[ Pobierz całość w formacie PDF ]

parowa. - Czyja to łódz, Chryste Panie, czy ty ją kradniesz?!!!
- No pewnie, że kradnę! Dosyć, wsiadaj! Na dziób! Trzeba go dogonić...!
Aódz wysunęła się z piasku, zaryta już tylko dziobem, Marek podparł ją i uwolnił jednym
pchnięciem. Pojęcia nie mając, kto ucieka, dlaczego po wodzie, dlaczego trzeba go gonić,
spłoszona kradzieżą łodzi, z wodą w gumiakach, z przerażającą myślą, że zostawiłam samochód
na długich światłach, śpiesząc się jak na pożar, przelazłam przez burtę i pośliznęłam się w środku
na rybiej łusce. Cudem nie wybiłam sobie zębów. Marek odepchnął łódz dalej i po chwili już
siedział przy sterze. Stara, rybacka krypa majestatycznie zakręciła i ruszyła całą naprzód jak
pełnomorski jacht.
W umyśle poprzekręcało mi się wszystko do góry nogami. Nagle zyskałam pewność, że
nielegalnie uciekam z Polski, ukradłszy łódz, zostawiając dom, dzieci, dobytek, zaczętą książkę,
maszynę do pisania, torebkę z dokumentami, nic rozwikłaną tajemnicę włamywacza i brylantów,
a co najgorsze, ten samochód z zapalonymi światłami! A pułkownik mówił, żeby nie dalej...!!!
Wpadłam w popłoch.
- Ja nie jadę! - wrzasnęłam desperacko. - Jeśli mi nic wyjaśnisz natychmiast, o co chodzi,
wysiadam i wracam! Ja mogę jechać za granicę ze zwyczajnym paszportem, nie potrzebuję
tędy!!!
- Tam płynie człowiek, którego szukam dwadzieścia siedem lat - odparł z kamiennym
spokojem Marek, wpatrzony w przestrzeń za moimi plecami. - Ucieka składakiem do statku,
który dziś wyruszył z portu w drogę powrotną i czeka na niego na redzie. Ma bliżej niż my. Nie
może do niego dotrzeć!
Obejrzałam się. Zobaczyłam powierzchnię morza połyskującą w świetle księżyca i nic
więcej. Widok był nawet malowniczy, ale raczej niewiele wyjaśniał. W umyśle miałam coraz
większy zamęt.
- Co za człowiek, na litość boską?! Skąd wiesz, że ucieka składakiem?!
- Złośliwy bydlak i genialny przestępca. Widziałem, jak zaczynał go składać. Ty też
widziałaś, byłaś tam.
- Nic nie widziałam, napadłeś mnie, kiedy szłam zobaczyć! Co za melanż z tego się
zrobił, Matko Boska! Tam był ten włamywacz, który rąbnął brylanty, co ta dziwa ma z tym
wspólnego, dlaczego nie złapałeś go na brzegu, dlaczego musimy go teraz ganiać po morzu...?!
- Na brzegu nic mu nie mogłem zrobić, jest uzbrojony i zdecydowany na wszystko. Ona
też. Skąd wiesz o włamywaczu?
- No jak to skąd, ślady zostawił, znam je na pamięć!
To on ucieka?
- Nie. Ten, co ucieka, to jej ojciec. Przesuń się na bok i usiądz niżej.
Otumaniona do ostateczności przesiadłam się na burtę. Marek niecierpliwym gestem
spędził mnie w dół, wprost w rybie łuski. Aódz pruła przed siebie z rytmicznym terkotem.
Zachłannie wpatrywałam się w ruchliwe błyski, nic już nie myśląc, czując tylko, jak moje
ogłuszenie zaczyna przeistaczać się w podniecenie i gorączkowe napięcie. Marek wyglądał
niczym wódz Wikingów, płynący dokonać zemsty na wrogu.
- Tam! - powiedział nagle. - Widzisz?
Oczy mi bez mała wyszły z głowy. Daleko przed nami udało mi się wreszcie zauważyć
maleńki, pojawiający się i znikający punkcik. Jeszcze dalej rysowało się niewyraznie na tle
horyzontu coś większego, czarnego, nieruchomo leżącego na wodzie. Statek bez świateł!
- Zdążymy. Przetniemy mu drogę...
- Czy z tego statku nie podpłyną do niego jaką motorówką? - zaniepokoiłam się,
spłoszona wizją bitwy morskiej, w wyniku której niewątpliwie zażyłabym kąpieli. - Mają bliżej
niż my.
- Na tym statku teraz oślepli, ogłuchli i zidiocieli. Mógł dobić i wsiąść, ale tak, żeby o
tym nikt nie wiedział, teraz już nie. Zobaczysz, jak zaczną wiać za chwilę. Zostawią go na pastwę
losu.
Punkcik urósł i zamienił się w człowieka, wiosłującego na składaku, dość słabo
widocznego w świetle księżyca. Czarny statek był coraz bliżej. Marek celował między jedno i
drugie.
- Masz być teraz absolutnie posłuszna - powiedział takim tonem, jakim nigdy dotychczas
nie ośmielił się mówić do mnie żaden mężczyzna. - Masz siedzieć na dole i nie waż się
wystawiać głowy nad burtę. Nie wolno ci się w ogóle ruszać, l trzymaj się, bo ja go zamierzam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl