[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie wiem - przyznała. - Może raz zapomniałam wziąć? A tobie kiedyś pękła pre-
zerwatywa, pamiętasz?
Pamiętał, jakby to było wczoraj. Stęsknił się za nią okropnie po kilkudniowym
wyjezdzie, więc wcale się tym wtedy nie przejął.
- Kiedy się dowiedziałaś o ciąży?
R
L
T
- Tydzień po naszym rozstaniu. - Przygryzła wargę, a on poczuł jeszcze raz ukłucie
winy.
Odetchnął głęboko, czując ucisk w klatce piersiowej. Drżącą ręką przejechał po
włosach, wstrząsany gniewem i żalem. Skłębione emocje utrudniały mu jasne myślenie.
Miał dziecko.
Córeczkę.
Nie dzielił ani sekundy z czternastu miesięcy jej życia. Nie widział rosnącego
brzucha Bronte, nie był przy narodzinach. Nie wiedział, czy poród odbył się naturalnie,
czy za sprawą cesarskiego cięcia. Nie miał pojęcia, czy Bronte karmiła piersią, czy z bu-
telki. Nie znał głosu córeczki, dotyku jej dziecięcej miękkiej skóry i włosków. Nie odzy-
ska utraconego czasu. Jak zdoła wybaczyć Bronte? Jego uczucie do niej zdawało się za-
trute. Wiązał z powrotem do niej tak wielkie nadzieje, teraz jednak wydawało mu się, że
wcale jej nie zna. Zmieniła się. Była podstępną złodziejką. Niechęć do niej sprawiała, że
znów miał ochotę wyciąć ją ze swojego życia. Nie mógł tego zrobić ze względu na ich
wspólne dziecko. Przypomniał sobie słodkiego bobasa na zdjęciach.
- Chciałam powiedzieć ci o tym osobiście - odezwała się Bronte cichym głosem. -
Ale nie odpowiadałeś na mejle ani telefony. Pojechałam nawet do Mediolanu, ale nie zo-
stałam wpuszczona. Gosposia powiedziała mi, że wyjechałeś z kochanką do Stanów.
Nie dało się zaprzeczyć, że uniemożliwił jej wszelki kontakt ze sobą. Zatarł za sobą
ślady tak skutecznie, że nawet rodzina nie wiedziała, gdzie jest i co porabia. Wszystkich
nakarmił jednakową historyjką, że ma romans w Stanach. Gdyby wtedy wiedział...
- Mogłaś napisać list - bąknął, wciąż nie chcąc przyjąć winy na siebie.
- Czy w tak bezosobowy sposób chciałbyś się dowiedzieć, że zostałeś ojcem? -
odparła.
- Z pewnością wolałbym poznać prawdę z listu niż od obcych ludzi w knajpie! -
warknÄ…Å‚.
Spuściła wzrok, skubiąc dolną wargę.
- Miałam ci właśnie powiedzieć, gdy weszli...
- Niby kiedy? Między daniem głównym a deserem?  Aha, nawiasem mówiąc, od
prawie półtora roku mam twoje dziecko, pomyślałam sobie, że ci o tym powiem, skoro
R
L
T
akurat wpadłeś do Melbourne" - zadrwił. - Bronte, do cholery, kpisz sobie ze mnie, czy
jak?
Gdy na niego spojrzała, w jej oczach zalśniły łzy.
- Nie spodziewałam się, że cię jeszcze kiedyś zobaczę. Powiedziałeś mi jasno, że z
nami koniec.
- Więc ukarałaś mnie, trzymając fakt urodzenia dziecka w tajemnicy. Mam rację?
To dlatego nie starałaś się przekazać mi tej wiadomości - rzekł z goryczą.
Rumieniec zabarwił jej policzki. Słowa nie były potrzebne.
- Nie pragnęłaś, żebym się o tym dowiedział - rzekł ciężko. - No to mam dla ciebie
nowinę, Bronte. Chcę odzyskać dziecko. Niech ci się nie wydaje, że utrzymasz mnie z
dala od córki.
- Nie możesz mi jej odebrać, Luca - krzyknęła w przypływie gniewu. - Nie pozwo-
lę na to! Będę o nią walczyła, póki starczy mi tchu w piersiach.
- Zdajesz sobie sprawę, przeciw komu występujesz? - spytał ze złowieszczym
uśmiechem. - Moi prawnicy nie dopuszczą, żebyś wygrała tę sprawę. Wyzbądz się
wszelkiej nadziei.
Bronte nie byłaby sobą, gdyby ostro nie zareagowała na pogróżki.
- Najpierw musisz udowodnić, że dziecko jest twoje - wycedziła. - Pomyślałeś o
tym, Luca? Widywałeś się ze mną tylko dwa, trzy razy w tygodniu, czasem nawet rza-
dziej. Skąd wiesz, czy nie spotykałam się także z innymi?
Twarz pociemniała mu jak gradowa chmura. Zacisnął dłonie w pięści.
- Test na ojcostwo szybko to wykluczy. Jeśli się nie zgodzisz, przygotuj się na
rozmowÄ™ z moim prawnikiem.
Bronte nie czuła się zwyciężczynią tej rundy. Przeciwnie, straciła szacunek Luki,
poznała to po jego wzgardliwym spojrzeniu. Wedle niego miał prawo spotykać się, z kim
chciał, lecz jej ono nie przysługiwało. Należała do niego, była dlań rozrywką, i nie mógł
znieść myśli, że mogłaby się oddać innemu.
- To ktoś, kogo wtedy znałem? - Musiał zadać to pytanie.
- Nie muszę się przed tobą tłumaczyć. Ty także nie informowałeś mnie o swoich
poczynaniach.
R
L
T
Szarpnięciem odwrócił ją do siebie i wciąż nachmurzony powtórzył pytanie.
- Przestań, sprawiasz mi ból. - Na próżno starała się wyrwać z jego uścisku.
- Powiedz mi, kto to był.
- Ty mi powiedz, z kim wyjechałeś do L.A. - odparowała bliska łez. - Może była
mężatką, dlatego utrzymywałeś tak ścisłą tajemnicę? Czy była piękna? Czy ją kochałeś?
Zacisnął mocno wargi. Puścił jej ramię i cofnął się, masując sobie kark. Nie prze-
mówił i stojąc zwrócony do niej plecami, obserwował ostatnie rozbłyski piorunów na
nocnym niebie. W jego postawie było coś takiego, że pomimo słusznego wzburzenia za-
pragnęła podejść i objąć go tkliwie, wdychać jego znajomy zapach.
- Luca?
Odwrócił się do niej. Na jego twarzy malowało się zdecydowanie.
- Chcę zobaczyć moje dziecko. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl