[ Pobierz całość w formacie PDF ]

snęła.
NIE UCIEKAJ PRZEDE MN 179
Gabe wzdrygnął się i przetarł dłonią twarz.
DzieÅ„ nie zaczÄ…Å‚ siÄ™ najlepiej. PozostawaÅ‚a mu na­
dzieja, że następne godziny będą lepsze, a nie gorsze.
Blake zadzwonił mniej więcej godzinę pózniej.
- Mam informacje, które mogą pana zainteresować
- oznajmił.
- Jakoś mnie to nie zdziwiło - odpowiedział Gabe,
ale pokrÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ…, peÅ‚en podziwu dla skutecznoÅ›ci de­
tektywa. - Czego się pan dowiedział?
- Syn profesora Wingate'a nie zginął. Dostał trzy
kule, ale przeżyÅ‚. Ma na imiÄ™ Phillip. Niedawno skoÅ„­
czył dwadzieścia lat.
- Syn profesora żyje? Przecież Page powiedziała...
- ByÅ‚a w bÅ‚Ä™dzie. Najprawdopodobniej wprowadzi­
ło ją w błąd powszechne przekonanie o śmierci chłopca.
Phillip dÅ‚ugo leżaÅ‚ w szpitalu, a nie miaÅ‚ krewnych, któ­
rzy interesowaliby siÄ™ jego stanem. Gdy wreszcie odzy­
skał siły, tragedia Wingate'a była już przebrzmiałym
tematem.
Gabe poczuł gwałtowne pulsowanie krwi w żyłach.
Prześladowca Page miał powód, by ją nienawidzić.
Chciał, żeby była samotna tak jak on. Był wściekły, gdy
zagroziła mu, że popełni samobójstwo, że  załatwi się
samoobsługowo", jak to nazwał.
Wszystkie kawałki łamigłówki znalazły się na swoim
miejscu.
- Gdzie on jest?- spytał.
180 NIE UCIEKAJ PRZEDE MN
- Sam chciałbym to wiedzieć - odparł Blake dość
posępnym tonem. - Podobno wyjechał z rodzinnego
miasta trochę ponad trzy lata temu. %7ładna z osób, które
słyszały, że Phillip Wingate przeżył, nie ma pojęcia, co
siÄ™ z nim teraz dzieje.
Ponad trzy lata temu? To był zbyt uderzający zbieg
okoliczności, by go zlekceważyć.
- Co pan o nim wie? - spytał Gabe, przekonany, że
Blake już zaczął zbierać dane.
- W szkole Å›redniej byÅ‚ samotnikiem niezbyt lubia­
nym przez kolegów. Nie udało mi się dotrzeć do nikogo,
kto byłby z nim zaprzyjazniony. Młody Wingate nie
potrafił znalezć wspólnego języka z ojcem, ale silna
więz łączyła go z matką. Interesował się komputerami,
elektroniką... no, i fotografią - dodał z naciskiem.
- Cholera! - Gabe poczuł ściskanie w dołku.
- KazaÅ‚em sobie przesÅ‚ać jego aktualne zdjÄ™cie. Po­
winienem odebrać faks w ciągu godziny. Pokażę zdjęcie
w warsztacie, do którego odholowałem samochód Page.
Ktoś dopytywał się z samego rana, kto go tam zostawił.
Muszę sprawdzić, czy personel warsztatu rozpozna
twarz podejrzanego.
Gabe zmarszczył czoło.
- Myśli pan, że tak szybko nas znalazł?
- Myślę, że znalazł samochód - poprawił go Blake.
- Zaczynam siÄ™ zastanawiać, czy nie w ten sposób Å›le­
dziÅ‚ Page. Pan powiedziaÅ‚, zdaje siÄ™, że ona przemiesz­
cza się wciąż tym samym samochodem.
NIE UCIEKAJ PRZEDE MN 181
- Myśli pan, że prześladowca Page przyczepił do jej
samochodu jakiś elektroniczny gadżet? - Zabrzmiało to
jak kwestia z filmu szpiegowskiego, ale to, co przyda­
rzyło się Page, w ogóle było dość nieprawdopodobne.
Jego żona sÅ‚usznie powÄ…tpiewaÅ‚a, czy policja zechciaÅ‚a­
by jej uwierzyć.
- Sprawdzę to - obiecał Blake. Wydawał się nieco
zakłopotany, że sam o tym nie pomyślał. - W każdym
razie pana i Page nie powinien znalezć, ale i tak nie
należy ryzykować. Niech pan ma oczy szeroko otwarte.
- To pewne. Odwalił pan kawał dobrej roboty, Blake.
- ProszÄ™ pamiÄ™tać, że jeszcze nie wiadomo na pew­
no, czy to właśnie Wingate'a prześladuje Page.
- Słusznie. Ale ślad wygląda bardzo obiecująco.
- Jestem tego samego zdania. Jak siÄ™ trzyma Page?
- Odpoczywa.
- Nie ma sensacji po tym paskudztwie, którym ją
wczoraj naszprycowaÅ‚em? MdÅ‚oÅ›ci, wysypki, bólu gÅ‚o­
wy? - Blake sprawiał wrażenie zatroskanego.
- Nie wspominała mi o tym. Sądzę, że po prostu jest
bardzo zmęczona długotrwałym stresem. - Gabe nie
widział potrzeby informowania Blake'a, że również
w nocy Page nie wypoczywała należycie.
- Cieszę się, że nie ma już kłopotów, bo to wspaniała
dziewczyna. Naprawdę potrzeba ogromnej siły, żeby
znieść to wszystko, co nam opisała.
Gabe nie byÅ‚ pewien, czy podoba mu siÄ™ jawny po­
dziw Blake'a dla Page.
182 NIE UCIEKAJ PRZEDE MN
- Zwietnie zdajÄ™ sobie z tego sprawÄ™ - burknÄ…Å‚.
- Czy na pewno? - spytał Blake.
Gabe nie wiedział, co ma odpowiedzieć.
- Niech pan jej powie, żeby się nie ruszała z tej
waszej chaty - odezwał się Blake po chwili milczenia.
- Przy odrobinie szczęścia kłopoty wkrótce się skończą.
Będę z wami w kontakcie.
Rozłączył się, zanim Gabe zdążył zareagować.
Kłopoty wkrótce się skończą. Oby!
Blake wydawaÅ‚ siÄ™ bardzo pewny siebie. A zważy­
wszy na dotychczasowe wyniki detektywa, Gabe nie
miał innego wyjścia, jak podzielać jego wiarę w sukces.
Tylko co nastÄ…pi potem?
Czy będą mogli z Page wrócić do Austin i żyć dalej
tak, jakby nic między nimi nie zaszło?
Byli małżeństwem od prawie trzech lat, a jednak
w pewnym sensie wciąż nowożeńcami, bo przecież
mieszkali razem zaledwie trzy tygodnie. Potem, w cza­
sie, gdy żyli zdani każde na siebie, oboje się zmienili.
Czy ich uczucia także się zmieniły?
Czy uda im się kiedykolwiek odzyskać to, co stracili?
Gabe przypomniaÅ‚ sobie nagle, że obiecaÅ‚ powie­
dzieć Page o telefonie Blake'a, więc szybko poszedł do
sypialni. Page spała w ubraniu. Leżała skulona na boku,
z dłonią podłożoną pod policzek. W tej pozie wydawała
się całkiem bezbronna. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl