[ Pobierz całość w formacie PDF ]

próbował ją uspokoić:  To tylko mały ptak, Maggie". Pod koniec lata pokochała te
pohukiwania, nie przeszkadzały jej nawet obyczaje małego drapieżcy i sposób, w jaki
pożerał swoje ofiary, o czym Robbie opowiedział jej, nie szczędząc szczegółów. Stała
teraz, nasłuchując, czy ptak odezwie się ponownie, jakby na zawsze chciała zapamiętać
jego głos. Tymczasem doszły ją dzwięki muzyki płynące gdzieś od strony pomostu. Eliot.
Przysłuchiwała się przez jakiś czas, próbując wyobrazić sobie chłopaka. Od trzech dni nie
pojawił się w Księżycu. Co myślał? Nigdy się już nie zjawi? Niemal czuła jego obecność,
jak czuła noc, ziemię, wody jeziora.
Wróciwszy do baru wyjęła z kasy kilka ćwierćdola-rówek, podeszła do szafy grającej i
zaczęła czytać listę tytułów. Były tu wszystkie ulubione piosenki Rob-biego, stare,
klasyczne już przeboje. Blue Moon (chłopak marzy o dziewczynie), Some Enchanted
Evening (chłopak poznaje dziewczynę), Stranger in Paradise (chłopak zakochuje się w
dziewczynie), You Send Me (sprawa jest poważna), Light My Fire (naprawdę poważna).
Muzyka nigdy nie znika - pomyślała Maggie. Niczym światło ulega zakrzywieniu w
przestrzeni i powraca, przynosząc ze sobą te same uczucia, ten sam śmiech i ból. Raz
jeszcze odczytała tytuły: Darling,you
send me, honest jou do, Sammy'ego Cooke'a. Został zastrzelony w 1964 roku przez
jakiegoś zazdrosnego męża. Miał dwadzieścia dziewięć lat. Był utalentowany, przystojny.
Zginął, zostały tylko piosenki. I Ezio Pinza. Maggie nacisnęła przyciski M-7, M -jak
Maggie, i po chwili rozległ się niski, ciepły głos, harmonizujący ze złotymi refleksami
ognia buzującego na kominku. Noc w noc, dziwna rzecz, jak będzie w ustach brzmiał ci jej
śmiech. Maggie zaczęła tańczyć samotnie, jak Robbie zwykł tańczyć, słuchając tej
piosenki. Wyciągnęła ręce, jakby jedną obejmowała szyję, drugą trzymała dłoń ducha. W
zaczarowany wieczór odnajdziesz prawdziwą miłość, usłyszysz w tłumie jej wołanie. Kiedy
piosenka przebrzmiała, Maggie podeszła do szafy i raz jeszcze spojrzała na listę tytułów.
Neil Young, kochany stary Neil, śpiewający o radościach i cierpieniach. Jesienny księżyc,
tytuł wypisany starannym pismem Claire. Niespodzianka Eliota, wspaniała piosenka na
otwarcie. Nacisnęła E-l, E - jak Eliot; to Gil niegdyś wprowadził zwyczaj opatrywania
piosenek pierwszymi literami imion stałych gości. Claire uczyniła to samo, przez pamięć
minionych dni. Zabrzmiały pierwsze takty i Maggie znowu zaczęła kołysać się na
parkiecie. W jej oczach zalśniły łzy, jakby słyszała po raz pierwszy smętne słowa: Zbliż sie
posłuchaj, prześnijmy razem tę noc. Tańczyła na cześć nurów, jeziora, jak niegdyś tańczyli
Indianie. Na cześć zmarłych. I żywych. Księżyc już w pełni, zatańczmy, gdzie muzyka gra,
Zatańczmy, bo cię kocham, chcę widzieć, jak pląsasz przy jesiennym księżycu.
Zabawa
Kiedy się nie gnaliśmy, patrzyłem na ciebie z daleka,
Kiedy cię pokochałem, pokochałem z całego serca.
Pózo już i księżyc wysoko,
Uczcijmy to, żę ciągle cię kocham,
Tańczmy, bo ciągle cię kocham,
Tańczmy przy jesiennym księżycu.
Neil Young, Jesienny księżyc
Nadszedł dzień wielkiego otwarcia, słoneczny i bezchmurny. Maggie nie widziała jeszcze
w Litde Bear Lake tak błękitnego nieba. Maudy uczciła to wydarzenie, dzwoniąc o
dziewiątej rano, by zapytać, czy Maggie była już na dworze i widziała, jaka piękna pogoda.
- Jak na zamówienie - zachwycała się. - Nie pamiętam piękniejszego dnia przesilenia. Raz
tylko było tak ładnie, że goście tańczyli na brzegu jeziora,
a orkiestra grała na werandzie. Pamiętasz? Robbie rozpalił wtedy wielkie ognisko.
Maggie uśmiechnęła się. Pamiętała. Było jej miło, że jej przyjaciele wymieniają przy niej
imię Roberta. Rzeczywiście rozpalił ognisko, cały czas podśpiewując Come on baby, light
my fire, jedną ze swoich ulubionych piosenek, i tańczył wokół ognia niczym w jakimś
pogańskim rytuale.
- Przyjedziemy wcześniej. Aha, i powiedz Eliotowi, niech dopilnuje, żeby ktoś skosił
suchą trawę koło muru. Może zabraknąć miejsc do parkowania.
- Powiem - zapewniła Maggie.
- Gil mówił mu o tym w zeszłym tygodniu, ale na wszelki wypadek jeszcze mu
przypomnij.
- Przypomnę - powtórzyła. Gil i Maudy nie zauważyli więc czterodniowej nieobecności
Eliota; wszyscy byli tacy zaaferowani przygotowaniami do otwarcia. A jeśli nie pojawi się
dzisiaj? Nie przyjdzie na tańce? Jak Maggie to wytłumaczy?
Na parking wjechał mały Chevrolet Claire, wznosząc jak zwykle tumany kurzu. Po chwili
w barze ukazała się jego właścicielka objuczona torbami.
- Good morning Mrs. Robinson - zawołała od progu, ale Maggie nie odpowiedziała, nawet
nie uśmiechnęła się na to żartobliwe powitanie, patrzyła tylko, jak Claire stawia torby na
barze.
- No i co? - zapytała w końcu.
- Cztery razy nagrałam się na sekretarkę. Nie oddzwonił. Podjechałam pod jego dom po
drodze tutaj. Furgonetki nie ma. Nic więcej nie potrafię ci powiedzieć.
Maggie zostawiła Claire za barem, zajętą układaniem grafiku dla kelnerek, które zatrudniła
kilka dni wcześniej. Dzisiejszego wieczoru, zważywszy na przewidywany tłok, miały
pracować wszystkie cztery.  Ta mała Hargrove jest taką samą niezdarą jak ty" -
powiedziała Claire, opowiadając o nowych pracownicach. Teraz wszystko zdawało się
nieważne. To, co zaczęło się jako wspaniała przygoda, zamieniło się w gorzkie doświad-
czenie. Dlaczego? Dlaczego ten młody chłopak wypełnia jej myśli do tego stopnia, że cała
reszta schodzi na drugi plan? Eliot Flaubert. Syn Roberta. Zastanawiała się, co na to
wszystko powiedziałaby matka, gdziekolwiek teraz przebywała. Maggie bardzo było jej
brak, chciała, żeby starsza pani mogła widzieć ją teraz: jako właścicielkę lokalu, bez męża,
bez dzieci. Czy Diana Patterson byłaby z niej dumna, czy wręcz przeciwnie? W
najśmielszych snach nie przypuszczała, że córka będzie kiedyś prowadzić tancbudę.
Wychowana w Nowej Anglii, była osobą trzymającą się sztywnych zasad, gospodynią
domową, która we wszystkich ważnych sprawach zdawała się na męża. Maggie pamiętała
jeszcze białe rękawiczki, które obydwie zakładały w niedzielę do kościoła. Dopiero kiedy
poszła do szkoły średniej, zaczęła się buntować, jak każda nastolatka. Jak mogła się nie
buntować? Dorastała przecież w latach sześćdziesiątych, w okresie buntu, kiedy kobiety
paliły biustonosze i domagały się równych praw: swojej części amerykańskiego tortu.
Maggie, dziecko rewolucji, poprzysięgła sobie, że jej córki nigdy nie będą zakładały
białych rękawiczek w niedzielę ani w żaden inny dzień. Dziwne, ale łatwiej przychodziło
jej umiejscowić spot- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl