[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tylko z tego brudne plotki powstajÄ….
Amerykanową przestała do sklepu przychodzić. Amerykan po wszystko za krzyżówki taksówką
jezdzi. Nawet po chleb.
Ledwo roztajało, a już majstrów wzięli i siatką cały swój teren, aż do jeziora samego ogrodzili.
Amerykan skądś przywiózł psa ogromnego, pysk ma ten pies nie przymierzając jak krowa, wielki,
zęby wielkie, a zły strasznie, za siatką lata i każdego obszczekuje, aże się pieni, tak by chciał
pogryzć.
I za co tak? Czy kto im co złego zrobił?
Ale najgorsze stać się dopiero miało. Bo tak: pod koniec kwietnia będzie, patrzy Ciućkową przez
okno i widzi, że Amerykan taksówkÄ™ na szosÄ™ wyprowadza. A, nic ciekawego, teraz Ame¬rykan co
i raz taksówkę na szosę wyprowadza, żeby pojechać do sklepu za krzyżówki. Ale patrzy Ciućkową
dalej i widzi, a tu trzy czarne wrony nad samą taksówką kołują i kołują. Ożesz, nieszczęście będzie,
bo trzy czarne wrony to nie¬szczęście znaczy. No, to patrzy dalej, a i Amery¬kanowÄ… Å‚aduje siÄ™ do
taksówki, i jadÄ…. Ale n», jadÄ… w stronÄ™ krzyżówek, tylko do zakrÄ™tu.
Ożesz, to dokąd oni jadą?
Do Wdowy tylko mogą jechać albo do Kulasów, po dalej szosy nie ma, urywa się przy lesie.
1 Ciućkową na szosę wypada.
Patrzy, prosto na zakrÄ™t jadÄ…. I zaraz za zakrÄ™¬tem skrÄ™cajÄ… w tÄ™ dróżkÄ™ w las, która najkró¬cej do
Maniochy prowadzi.
Eee, ale czego by mogli od Maniochy chcieć?
Może tak sobie, do lasu, na spacer pojechali?
Ale patrzy Ciućkową dalej, a tu czarny kot na szosie przed zakrętem siedzi. Wielki, oczy
dia¬belskie, czyj? nie wiadomo, nikt by czarnego kota u nas nie żywiÅ‚, nawet Wasylicha, która umie
od¬czyniać, czarnego kota siÄ™ lÄ™ka. KiedyÅ› gadaÅ‚a, że czarny kot to taki sam jak wszystkie inne, ale
wyszło, że nie taki jak inne, nie. Kota czarnego żywiła, i wszystkie cztery krowy na gruzlicę
za¬padÅ‚y. Nie od razu, najpierw jedna pociÅ‚a siÄ™, ka¬szlaÅ‚a, ale przecież szkoda dobrÄ… krowÄ™ na
rzez oddać, no i tak te drugie się pozarażały, ale przecież nie zmarnujesz czterech krów na raz,
matko, taka strata, to jak z lecznicy przyjechali badać krowy na gruzlicę, Wasyl czym prędzej
swoje w las pognał, i wtedy czarny kot pokazał drogę do krów, czarny kot, diabeł! weterynarza
dopadÅ‚, miauczaÅ‚ mu, a miauczaÅ‚, pyta wetery¬narz, gdzie krowy wy schowali, przecież widać, że
stały w oborze, Wasylicha gada, że żadnych krów juz od dawna nie mają, stracili, bo chore były, a
kot w las, to weterynarz za nim i prosto na Wa- %yw z krowami! Cztery krowv diabli wziÄ™li!
nie A ?°WIE' %7Å‚E CZARN^ KOT T0 NIE DIABEA! UCW - «aj Boże czarny kot! Od razu
przytopić'
A przedtem jeszcze przeżegnać znakiem krzyża świętego, żeby diabła wypłoszyć.
Dwie wrony nad taksówką kołowały czarne czarny kot na szosie, ożesz! krzyknie Ciućkową i do
Smolarkowej leci, trzęsie się ze strachu opowiada, co widziała, o tych wronach i tym kocie.
To Smolarkowa chustkÄ™ na gÅ‚owÄ™ i leci z Ciuć¬kowÄ… na szosÄ™, kota zobaczyć. A tu kota nie ma,
rozpłynął się bez śladu, przepadł.
I nagle Ciućkową straszne przeczucie ogarnia. Przecież u Maniochy Stasieczka od pięciu lat
mie¬szka na komornem. Stasieczka z bÄ™kartem!
O, matko Å›wiÄ™ta, prawda! żegna siÄ™ Smolarko¬wa.
I do Franki lecÄ…. OpowiadajÄ…, co i jak, gdzie to Amerykany pojechali.
Ale Franka gada: Yyy, po co im taki bękart? Przecież on głupi i niemowa.
Może nie niemowa, może nie głupi. Kto to wie? Ten bękart Stasieczki wcale do wsi nie zachodzi i
Stasieczka też nie zachodzi, nawet do sklepu, to i nikt nie wie, jaki bękart jest, Maniocha tylko
gadała, jak się kto o bękarta pytał: yyy, głupi, yyy, niemowa. A czy Maniosze można wierzyć?
Yyyy, mówi Franka, a gdzie by oni tego bÄ™¬karta wypatrzyli, jak w domie siedzÄ…, odgrodze¬ni od
ludzi?
No to po co skrÄ™cali taksówkÄ… w dróżkÄ™ za za¬krÄ™tem? I czemu trzy wrony czarne nad taksów¬kÄ…
koÅ‚owaÅ‚ uparcie, i czemu czarny kot, nie wiadomo czyj, za taksówkÄ…, jak diabeÅ‚ siÄ™ poja¬wiÅ‚?
I tak gadajÄ… we trzy, gadajÄ…, a tu taksówka " wraca. Jezusie, Maryjo! Bo w taksówce sie¬dzÄ…-
Amerykan, Amerykanową, Stasieczka i ten bękart.
I Jezu! Jezu, za taksówką czarny kot biegnie, zielonymi oczyskami świeci! Diabeł! krzyczy
Ciuć¬kowÄ…! Ludzie, diabeÅ‚!
Nie minęło dziesięć minut, a tu Maniocha aż czerwona a zadychana od szybkiego biegu leci. I
lamentuje.
Jezu, Maryjo, krzyczy, zabrali mi Stasieczke z bękartem!
I tak to siÄ™ odbyÅ‚o: zajechali na podwórze Ma¬niochy, Maniocha wybiega, promienieje, myÅ›li
so¬bie może, że jednak do jej Helki, jak ZoÅ›ki nie chcÄ…, przekonali siÄ™ i przyjeżdżajÄ… HelkÄ™
zapro¬sić na kakao, ale patrzy: Stasieczka wychodzi z obory, bÄ™karta na rÄ™cach trzyma, i prosto do
taksówki zmierza. Ożesz, a co to znaczy? Bo Amerykan drzwi taksówki otwiera i Stasieczka razem
z bękartem w taksówkę się usadza. Bez słowa jednego dla Maniochy. To Maniocha pyta grzecznie
Amerykan, że niby chce wiedzieć, co tu siÄ™ dzieje. Po co im Stasieczka, na co bÄ™kart? Sta¬sieczka
ma akurat robotÄ™ przy Å›winiach, gnój wy¬wala. To AmerykanowÄ… mówi: niedÅ‚ugo siÄ™ pani dowie,
dlaczego. I ani głową nie kiwnie, nic, a Amerykan taksówką rusza, no i pojechali.
Tego dnia nikt w polu nie robił, bydło ryczało, a my wszystkie, nawet Boryny, na szosie czeka-mJ
taksówki Amerykan. A Maniocha caÅ‚y czas ° graża siÄ™, że na milicjÄ™ da znać, co jej porwano
asieczkÄ™. No, Maniocho, lepiej ty cicho siedz,
Stasieczka ani meldowana, ani co, karę jeszcz* każą zapłacić.
Za darmo żarła, za darmo miała dach nad gł0. wą, krzyczy Maniocha, jeszcze mi wszystkiego nie
odrobiÅ‚a! a niech lamentuje, to przecież każ-dy pózniej żaÅ‚owaÅ‚, że nie u niego Stasieczka zle¬gÅ‚a. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl