[ Pobierz całość w formacie PDF ]

R
L
T
Kiedy się obudził, otaczała go ciemność. Był środek nocy. Alex zniknęła.
Na szafce przy łóżku ujrzał kartkę.
 Nie chcę, żeby ktoś cię oskarżył o uwiedzenie pracownicy. Dziękuję za wszystko.
I za to, że mnie zatrudniłeś. Dzięki tobie spełniły się moje marzenia".
Wyatt przeczesał palcami włosy i przeklął pod nosem. Takie uprzejme słowa. Co
to znaczy?
Zwietnie wiedział, co to znaczy. Posiadł Alex i stracił ją równocześnie. Zgodnie z
przewidywaniami.
Dawniej, z innymi kobietami, to nie miałoby znaczenia. Nie dostałby kartki z
uprzejmymi słowami, bo od początku byłoby oczywiste, że uprawianie miłości z miło-
ścią nie ma nic wspólnego.
Alex była inna. Przejmowała się, że będzie się czuł winny. Przejmowała się wie-
loma rzeczami. Chciała mieć pewność, że po tej nocy nie zostanie żal czy niesmak.
Troszczyła się o uczucia innych. Pomogła mu zobaczyć, że nie musi być samotni-
kiem ani uciekać przed przyjaznią. Kochała się z nim, a potem zadbała o to, by nie miał
wyrzutów sumienia. Zawsze była pierwsza tam, gdzie pojawiała się jakaś potrzeba.
Wyatt uświadomił sobie, że kocha Alex. Jedyną kobietę, jaką kiedykolwiek kochał.
Tymczasem jej marzenia sÄ… zwiÄ…zane z innym miejscem, nie z nim.
Musi pozwolić jej odejść. Tak długo żył bez miłości, że nie powinien mieć z tym
problemu.
Zdał sobie sprawę z jeszcze jednej rzeczy. %7ładen mężczyzna nigdy wszystkiego
dla Alex nie zaryzykował. Ona skakała dla nich w ogień i zostawały jej popioły. Dla niej
nikt nie skoczył w ogień.
- To nie do przyjęcia - powiedział na głos.
Serce Alex było w strzępach. Ani przez sekundę nie żałowała, że kochała się z
Wyattem, tyle że przez tę noc rozstanie będzie o wiele trudniejsze.
A przecież Belinda wraca do pracy. Wyatt nie potrzebuje dodatkowej konsjerżki.
Poza tym, jaki byłby sens zostawać tutaj po ostatniej nocy? Nie była dobrą aktorką. Wy-
att by się czegoś domyślił. Randy by coś zauważył, powiedziałby Wyattowi, a ten by się
zadręczał.
R
L
T
Siedziała na bagażach. Zmyła twarz zimną wodą i zrobiła makijaż, a potem rozma-
zała go łzami. Musiała znowu umyć twarz i nałożyć makijaż, i teraz wyglądała mniej
więcej normalnie. Miała nadzieję, że szybko się pożegna i wskoczy do taksówki. Nie
zdradz się, Lowell, potem się wyryczysz, mówiła sobie.
Wzięła głęboki oddech i opuściła swój apartament. Kiedy wychodziła z windy, ho-
tel wydawał się dziwnie cichy. W holu czekali już wszyscy, a przynajmniej takie odnio-
sła wrażenie. Większość pracowników i Wyatt, który spojrzał na jej bagaż.
- Wyjeżdżasz.
Przygryzła wargę.
- Tak, już pora. - O niczym tak nie marzyła jak o tym, by rzucić się w jego ramio-
na.
- Wiedziałem, że to nie potrwa wiecznie. Chociaż chciałbym, żeby tak było. - Pa-
trzył jej w oczy, a potem na środku zatłoczonego holu przyklęknął na jedno kolano.
- Wyatt? Nic ci nie jest?
- Nigdy nie czułem się tak dobrze, Alex. Dzięki tobie.
- Czy my... czy ty wygrałeś? - spytała przez łzy.
- Wygrałem. Czy hotel też wygrał, jeszcze nie wiem. Ale w tym mieście, gdzie
wszystko może się zdarzyć, przytrafiło mi się coś fantastycznego. Pojawiłaś się tutaj i
nauczyłaś mnie przyjazni i...
Jego głos omal się nie załamał. Wyatt na chwilę spuścił wzrok. Kiedy go znów
podniósł, jego oczy błyszczały.
- Pokazałaś mi, że nie muszę zamykać się w sobie. Dzięki tobie zmieniło się życie
wszystkich tu zebranych. Radziliśmy sobie świetnie, zdobyliśmy najwyższe uznanie, a
potem zjawiłaś się ty i pokazałaś nam, jak robić wszystko z sercem.
- Nigdy cię nie zapomnimy, Alex - powiedziała Jenna, a pozostali zawtórowali jej z
entuzjazmem.
Pózniej spojrzeli na Wyatta i znów zapadła cisza.
- Ja też nigdy cię nie zapomnę - ciągnął. - Jeśli kiedyś będziesz szukała domu, pa-
miętaj, że zawsze znajdzie się tu dla ciebie miejsce.
Alex patrzyła na niego poruszona. Spod jej powiek wymknęła się pojedyncza łza.
R
L
T
- Aamiesz mi serce - powiedziała.
- Nie tego chciałem.
Położyła dłoń na jego policzku.
- A czego? - szepnęła. - Nie mów ani nie rób niczego, czego potem byś żałował.
Chwycił jej dłoń i dotknął jej wargami.
- Nie będę żałował niczego, co z tobą robiłem. Chciałem ci to powiedzieć przy
świadkach, żebyś nie wątpiła, że to prawda. Istnieje człowiek, który jest ci nie tylko
wdzięczny. On cię kocha całym sobą. Nawet jeśli muszę pozwolić ci odejść, nawet jeśli
wyjdę na głupca, mówiąc kobiecie, która właśnie odchodzi, że ją kocham, powtarzam:
kocham cię, Alexandro. I nigdy nie przestanę cię kochać. Niezależnie od tego, gdzie bę-
dziesz.
Alex nie posiadała się ze szczęścia. Słyszała, jak gdzieś pstryknęła lampa błysko-
wa, i odwróciła się.
- Nie publikujcie tego. Nie chcę, żeby ktokolwiek pomyślał, że Wyatt... zwariował
tylko dlatego, że klęczy.
Uśmiechnął się smutno.
- Ja zwariowałem, Alex, a ty mi nie pomagasz. Mogłabyś przynajmniej powie-
dzieć, że od czasu do czasu o mnie pomyślisz.
- Wyatt... - Objęła go za szyję i też przyklękła. - Nie mogłabym o tobie nie myśleć.
Będę myśleć codziennie. Chyba przez ciebie oszaleję.
- Dlaczego?
- Mógłbyś poprosić, żebym nie wyjeżdżała.
Zacisnął powieki i przytulił ją mocno.
- Nie jedz, Alex - szepnÄ…Å‚. - Wyjdz za mnie.
Uścisnęła go tak energicznie, że wylądowali na podłodze.
- Dobrze. Kocham San Diego, ale mogę je odwiedzać. Mogę tu otworzyć sklep, bo
tutaj jest moje serce i mój dom.
Znowu błysnęła lampa.
- Lepiej, żeby to nie ukazało się w gazetach. - Alex uśmiechnęła się do Wyatta. -
To mogłoby kosztować McKendrick's nagrodę.
R
L
T
- Nagroda byłaby bez znaczenia, gdyby Wyatt sprzedał hotel - powiedział ktoś.
Alex spojrzała na Wyatta pytająco. Wyatt podłożył rękę pod głowę i wciąż leżąc na
plecach, popatrzył jej w oczy.
- Zamierzałem za tobą jechać. Gdybyś nie miała nic przeciwko obecności jakiegoś
upartego hotelarza.
- Sprzeciwiłabym się, gdybyś sprzedał hotel. Chociaż nie słyszałam jeszcze bar-
dziej romantycznej deklaracji. Kocham cię za to, co powiedziałeś.
- Pobierzmy siÄ™ w ten weekend.
- To lubię, człowiek czynu.
- Możesz wybrać miejsce.
Pocałowała go.
- Wybieram Przystań.
Zaśmiał się niskim serdecznym śmiechem.
- Lubisz wyzwania. Nie zdążymy jej przygotować.
- Zdążymy. Mamy przyjaciół. Ty masz przyjaciół.
- Tak, a ty masz tutaj rodzinÄ™. I dom.
Gdy tak leżeli, podszedł do nich Randy z jakąś torbą.
- Co to jest? - zapytał Wyatt.
- Moje wygrane z zakładów. Twój prezent ślubny - odparł Randy. - Nie mogę za-
rabiać na przyjaciołach. Ale wygrałem zakład - rzekł do Alex, otwierając torbę. Wyrzucił
jej zawartość w powietrze, a banknoty powoli spływały na ziemię. - Zawsze wiedziałem,
że jeśli Wyatt się zakocha, to tylko w tobie.
- Straciłem dla niej serce od pierwszej chwili - przyznał Wyatt.
Alex przeniosła wzrok na rozrzucone wokół pieniądze.
- Chyba wystarczy na niezłą imprezę dla naszej rodziny z McKendrick's.
- Zawsze masz najlepsze pomysły.
Oparła ręce na jego piersi.
- Mam jeszcze jeden.
- Tak?
- Pocałuj mnie znowu.
R
L
T
Wyatt usiadł i wziął ją w objęcia.
- Nie do wiary, że o tym nie pomyślałem.
Wieczorem dwa dni pózniej Alex stała na końcu krótkiej nawy kaplicy, czekając na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • u4/2.php") ?>