[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Przywiozłam kiedyś z Egiptu piękny naszyjnik z lapis lazuli, cudowny błękit! Ale cudowny
był tam, w słońcu Południa, na tle złotych piasków. A tu zniknął cały blask i pozostał tylko
zwykły sznur matowych paciorków.
 Tak, rozumiem to&
 Wiesz, Hildo, ogromnie się cieszę, że w końcu poznałam ciebie i Davida.
 A ja tyle razy w ostatnich dniach żałowałam, żeśmy tu przyjechali  westchnęła
Hilda.
 Wiem. To jasne& Wiesz co, Hildo? Wydaje mi się, że David jakoś przeszedł przez
ten szok. Jest tak wrażliwy, mogło go to całkowicie zdruzgotać. W gruncie rzeczy jakby
wzmocnił się od czasu tego morderstwa&
 Więc spostrzegłaś to?  Hilda była nieco zakłopotana.
 Pod pewnym względem może się to wydawać straszne& Ale, Lydio, tak
niewÄ…tpliwie jest!
Milczała przez chwilę, wspominając słowa, które wypowiedział mąż ostatniej nocy.
 Hildo  szeptał i odrzucał niesforny kosmyk jasnych włosów z czoła  pamiętasz
taką scenę w  Tosce , kiedy ona zapala świece przy zwłokach Scarpii? Pamiętasz, Tosca
powiedziała wtedy:  Teraz mogę mu przebaczyć&  . Czuję w tej chwili te samo w związku z
ojcem. Widzę, że przez te wszystkie lata nie mogłem ojcu wybaczyć, choć bardzo chciałem&
A teraz& teraz nie ma we mnie już nawet rozgoryczenia. Wszystko zostało wymazane. Czuję
się, jakby ktoś zdjął mi z pleców ogromny ciężar.
 Dlatego, że on umarł?  spytała wtedy Hilda z przestrachem.
 Nie, nie, nie rozumiesz. Nie dlatego, że umarł on, lecz dlatego, że umarła moja
głupia, infantylna nienawiść do ojca.
Myślała o tych słowach, siedząc obok Lydii, ale nie ośmieliła się powtórzyć jej nocnej
rozmowy z mężem.
Wyszła za szwagierką z salonu. W holu ujrzały Magdalenę z paczuszką w ręce.
Podskoczyła na ich widok.
 To chyba są te ważne zakupy pana Poirota. Zostawił to pudełeczko tu w holu na
stole. Ciekawe, co jest w środku?  chichotała, ale w jej oczach czaił się strach.  Muszę
zajrzeć!  Magdalena odwinęła papier i pisnęła zdumiona.
Lydia z Hilda zatrzymały się.
 To sztuczne wąsy. Po co mu to?  Magdalena osłupiała.
 Chce się za kogoś przebrać?  dziwiła się Hilda.
 Ale przecież pan Poirot ma swoje własne wąsy!  przypomniała im Lydia.
 Nic nie rozumiem. Po co Poirot kupił sobie sztuczne wąsy?  zastanawiała się
Magdalena, w pośpiechu zawiązując paczuszkę z powrotem.
II
Pilar, wyprowadzona z salonu przez Lydię, błąkała się po holu. W drzwiach od ogrodu
zobaczyła Stephena Farra.
 No i co? Już po zebraniu rodzinnym? Odczytali testament?  wypytywał.
 Nic nie dostałam& ani grosza! Testament był sporządzony dawno temu. Dziadek
zapisał pieniądze mojej matce, ale ponieważ ona umarła, ta suma ma być podzielona
pomiędzy żyjące rodzeństwo, a nie przechodzi na mnie.
 O, fatalnie.
 Gdyby ten staruszek żył, napisałby testament na nowo. Pieniądze zostawiłby dla
mnie& mnóstwo pieniędzy! Być może za jakiś czas zapisałby mi wszystkie pieniądze!
 To też nie byłoby w porządku, prawda?  uśmiechnął się Stephen.
 Dlaczego nie? Nikogo nie lubiłby bardziej ode mnie i to wszystko.
 Ale z pani chciwy dzieciak, Pilar. Wszystko zgarnąć?
 Zwiat okrutnie obchodzi się z kobietami. Tylko za młodu mogą coś dla siebie
wywalczyć. Kiedy są stare i brzydkie, nikt im nie pomoże.
 Różnie to bywa ze starymi ludzmi. Alfred Lee, na przykład, był ogromnie oddany
ojcu, który odpłacał mu apodyktycznością, lekceważeniem.
 Alfred to dureń.  Pilar wydęła policzki.
 Nie ma się co martwić, śliczna panno Pilar  roześmiał się Stephen.  Panowie i
panie Lee zatroszczą się również o swoją hiszpańską siostrzenicę.
 To nie będzie takie zabawne.
 Obawiam się, że ma pani rację. Nie mogę sobie wyobrazić pani żyjącej tutaj. A
chciałaby pani pojechać do Afryki Południowej? Tam jest tyle słońca i przestrzeni. Ale trzeba
też pracować. Potrafi pani ciężko pracować, Pilar?
 Nie wiem.
 Lepiej siedzieć na balkonie i opychać się słodyczami cały dzień, co? Ale od tego
piękna dziewczyna zamienia się w grubą babę i dostaje trzech podbródków.
Pilar roześmiała się.
 No, to już lepiej. Nareszcie pani poweselała.
 Myślałam, że będę się dużo śmiać w te święta. W książkach piszą, jak to wesoło
jest na Boże Narodzenie w Anglii. Jest taki pyszny placek z rodzynkami i jeszcze wspanialszy
płonący śliwkowy pudding oraz Yule log  nadzwyczajna, trzaskająca kłoda w kominku.
 Gdyby nie morderstwo, pewnie by tak właśnie było. Coś pani pokażę. Lydia
wpuściła mnie tu wczoraj.
Stephen otworzył drzwi małego magazynu.
 Niech pani spojrzy, Pilar, ile tu herbatników. A tam kandyzowane owoce,
pomarańcze, daktyle, orzechy.
 Och!  Pilar klasnęła w ręce.  Jakie piękne są te kule złote. I srebrne. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl