[ Pobierz całość w formacie PDF ]
krzyki zwarły się tak, jak ich ciała posrebrzone księżycową poświatą.
Uśmiech przygasł na twarzy Hope, kiedy przypomniała sobie, dla
czego Rio wczoraj wyjechał.
Nie chciał być jej kochankiem.
A teraz jest.
- Hope... - zaczaj, widząc smutek w jej oczach.
150
151
- Nie - ucięła, kładąc palec na jego ustach. - Wiem, że nie chciałeś
lawą rozkoszy, której zaznała w nocy. Powoli, z pomrukiem aprobaty prze
zostać moim kochankiem. Ale stało się. Nie oczekuję, że się zmienisz.
sunęła dłonią po jego męskości.
I ty też nie oczekuj ode mnie zmiany. Kocham cię, Rio.
Zabrakło mu tchu.
Obdarował ją gwałtownym, namiętnym pocałunkiem i wypadł z po
- Myślałem, że cię będzie piekło.
koju, jakby się paliło.
Pokręciła głową.
Wczoraj była dziewicą. Dzisiaj jest jego kobietą. Jutro...
Jego dłoń wślizgnęła się pomiędzy jej uda. Olśniła go jedwabista wil
Jutro należy do wiatru. Stawi mu czoło, kiedy będzie musiał. A na
goć. Oddech mu zamarł, a serce przyśpieszyło.
razie wzywa go dzień dzisiejszy, promieniejący Hope, nadzieją.
- Jesteś pewna? - głaskał ją, wypatrując w niej oznak wycofywania
- Twoja kąpiel ma ponad pół metra głębokości i paruje! - zawołał,
się.
schodząc po schodach. - Zanim się ubierzesz, przygotuję śniadanie.
Drgnęła, otwierając się na jego dotyk. Jej płomienna, tętniąca reakcja
- Dokąd jedziemy? - Hope wstała z łóżka. Zadrżała, kiedy bose sto
świadczyła, że na niego czeka.
py zetknęły się zimną podłogą.
- Chcę, żebyś była w stanie dosiąść konia.
- Ni powim! - powiedział przeciągle.
Ale nawet gdy to mówił, pieścił ją, wyzwalając coraz więcej płynne
Roześmiała się na tę zwięzłą parodię Masona i pośpieszyła do łazien
go jedwabiu.
ki. Długo leżała w gorącej wodzie.
Przymknęła oczy, kiedy przeszył ją dreszcz cudownej rozkoszy.
W końcu już nie mogła się oprzeć zapachowi śniadania. Wstała, nie
- Przywiążę poduszkę do siodła.
patrząc i sięgnęła po ręcznik. Wieszak był pusty. Najbliższy znajdował
Roześmiał się i osunął się do }e} kolan.
się w szafie na bieliznę stojącej w korytarzu. Zimnym korytarzu.
- To nie będzie konieczne.
Zbierała się w sobie, przygotowując się do lodowatego biegu do bie-
Pochłonął ją gorący, wilgotny wir jego ust. Kiedy zaczęła drżeć i krzy
lizniarki, kiedy drzwi łazienki się otworzyły. Stanął w nich Rio. W ręku
czeć, pociągnął ją na dół i pozwolił, by namiętność porwała ich oboje.
trzymał gruby miękki ręcznik.
Leżał potem ubrany na chłodnej podłodze, a Hope na nim. Z uśmiechem
- Potrzebujesz czegoś? - spytał. głaskał ją po plecach.
- Brrr - odparła.
- Na pewno ci ciężko - powiedziała.
Wszedł i zamknął za sobą drzwi, żeby z pomieszczenia nie umknęło
Roześmiał się, a jego śmiech znów ją pobudził.
parujące ciepło. Potem rozpostarł ręcznik w cichym zaproszeniu. Otuliła
- Mmm - mruknęła. - Tak, dobrze.
się nim i jego ramionami. Całował ją dopóty, dopóki nie można już było
Jego serce znów przyśpieszyło.
stwierdzić, czy zaczerwienienie skóry jest wynikiem gorącej kąpieli, czy
- Lepiej wstań, marzycielko. Musimy znalezć studnię.
jeszcze gorętszej namiętności, jaką w niej wzbudził.
Pocałowała go w brodę, westchnęła, podniosła się z wysiłkiem i sia
- Bo ja potrzebowałem właśnie tego - powiedział ochrypłym gło dła na nim okrakiem.
sem. Podniósł głowę i odsunął Hope od swojego spragnionego ciała. -
Stracił dech w piersiach.
Jeśli nie przestanę w tej chwili, to żadne z nas nie będzie miało sił wsiąść
- Hope?
na konia.
- Hm?
- Zwłaszcza na takiego jak Jezdziec Burzy - powiedziała, uśmie
Zdjął ją ze swojego pobudzonego ciała.
chając się do niego drżącymi ustami.
- Wynoś się stąd, bo inaczej żadne z nas nie będzie w stanie cho
- Chyba tego narwańca zostawię w zagrodzie - przyznał Rio. - Po
dzić, nie mówiąc już o jezdzie konnej.
dejrzewam, że dzisiejszego ranka ma więcej krzepy ode mnie.
- A gdybym cię tak zaciągnęła w ubraniu do tej wanny? Wciąż jest
Hope spojrzała w dół, zauważyła niedwuznaczne wybrzuszenie
gorąca.
w dżinsach. Przemknął ją dreszcz rozkoszy, kiedy przypomniała sobie
Wstał z bolesnym wysiłkiem. Z żalem pokręcił głową i wyszedł z za
piękno jego ciała pod jej dłońmi. Fala wspomnień oblała ją rozżarzoną
parowanej łazienki.
152 153
Spojrzała na niego zaskoczona, uśmiechnęła się, ześlizgnęła z Aces
- Zniadanie gotowe! - zawołał z bezpiecznej odległości. I ja też.
i sięgnęła po zgrzebło.
Znowu.
- Dzięki nogom zdobyłam pieniądze na utrzymanie rancza - powie
Wciąż nie mógł się nadziwić, że tak reaguje na Hope. Przypominało
działa, czesząc klacz. - Moją specjalnością były buty, rajstopy i koszulki
mu to znalezienie artezyjskiego zródła na środku rozległej pustyni. yró
nocne z rozcięciem do pół uda. Ta zielona suknia była pokazywana na
dła nie powinno tam być. To przeczyło wszelkiej logice i doświadczeniu.
jednym z moich ostatnich pokazów. Lubię ją, jest taka miękka.
Ale przecież z nią tak było: była czystym, słodkim i niewyczerpanym zró
dłem, pulsującym rytmem, który przekraczał granice wszelkiej logiki i do Ria przymknął oczy. Wspomnienie jej jedwabistej skóry na tle ciem
świadczenia, głębokim jak samo życie. nozielonego aksamitu było tak rozkoszne, że niemal bolesne.
- Więc wyjmujesz ją z szafy i wkładasz, kiedy nikogo nie ma w po
Zanim się ubrała i weszła do kuchni, Rio napełnił dwa talerze stosa
bliżu.
mi naleśników, szynki i jajek. Zmierzyła wzrokiem ogromne śniadanie
i spojrzała na niego w bezgłośnym proteście. - Z wyjątkiem wczorajszego wieczoru. - Hope zadrżała. - Turner
wiedział, że będę sama. Widział cię w mieście.
- Do obiadu będziesz się cieszyć, że to zjadłaś - powiedział.
- Wiem. Sprzedawca w sklepie z narzędziami powiedział mi, że John
Więc zjadła. Wiedziała, że ma rację. Poza tym była bardzo głodna.
Turner, jak tylko mnie zobaczył przez szybę, zawrócił i wyjechał z mia
Kiedy ładnie wyczyściła talerz i włożyła do ust ostatni kęs naleśnika,
sta tak szybko, jakby go ścigały sfory piekielne. - Spojrzenie Ria, stało
podniosła wzrok znad talerza. Uśmiechał się do niej.
się ostre jak połyskujące ostrze sztyletu.
Dotknął jej dolnej wargi, polizał palec i powiedział:
- Cieszę się, że wróciłeś - rzekła po prostu.
- Sama słodycz.
- Ja się cieszę o wiele bardziej niż ty. - W jego głosie wibrowały:
- Syrop zawsze jest słodki - zauważyła rozsądnie, z miłością w oczach.
wściekłość na Johna Turnera, gniew na samego siebie i pożądanie Hope,
Powoli pokręcił głową.
tak intensywne, że zadrżał.
- Nie syrop. Ty. - Westchnął i odsunął krzesło od stołu. - Chodzmy,
zanim moje dobre chęci się rozwieją jak dmuchawiec na wietrze. Znowu. Mruknął coś i poszedł do stajni. Za kilka chwil wyłonił się, prowa
dząc Szarówkę. Klacz skierowała się w stronę przyczepy do przewozu
- Nie powiedziałeś mi, dokąd jedziemy.
koni, która stała za stajnią, odczepiona od pikapa Ria. Była to odruchowa
- Bo zbiłaś mnie z tropu.
reakcja konia, który przywykł do tego, że się go wozi po całym Zacho
- Punkt dla mnie. A dla ciebie też?
dzie. Wszak jej właściciel jezdził od miasteczka do miasteczka, od ran
Zaśmiał się.
cza do rancza, od horyzontu po horyzont.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Home
- D318. Bevarly Elizabeth Rodzinne wiĂâ˘zy 02 Niewolnica miÄšâoÄšâşci
- Elizabeth Haydon Rhapsody 4 Requiem for the Sun
- Cree Ann Elizabeth Kochankowie z Wenecji
- Harbison Elizabeth Wszystko zostaje w rodzinie
- Antologia SF StaśÂo sić jutro 23 Mistyfikacje
- DOKTRYNY MADEJA
- 20100201_PLAN_DZIAśÂANIA_ _IV_POKL_2010
- Howard Robert E Conan uzurpator
- Steffen Sandra Na wszystko przyjdzie czas
- Rardin Jennifer Jaz Parks 03 Biting the Bullet
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bucardimaria.opx.pl