napełniać strzykawkę. Nic groznego. Nie chcę, żebyś przegapił swój własny pogrzeb.
Neef nie miał sposobu na uniknięcie zastrzyku. Niemal natychmiast poczuł, jak
wiotczeją mu mięśnie i opada z sił. Nie stracił przytomności, ale był za słaby, żeby się
poruszyć. Farro-Jones zakneblował go kawałkiem materiału i zakleił mu usta taśmą chi-
rurgiczną. Zdjął wieko z trumny przeznaczonej dla Jamesa Todda i oparł je o drzwiczki
chłodni.
A teraz, do środka... mruknął, podciągając z trudem bezwładne ciało Neefa do
góry, by w końcu załadować je nieporządnie do trumny.
Tak myślałem pokiwał głową. Trochę za krótka. Zgiął nogi Neefa i ukła-
dał je tak długo, aż zmieściły się w skrzyni. Potem poupychał wokół głowy Neefa fartu-
chy chirurgiczne unieruchamiając ją całkowicie. Gdyby nawet Neef miał siłę, żeby się
poruszyć, nie mógłby już tego zrobić.
Farro-Jones wyczytał z jego oczu, że wciąż jest przytomny.
Bardzo dobrze stwierdził z zadowoleniem. Doświadczysz na własnej skó-
rze, jak przebiega taka ceremonia. Przeżyjesz jazdę do krematorium, nabożeństwo, po-
słuchasz muzyki organowej i pieśni religijnych... Może się założymy, że to będzie psalm
dwudziesty trzeci, co? Pewnie nawet usłyszysz, jak ktoś uroni kilka łez, zanim włączą sil-
nik elektryczny i poczujesz, że suniesz w dół, tam gdzie są piece. Potem będzie już tylko
brzęk otwieranych drzwiczek i... znajdziesz się w środku.
Farro-Jones uniósł wieko i jego cień przesłonił Neefowi światło. Po chwili trumna
została zamknięta i ogarnęła go zupełna ciemność. Słyszał, jak Farro-Jones wkręca
250
w otwory śruby, jedną po drugiej. Poczuł, jak we wnętrzu skrzyni rośnie temperatu-
ra. Czuł na twarzy własny oddech odbijający się od pokrywy. Pomyślał, że zapas powie-
trza wkrótce się wyczerpie. Gdyby miał szczęście, straciłby przytomność, zanim spalą
go żywcem. Wszystko zależało od tego, czy Farro-Jones zaśrubuje wieko na dobre. Boże!
Spraw, żeby tak zrobił! pomodlił się w duchu Neef. Wolał śmierć przez uduszenie, niż
w piecu krematoryjnym.
Zostawię ci malutką szparę usłyszał nagle głos Farro-Jonesa. Musisz prze-
cież doczekać wielkiej uroczystości.
Neef dostrzegł cienką smugę światła. Farro-Jones nie dokręcił do końca wszystkich
śrub. Tam, gdzie były luzne, podważył wieko śrubokrętem i tak go zostawił.
Koszmar, jaki przeżywał Neef napawał go takim przerażeniem, że groziła mu utrata
zmysłów. Dlaczego, na Boga, nie pozwolił, by zajęła się tym policja?! Nawet nie powie-
dział nikomu, dokąd się wybierał! Nikt nie wiedział, gdzie jest i nikt nigdy nie dowie się,
co się z nim stało. Owszem, wybuchnie mały skandal, gdy pracownicy kostnicy odkryją,
że zostało im ciało z nazwiskiem Todd, które miało zostać poddane kremacji. Ale będzie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Home
- Beth D Carter Spirals (pdf)
- 093 Ewa wzywa 07... Ostrze nośźa Frey Danuta
- Harrison Harry Stalowy Szczur 8. Stalowy Szczur Prezydentem
- GR610. Jordan Penny Rozterki Imogeny
- Liu M. Marjorie PocaśÂunek śÂowcy 01 PocaśÂunek śÂowcy
- Early Britain
- Chris_Beckett_ _Ciemny_Eden
- TOM03
- Darcy, Emma Die Soehne der Kings 02 Tommy King, der Playboy
- Model Railroader Basic electricity and control
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bucardimaria.opx.pl