[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Patrzyła na niego uważnie.
- Nie podobało ci się? A może spodobało się za bardzo?
- Chcemy wygrać milion dolarów. Musimy się skupić na wyścigu.
- A pocałunki by nas od tego odciągały.
- Tak, i to bardzo.
Te słowa sprawiły jej przyjemność. Pochlebiały jej.
- To prawda, pocałunki by nas rozpraszały. A jesteśmy bardzo mocną drużyną.
104
S
R
- I nie chcemy tego popsuć.
- Ani utracić szansy na milion. A zatem umowa stoi? - Wyciągnęła do niego
rękę. - %7ładnych pocałunków.
- %7ładnych pocałunków do końca wyścigu.
Zabrzmiało to interesująco. Do końca wyścigu. Millie miała nadzieję, że kryje
siÄ™ w tym jakaÅ› obietnica...
ROZDZIAA DZIEWITY
Jace nie musiał jej całować.
Tak naprawdę nawet nie było ku temu okazji. Przyjęcie w hotelu było zbyt
gwarne. Lot z Seszeli do Rzymu trwał zbyt długo, a Zack nie odrywał oka od
kamery nawet podczas startu i lÄ…dowania.
Tak samo jak w pociÄ…gu z Rzymu do Mediolanu. To prawda, Jace przez
minutkę - może raczej dwie, a właściwie dwadzieścia - przyglądał się śpiącej Millie,
patrząc na jej ciemne rzęsy kontrastujące z jasną cerą, na delikatne piegi i dłonie pod
policzkiem. Nie myślał jednak o tym, by ją pocałować. W każdym razie nie myślał o
tym zbyt długo. Poza tym nie było czasu na pocałunki. Musieli rozwiązać zagadkę
w Il Duomo di Milano, a potem odnalezć wskazówki w ruchliwych sklepach na Via
Montenapoleone.
Nie miał ani ochoty, ani zamiaru jej pocałować.
Ale patrząc, jak prowadzi wyścigowy samochód na torze Nazionale di Monza,
myślał tylko o tym.
To z powodu samochodu. Każdy facet mający przed sobą ferrari uległby takim
fantazjom. Albo z powodu toru. Serce każdego faceta zaczyna mocniej bić na widok
miejsca, w którym odbywają się wyścigi Formuły 1.
Albo z powodu...
- O rany! - westchnÄ…Å‚ Derek. - Ale ta lala prowadzi.
105
S
R
Jace patrzył, jak Millie mija długi zakręt i pędzi z pełną szybkością kawałkiem
prostej. I kogo on chce oszukać?
Powodem jest Millie. Jej pewność siebie. Jej umiejętności. Jej radosne
usposobienie. No i jej wygląd w opiętym kombinezonie.
Obserwował, jak idealnie pokonuje wijącą się serpentynę. Poczuł przypływ
dumy. Miała nadzieję, że to zadanie i wszystko, czego dokonała, wreszcie otworzy
jej ojcu oczy i pokaże, jak dzielną ma córkę.
- Dalej, Piegusku! - krzyknÄ…Å‚.
Przy tej prędkości byliby najszybszą drużyną. A najszybsza drużyna ma prawo
stanąć na podium i jako pierwsza odebrać kolejne instrukcje.
Derek wychylił się do przodu.
- Ta dziewczyna jest naprawdÄ™ dobra.
- Dopiero się rozkręca.
- Instruktor, który siedzi obok, nie pozwala szybciej jechać. - Matt, który
ukończył przejazd jako pierwszy, nadal miał na sobie czarny kombinezon. Zdjął
jednak górę i przewiązał się w pasie rękawami. - Odrobina szybciej, a walisz w
ścianę albo wylatujesz z toru.
Jace poczuł ucisk w żołądku. Trzymaj się, Piegusku.
- Dlaczego to nie ty prowadzisz? - spytał Matt zaczepnie.
- To nie byłoby fair.
- Ciekawe dlaczego. - Matt lekceważąco parsknął.
- Słyszałeś kiedyś o krosach samochodowych?
- Mówisz poważnie?
Jace skinął głową.
- W takim razie musisz cierpieć, że to nie ty siedzisz za kierownicą.
Rzeczywiście cierpiał, ale umówili się przecież, że następnym razem Millie
będzie prowadzić.
- Ależ ona ciągnie - rzekł Derek z podziwem. Matt trącił go w ramię.
106
S
R
- Nie tak szybko jak ja.
Derek pokręcił głową.
- Niestety, szybciej.
- I to dużo szybciej - dorzucił Jace.
- Zobaczysz, Matt, że twoja dziewczyna cię pokona - roześmiał się Derek.
Jego dziewczyna?
- Nie będzie miała lepszego czasu niż ja. - Matt mówił tonem
przechwalającego się dziecka, a nie mężczyzny. - I nie jest moją dziewczyną. Na
razie.
Jace zacisnął zęby.
- Nie ciesz się przed czasem. Może ci się nie udać. Nie zdobędzie nagrody.
Ani Millie.
Matt zerknÄ…Å‚ na niego.
- Millie mówiła, że jesteście tylko przyjaciółmi. Myślałem, że mam wolną
drogÄ™.
- Jesteśmy przyjaciółmi - przyznał Jace. - A od początku wyścigu bardzo się
do siebie zbliżyliśmy.
Matt wskazał na Dereka.
- To zupełnie jak my.
- Wiesz, jak to jest, stary - mruknął Derek. -  Możemy razem spać, ale bez
żadnych głupich numerów".
- A jak blisko wy jesteście z Millie? - spytał Matt podejrzliwie.
- %7ładnych głupich numerów.
- Naprawdę? - zdziwił się Derek. - Jeszcze się z nią nie przespałeś?
Jace miał ochotę ostatecznie zniechęcić Matta, ale wiedział, że Millie by mu
nie wybaczyła, gdyby przed kamerą dał do zrozumienia, że poszli do łóżka.
- Millie to świetna partnerka. W innych okolicznościach na pewno chciałbym
pójść nieco dalej, ale...
107
S
R
- Ale co? - Matt aż wychylił się do przodu.
Jace zawahał się. Co najskuteczniej mogłoby zniechęcić Matta?
- Millie Kincaid ma duże wymagania - odparł wreszcie. - Nie w sensie
finansowym. Ma duże wymagania, jeżeli chodzi o związek. Jej nie zależy na
romansach.
To dlatego jest taka wyjÄ…tkowa.
Derek zarżał i szturchnął Matta łokciem.
- A nie mówiłem?
- Skąd wiesz, że mnie chodzi o przelotny romans? - spytał Matt.
- Bo jesteś ratownikiem. Strażakiem. Dziewczyny na to lecą. Więc dlaczego
masz wiązać się z jedną, skoro możesz mieć całe mnóstwo?
- Właśnie. - Jace nie przypuszczał, że przyjdzie mu przyznać Derekowi rację. -
Millie zwiąże się tylko z takim mężczyzną, dla którego będzie jedyna i
najważniejsza.
Derek aż się wstrząsnął.
- Straszne.
- I to jak. - Jace był coraz bardziej zażenowany rozmową. - Poza tym Millie
kocha swojÄ… pracÄ™ i swoje miasteczko. Nie wyjedzie poza bezpiecznÄ… strefÄ™.
- Chyba nie masz racji, stary. Ja znam ją z zupełnie innej strony.
Jace też ją poznał z zupełnie innej strony. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl