[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie wiem nic o żadnych szkicach topograficznych. Po trzech tygodniach sprawę kryzysu
rządowego wyparł na dalsze strony gazet temat dnia: przedstawiciele Rady Bezpieczeństwa ONZ
konferujący w Pretorii z przedstawicielami Aliansu Południowoafrykańskiego osiągnęli nareszcie
wstępne porozumienie. Warunków porozumienia nie podano, ale spodziewałem się usłyszeć o nich
od prokuratora, który o sytuacji międzynarodowej - jak tego parokrotnie dowiódł - wiedział więcej
niż nasi żurnaliści zajmujący się problemami polityki zagranicznej. Toteż w pewnym stopniu
doznałem zawodu, kiedy nazajutrz nie wezwano mnie na przesłuchanie. Nie przesłuchiwano mnie
także w ciągu następnych dni; przez kolejny tydzień nikt się mną nie interesował oprócz strażnika,
mało rozgarniętego, lecz życzliwego człeczyny. Od niego otrzymałem dwie pocieszające wieści: że
zwolniono z aresztu Terence a i że wkrótce pozwolą mi na widzenie z żoną. Trzydziestego dnia
mojej odsiadki raptem przypomniano sobie o mnie. W towarzystwie profosa pojechałem windą do
sali przesłuchań, gdzie znajomy prokurator siedział już nad dossier.
- Zaczynamy od nowa? - spytałem, gdy zostaliśmy sami. - Niech pan mi powie, czy to pana nie
nudzi? Podsunął okulary aż na czoło, przytrzymując je palcem wskazującym.
- Piekielnie - odrzekł z uśmiechem. - Jeszcze nigdy nie prowadziłem przesłuchania tak
nieudolnie. Ale proszę spocząć.
Usiadłem na wprost niego.
- Jak mam to rozumieć?
Nie raczył mi odpowiedzieć. Otwartą dłonią klepnął gazetę rozłożoną pośrodku biurka, pod
plikiem protokołów.
- Mamy nowy rzÄ…d. Wie pan o tym?
- To było do przewidzenia.
- Tak. - Działo się z nim coś dziwnego. Zachowywał się niczym sztubak przed panienką, której
chce wyznać swoje uczucia. - Wypijemy po jednym? Patrzyłem z niedowierzaniem, jak otwiera barek
w regale pod ścianą, jak wyjmuje szklaneczki i ustawia je na tacce.
- Highlands whisky, nic nadzwyczajnego, ale budżet reprezentacyjny prokuratora mojej rangi jest
raczej skromny.
Podniósł szklaneczkę i upił z niej łyk.
- Za pomyślny finał tej farsy - powiedział. - Jest pan wolny, panie Lutz.
Omal nie zakrztusiłem się swoją whisky. Prokurator osuszył chusteczką usta i prędko dodał:
- Niech pan nic nie mówi. Obaj doskonale wiemy, że był pan aresztowany i przesłuchiwany
bezprawnie. Nie podejmuję się wyjaśnić panu powodów, zrobi to za mnie ktoś inny. Mogę tylko pana
zapewnić, że otrzyma pan odszkodowanie. Mało tego... Ale o tym pózniej. Pochylił się nad
interkomem.
- Czekamy - rzucił do mikrofonu.
Po chwili szczęknął za mną zamek i do sali wszedł Franklin Milady.
- Zwracam ci naszego aresztanta, Frank - powiedział prokurator.
Oszołomiony spoglądałem to na jednego, to na drugiego.
Kontradmirał Milady przywitał mnie mocnym uściskiem ręki. Był zmęczony i chyba zmieszany.
- Chodzmy, Lutz - rzekł i sapnął. - Odwaliłeś kawał wspaniałej roboty. Ruszyłem za nim do
wyjścia.
VII. Podsumowanie
Podsumowanie tej historii nastąpiło w archiwum Admiralicji Royal Cosmos Force, dokąd
Milady zawiózł mnie paradnym Rolls-Royce em. W gmachu roiło się od cywilów i umundurowanych
oficerów, zabieganych i zaaferowanych; personel pomocniczy wnosił z dworu zaplombowane
skrzynie z dokumentacją, w holu piętrzył się sprzęt biurowy, który dzwigiem towarowym rozwożono
po piętrach. Schodami ewakuacyjnymi zeszliśmy obaj do podziemi, na trzecią kondygnację - zaciszną
i opustoszałą. Kontradmirał otworzył przede mną drzwi, pierwsze z brzegu mrocznego korytarza.
- Tutaj możemy pogawędzić swobodnie - rzekł. Przepuścił mnie przodem, a potem wolno
przemierzył to nieprzytulne, chłodne pomieszczenie i oparł się barkiem o ścianę sejfu z pancernej
stali.
- Wolałbym - zastrzegłem sobie - żeby nie trwało to zbyt długo.
- Oczywiście. Wiem, że ci pilno do żony i syna...
- Nie tylko - powiedziałem spokojnie. - Mam też coś do załatwienia w Departamencie
Sprawiedliwości. Milady kiwnął swą stożkowatą czaszką.
- Tak, tak. Pozbawianie swobód obywatelskich, ograniczanie wolności słowa i tym podobne
trele-morele. Chcesz iść do Departamentu Sprawiedliwości i złożyć słuszną skargę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl