[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zapanował miedzy nimi dystans, który ojcu zdawał się
Odwróciła się do okna, żeby ukryć twarz.
najbardziej odpowiadać. Czasami, szczególnie na kró
- Myślałam o tym, że wciąż jest to bardzo dzika
tko przed śmiercią ojca, Candra widziała w jego
okolica - skłamała.
oczach ten sam ciepły blask, co owego dnia na plaży.
- Masz rację. Tu w lasach wciąż żyją pumy.
Zastanawiała się wtedy, czy żałował, że stosunki
Oczywiście nie wolno do nich strzelać, chyba że kogoś
miedzy nimi popsuły się; wydawało jej się, że dostrzega
zaatakują, ale od czasu do czasu można zobaczyć ich
na jego twarzy smutek.
ślady.
- Naprawdę, Josh? - wykrzyknął Roddy, na wpół  Candro! - szepnął Josh łagodnie, ściągając ją
z podnieceniem, a na wpół z przestrachem, i jeszcze z powrotem na ziemię. Uśmiechnęła się do niego
gorliwiej zaczął wpatrywać się w las po obu stronach promiennie, ale ten uśmiech zabarwiony był smut
drogi. kiem.
- Naprawdę  zapewnił go Josh z uśmiechem. - Przypomniałam sobie wakacje, na których tu
-Widziałem kiedyś jedną, gdy byłem z wizytą u pewnej byłam z ojcem wiele lat temu. Spędziliśmy wtedy dzień
rodziny o kilka kilometrów stąd. Siedziała na podwór na Agatowej Plaży.
ku i spokojnie czyściła sobie futro. Pióra kurczaka - Wakacje, które trwały tylko jeden dzień?-mruk
sterczały jej z pyska jak broda. nął Josh.
- I co się stało? - zapytał Roddy przyciszonym  Ojciec załatwiał tu jakieś sprawy. - Candra
głosem. zerknęła na Roddy'ego, który wciąż wyglądał przez
okno, najwyrazniej wypatrując pumy.
- Właściciel farmy wyszedł przed dom i wystrzeli!
w powietrze. Chciał odstraszyć pumę, ale wydaje mi się, Jazda trwała krótko; już po półgodzinie zatrzymali
się przed dużą stacją benzynową, przy której znaj
że sam bał się bardziej od niej. Puma po prostu podniosła
dował się warsztat. Josh wysiadł z samochodu i przez
się i poszła do lasu, spokojnie machając ogonem.
kilka minut rozmawiał z kimś wewnątrz budynku,
Candra i Roddy roześmieli się. Candra ze wszyst
a obserwowała go przez chwilę, po czym od-
kich sił starała się kontrolować swoje emocje, ale czulą,
100
101
wróciła sic i spojrzała na główną ulice. Miasteczko
ją, zapali! silnik i powoli poprowadził łódz
górę
było stare i bardzo ładne. Główna ulica biegła wzdłuż
rzeki.
wybrzeża. Po jednej stronie ulicy spoza sklepów prze-
Wiał chłodny wiatr i Candra naciągnęła Rod-
błyskiwał ciemnym błękitem brzeg Oceanu Spokoj
dy'emu kaptur na głowę. Chłopiec chyba w ogóle tego
nego, po drugiej, tuż za niewysokimi budynkami,
nie zauważył, pochłonięty obserwowaniem jelenia,
widać było ciemnozielony las.
który właśnie pojawił się na pagórku nad rzeką. Znieg
Josh otworzył drzwi, wyrywając ją z zamyślenia. stopniał już prawie zupełnie i tylko w rowach przebłys-
- Naprawa koła zajmie trochę czasu, więc pomyś kiwały resztki lodu. Las skończył się i zobaczyli krowy
lałem sobie, że może Roddy miałby ochotę na małą pasące się na łąkach, po chwili jednak na brzegach
podróż w górę rzeki. Hank - ruchem głowy wskazał rzeki znów pojawiły się drzewa.
mężczyznę w brudnym od smaru kombinezonie, który
Josh wskazał na dużą skałę porośniętą drzewami
stal tuż za jego plecami, uśmiechając się szeroko
i wczesnymi wiosennymi kwiatami.
 mówi, że jego szwagier, Sam, ma właśnie zawiezć
- Słoniowa Skala! - zawołał, przekrzykując szum
rzeką przesyłkę. Masz ochotę na wycieczkę?
silnika. - Ponad sto lat temu w tym miejscu do brzegu
Candra nie miała wyboru, gdyż Roddy już klaskał
przybił szkuner i załoga wylądowała na tej skale.
w dłonie z radości. W kilka chwil wyjęli popsute kolo
Wyryto na niej datę.
i przejechali przez duży, nowy most łączący brzegi
Candra skinęła głową w odpowiedzi.
rzeki Rogue.
Sam zbliżył się do prawego brzegu i przybił do małej
Dotarli do celu, którym okazała się mała, znisz przystani. Zgasił silnik i odwiązał paczkę.
czona przystań z jeszcze bardziej zrujnowaną szopą na
- Zaraz wrócę - krzyknął przez ramię, wspinając
łodzie. Candra szybko przeniosła zatroskane spoj
się na brzeg. Wszedł na wydeptaną ścieżkę, która
rzenie z Roddy'ego na Josha.
opadała w dół. Nagła cisza ogłuszyła Candrę. Słychać
- Przystań i stara szopa nie muszą świadczyć było tylko uderzenia fal o burty łodzi i ostre krzyki
o łodzi, Candro. Obiecuję ci, że nic spotka nas żadne mew, odbijające się echem w dolinie.
niebezpieczeństwo - powiedział Josh, odgadując jej - Gdy się mieszka w mieście, można zupełnie
myśli.
zapomnieć, że takie miejsca istnieją -szepnęła Candra.
Okazało się, że motorówka była nowa i lśniącoczer- Josh rozejrzał się dokoła, jakby był tu po raz pierwszy.
wona, a właściciel, młody, mniej więcej dwudziestole - Zawsze zapominam, że tu jest tak pięknie, dopóki
tni chłopak w dżinsach, flanelowej koszuli w kratę
nie pokazuję tego miejsca komuś obcemu. Wtedy
i futrzanej kamizelce, dobrze wiedział, jak się z nią
zaczynam patrzeć na wszystko innymi oczami.
obchodzić. Znał dobrze trasę i chętnie zgodził się
Te słowa zgasiły Candrę. Josh mógł tu przyjechać
zabrać troje pasażerów na wycieczkę. Położył na
z każdym. Jego ręka jednak odnalazła jej dłoń na
siedzeniu obok siebie dość dużą paczkę, przymocował
burcie motorówki.
102 WCZOAUSZE MAHZENU
103
- Ale twoje oczy są jaśniejsze i widzą wyrazniej niż
sobie, że mogłaby się znalezć w jego ramionach
oczy jakiejkolwiek innej osoby, którą mógłbym tu
i kochać go tak, jak nie potrafiłaby kochać nikogo
przywiezć, wiec ta wycieczka podwójnie mnie cieszy.
innego. Ta myśl napełniała ją jednocześnie lękiem
Odpowiedziała mu promiennym uśmiechem; ona i dziwnym podnieceniem, które było prawie nie do
również cieszyła się z tej wycieczki. zniesienia. Jej umysł nieustannie krzyczał  nie", ale
Sam wrócił po kilku minutach i wyruszyli z po ciało tęskniło do ciepłych dłoni Josha, do ust, które
wrotem do Golden Beach. Tym razem droga trwała potrafiły całować ją tak, że zapominała o wszystkim.
o połowę krócej, gdyż płynęli z prądem. Dwadzieścia Po całym dniu męczącego bicia się z myślami była
minut pózniej wsiedli do samochodu i wrócili do zupełnie wyczerpana.
warsztatu po koło. Candra spochmurniała, gdy uświa
Usłyszała jakiś szmer przy drzwiach. Podniosła
domiła sobie, że nie ma już żadnej wymówki, by
głowę i zobaczyła Josha, który stał oparty o framugę
odkładać wyjazd.
z rękami skrzyżowanymi na piersiach i pobłażliwym
Zjedli lunch w miejscowej kawiarni i wyruszyli do uśmiechem na twarzy.
domu. Josh prowadził i uwagę miał zajętą tym, co - Nadal nie potrafisz wygrywać, Candro?- zapytał
działo się na drodze. Roddy rozglądał się nieustannie
kpiąco.
na prawo i lewo, wypatrując pum. Na jego twarzy
Zmusiła się do uśmiechu i wzruszyła ramionami.
widać było nadzieję i odrobinę lęku. Candra zerknęła
- Zawsze mi mówiłeś, że działam bez zastanowie
na Josha i patrząc na jego profil, czuła przyspieszone
nia. Kiedyś uważałam, że to nieprawda, ale teraz
bicie serca. Na jego twarzy jednak nie było żadnego
zgadzam się z tobą.
wyrazu; wyglądała jak wyrzezbiona z granitu.
- Twoja kolej, Candro! - zawołał Roddy z błysz
czącymi oczami. Uśmiechnęła się, pogładziła go po
głowie i rzuciła kostką. Roddy wygrał w następnej
Gdy przyjechali do domu, Pepe już przygotowywał kolejce. Wykrzyknął z radości, stawiając swój pionek
kolację. Candra dala się namówić Roddy'emu na na linii mety. Pionek jego siostry znajdował się zaled
zagranie w jedną z jego ulubionych gier. Rozłożyli wie w połowie drogi.
planszę do gry na dywanie przed kominkiem i usiedli
Candra podniosła się. Napodłodze czuła siędziwnie
na podłodze po jej obydwu stronach. Przez cały czas [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl