[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jednak konsekwentni w odrzucaniu różnych personalnych urazów w czasie tak wielkiego
zagrożenia Rzeczpospolitej.
Walczyć z antypolonizmem szybko i systematycznie
Warto przypomnieć ciekawy artykuł Józefa Szretta o antypolonizmie , drukowany w paryskiej
"Kulturze" z 12 numeru z 1987 r. Szrett radził tam: "Zastosować, gdy potrzeba żydowską taktykę
wczesnego i szybkiego reagowania. Powinniśmy sygnalizować wszelki antypolonizm, zanim
jeszcze rozwinie on skrzydła". Można przytoczyć aż nadto wiele przykładów naszego spózniania
siÄ™ z ostrymi reakcjami na przejawy antypolonizmu w filmie, literaturze, czy publicystyce. Przez
naszą ospałość i inercję pozwalamy na to, że w międzyczasie występują całe watahy antypolskich
klakierów i swymi pochwałami antypolonizmów bałamucą dużą część opinii publicznej.
Przypomnijmy choćby casus filmu "Lista Schindlera" o ewidentnie antypolskim przesłaniu.
Początkowo widać było na łamach pism wyłącznie bezkrytyczne panegiryczne głosy (poza dwoma
tekstami: moim i Z. Rogowskiego). Dały plamę nawet niektóre czasopisma prawicowe na czele z
"Gazetą Polską", gdzie ukazał się bezkrytyczny panegiryk o filmie Spielberga. Dopiero stopniowo
zaczęły się szersze krytyczne relacje na temat antypolonizmów "Listy Schindlera". Inny
wcześniejszy przykład - niemal całkowite osamotnienie Prymasa Józefa Glempa, gdy wystąpił w
1989 r. w obronie karmelitanek w Oświęcimiu. Prymas nagle znalazł się w ogniu całej kanonady
ataków od "Wyborczej" i "Polityki" po niektórych katolewicowych publicystów i był niemal
całkowicie osamotniony.
Kolejny błąd. Zbyt szybko zapominamy o najgorszych nawet antypolskich wybrykach zamiast
konsekwentnie rozliczyć ich sprawców. Jakże inaczej postępują pod tym względem nasi
przeciwnicy. Przypomnijmy choćby z dziesięć lat trwającą nagonkę na ks. prałata Henryka
Jankowskiego, która ostatecznie zrujnowała mu zdrowie. Przypomnijmy jak rozprawiono się z
Dariuszem Ratajczakiem, tylko za zacytowanie bez krytyki trzech zdań jakiegoś negacjonisty.
Usunięto go z Uniwersytetu Opolskiego i odtąd skrajnie wegetował, nie mogąc znalezć
odpowiedniej pracy. A nagonka na P. Zyzaka za jego świetną, prawdziwie ambitną pracę
magisterską! A tymczasem mamy, jakże odmienny, casus dr Aliny Całej z %7łydowskiego Instytutu
Historycznego, od dawna "wsławionej" fanatycznymi antypolskimi i antykatolickimi
uprzedzeniami. Parę miesięcy temu Cała dopuściła się rzeczy haniebnej. Wypowiedziała
antypolskie pomówienie, którego nie powstydziliby się najgorsi zagraniczni polakożercy. W
oszczerczym wywiadzie, udzielonym "Rzeczypospolitej" pt. "Polacy nie zdali egzaminu w czasie
wojny" Cała ogłosiła jakoby Polacy byli odpowiedzialni za śmierć trzech milionów %7łydów w czasie
wojny. Powiedziała to, będąc pracownikiem naukowym %7łydowskiego Instytutu Historycznego,
finansowanego przez polskie władze. Za takie kłamliwe oszczerstwo dr Cała powinna ponieść
odpowiednie konsekwencje w swej pracy, co najmniej takie jakie spotkały dr Ratajczaka, a zarazem
stanąć przed sądem i być ukarana za wredny antypolonizm możliwie najwyższą grzywną. A co się
stało Całej? Dosłownie nic. Parę tygodni w różnych mediach krytykowano jej tekst jako wybryk
skrajnej antypolskiej głupoty, choć zaraz znalazła obrońców w takich mediach jak "Gazeta
Wyborcza", czy "Polityka" i nawet zorganizowano parusetosobowÄ… manifestacjÄ™ z poparciem dla
niej. Nikt nie podał jej do sądu, a władze %7łydowskiego Instytutu Historycznego nawet nie zdobyły
się na publiczne odcięcie się od antypolskiego wyskoku swej pracowniczki. Założę się, że już
niezadługo tekst Całej będzie cytowany w różnych polakożerczych publikacjach zagranicznych
jako koronny dowód z Polski na to, iż Polacy byli sprawcami Holokaustu %7łydów. Redaktor TVN
Jacek Pałasiński w haniebny sposób naobrażał na portalu TVN miliony słuchaczek i słuchaczy
Radia Maryja. I nikt z lewacko-liberalnych mediów nie zareagował na skrajne chamstwo jego
wyzwisk. Milczały na ten temat "Gazeta Wyborcza", "Polityka" czy "Newsweek", milczały
telewizja i radio publiczne, a TVN 24 nie zrobiła niczego dla ukarania swego współpracownika za
tekst poniżej jakichkolwiek standardów uczciwego dziennikarstwa.
Inny przykład. Były poseł SLD Piotr Gadzinowski, jeszcze będąc parlamentarzystą, napisał
wyjątkowo podły w swym antypolonizmie tekst o Powstaniu Warszawskim. Twierdził tam, że
Niemcy nie muszą przepraszać za stłumienie Powstania Warszawskiego, bo armia niemiecka
wykonywała tylko swój obowiązek. "Czy miała witać powstańców chlebem i solą" - pisał
Gadzinowski. A to, że zamordowała blisko 200 tys. warszawiaków, zniszczyła ponad milionowe
miasto metodycznie wyburzając budynek po budynku, nie miało jak widać znaczenia dla
Gadzinowskiego, usprawiedliwiającego "wielce obowiązkowych" żołdaków nazistowskich. I co się
stało w tym przypadku. Znów absolutne nic. Nie było żadnej reakcji Rady Etyki Mediów na ten
plugawy tekst, nie zaprotestowali koledzy Gadzinowskiego z Sejmu.
Nagłaśniajmy przyjaciół, nie przeciwników Polski
Można podziwiać praktyki stosowane przez kolejne władze RP i niektóre czołowe uczelnie w kraju
(na czele z Uniwersytetem Jagiellońskim i Uniwersytetem Warszawskim) oraz najbardziej
wpływowe media. Otóż w ostatnim dwudziestoleciu w Polsce niejednokrotnie szczególnie mocno
honorowano, nagłaśniano i fetowano cudzoziemców wielce nam nieżyczliwych. Wielce
nieżyczliwych Polsce, ale zaprzyjaznionych z B. Geremkiem (D. Beauvois, czy I. Gutman) lub z A.
Kwaśniewskim (B. Osadczuk). Jakże wymowny pod tym względem jest casus profesora Daniela
Beauvois. Ten stary lewak już w 1971 roku jako dyrektor Centrum Cywilizacji Francuskiej na
Uniwersytecie Warszawskim "popisał się" zorganizowaniem uroczystej sesji ku czci 100-lecia
Komuny Paryskiej. Trudno było uznać Komunę Paryska za szczególny wykwint francuskiej
cywilizacji ( komunardzi w niszczycielskim zapale wysadzili słynną kolumnę Vendome w Paryżu i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl