[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Służyć? - Obi-Wan zmarszczył czoło.
53
05.Uczeń Jedi-Jude Watson-Obrońcy umarłych
Obie strony wykorzystujÄ… sieroty do pracy w fabry-
kach i jako poborowych - powiedziała obojętnie Cera-
si. - Po osiągnięciu odpowiedniego wieku wszystkie al-
bo pracują, albo walczą. Aatwo je znalezć w miejskich
domach dziecka. W mniejszych miasteczkach i wioskach
dzieci po prostu uciekajÄ….
- DokÄ…d?
Zciągnęła brwi.
- Wędrują i zbierają śmieci. Za murami miast żyją
całe dziecięce plemiona. Nield ciężko pracował, żeby je
także zorganizować. Utrzymują kontakt dzięki kradzio-
nym komunikatorom. Nie chcą wojny. - Odwróciła się
do niego. - Pytasz, jakie mamy szansę i wiem, że już ci
odpowiedziałam. Ale szczerze mówiąc, nie jestem na-
wet w stanie o nich myśleć. Wygramy, bo po prostu mu-
simy. Nasz świat zamienia się w pustkowie. Tylko my
możemy to powstrzymać.
Skinął głową. Zaczynał ją rozumieć. Widział, że za jej
szorstkim sposobem bycia kryją się głębokie uczucia.
- Moglibyśmy jednak skorzystać z waszej pomocy -
ciągnęła. - Macie powiązania z Radą Jedi, a oni z Cor-
suscant. Możecie pokazać całej galaktyce, że nasza
sprawa jest słuszna. Poparcie Jedi bardzo wiele znaczy.
- Nie mogę obiecać ci poparcia Jedi - powiedział
cicho. Przykrył jej dłonie swoimi, zaskakując tym gestem
sam siebie. - Mogę obiecać tylko moje.
Spojrzała na niego z błyskiem w oczach.
- Dlaczego nie pójdziesz jutro z Nieldem i ze mną?
Organizujemy pierwszy atak na terytorium Daanów.
Obi-Wan zawahał się. Jako uczeń Jedi złamie zasady,
jeśli zgodzi się na to bez pozwolenia Qui-Gona. Ale
gdyby o nie poprosił, mistrz niemal na pewno by odmówił.
54
05.Uczeń Jedi-Jude Watson-Obrońcy umarłych
l tak złamał już zasady, kiedy obiecał Cerasi, że
poprze jej wysiłki. To zobowiązanie mogło się kłócić
z powierzoną mu misją. Ale nie mógł się powstrzymać.
Sprawa Młodych trafiła mu wprost do serca. Jako Jedi
nie walczył dla własnej rodziny, ojczystej planety
czy swojego ludu. Yoda, Rada i Qui-Gon decydowali, o
co powinien walczyć.
Cerasi i Nield sami określili sobie cele. Obi-Wan po-
czuł ukłucie zazdrości. Spędził już tyle czasu ze starszymi
od siebie. Tak często słuchał ich mądrych rad. Teraz
proponowano mu udział w czymś zupełnie innym.
Mógł stać się częścią społeczności - nie zdawał sobie
sprawy, jak bardzo brakuje mu towarzystwa
rówieśników.
Dziewczyna miała ciepłe ręce. Jej palce były smukłe i
delikatne. Nagle oplotły mu dłoń i zacisnęły się.
Poczuł ich siłę.
- Pójdziesz? - spytała.
- Tak - odparł. - Pójdę.
55
05.Uczeń Jedi-Jude Watson-Obrońcy umarłych
ROZDZIAA 10
W nocy Młodzi rozłożyli na grobach materace do
spania. Qui-Gon znalazł sobie kawałek miejsca przy
wejściu do jednego z tuneli, gdzie powietrze było
świeższe.
Obi-Wan podszedł do niego z zakłopotaniem.
- Nield i Cerasi poprosili, żebym spał u nich - po-
wiedział. - Pilnują młodszych dzieci.
Mistrz posłał mu pełne niedowierzania spojrzenie,
ale skinął głową.
- Zpij dobrze, Podawanie.
Obi-Wan wziął materac, po czym wrócił do Nielda i
Cerasi. Spali poza kryptÄ…, w niewielkim przedsionku.
Kiedy wszedł, Nield przyłożył palec do ust.
- Dzieci śpią - szepnął. - My też powinniśmy spać.
Jutro musimy być wypoczęci. - Położył mu rękę na ra-
mieniu. - Cerasi mówiła mi, że chcesz się do nas przy-
łączyć. To dla mnie zaszczyt.
To ja czuję się zaszczycony, że wam pomagam -
odpowiedział. Ułożył się obok nich na podłodze. Sądził, że
nie zdoła zmrużyć oka, ale ciche oddechy dzieci w końcu go
uśpiły.
Kiedy się obudził, trudno mu było określić godzinę. Cerasi
podniosła się i pochyliła nad Nieldem, by dotknąć jego
ramienia. Już nie spał, więc wstał natychmiast.
56
05.Uczeń Jedi-Jude Watson-Obrońcy umarłych
Wstał także Obi-Wan. Był gotów. Nie zachowywał się jak
Jedi, ale jak normalny człowiek - jak przyjaciel. Wziął miecz
świetlny i procę, którą dziewczyna dała mu poprzedniego
wieczora. Bezpośrednie przejście wiodło z przedsionka prosto
do tunelu, prowadzącego na terytorium Daanów. Qui-Gon
nie zobaczy, że jego uczeń wychodzi.
Obi-Wan wiedział, że powinien poprosić o pozwolenie, nie
miał jednak pojęcia, jak bardzo mistrz się zezłości, gdy się
zorientuje, że go nie ma. W końcu sam proponował pomoc
w opracowaniu strategii.
Uczeń Jedi cieszył się, że podjął taką decyzję, gdy
przemierzali wyludnione ulice Zewnętrznego Kręgu,
kontrolowanego przez Daanów. Cała trójka szła jak jeden
oddział w mroznym porannym powietrzu. Kroczyli miękko, nie
wydając niemal żadnego dzwięku. Młodzi określili już swoje
pierwsze cele.
Wspięli się po rynnie na dach jednego z budynków. Można
stąd było dostrzec słońce - raczej złudzenie skupionego światła
niż rzeczywiste zródło promieni.
- Nie cierpię wszystkich budzić - powiedział Nield, błyskając
uśmiechem. - l tak powinni już wstać - odparła Cerasi,
podnoszÄ…c miniwyrzutniÄ™ rakiet. - Jestem gotowa.
Obi-Wan przyczepił sobie do paska różne pociski. Teraz
wetknÄ…Å‚ jeden z nich do wyrzutni. We wszystkich umieszczono
niewielkie wzmacniacze, dzięki którym przy trafieniu miały
wydawać dzwięk eksplozji prawdziwej rakiety protonowej.
Cerasi i Nield wybrali ulicę, na której echo spotęguje ten
odgłos.
- Zaczynamy - odezwał się Obi-Wan.
Dziewczyna wycelowała w opuszczony budynek po drugiej
stronie ulicy. Odpaliła.
Głośność wybuchu ich zaskoczyła.
57
05.Uczeń Jedi-Jude Watson-Obrońcy umarłych
- Słyszycie? Udało się! - krzyknął radośnie
Nield.
Wziął laserową kulę i wystrzelił ją z procy w ścianę
naprzeciwko. Rozległo się ping ping ping" - charakterystyczny
dzwięk salwy z miotacza. Obi-Wan szybko załadował do
wyrzutni następną rakietę, a Cerasi odpaliła. Błam!" odbiło
się od budynków poniżej.
Nield dalej strzelał z procy laserowymi kulami, Obi-Wan
poszedł za jego przykładem. Szybko wystrzeliwali kulę za kulą.
Echo salw z miotacza rozlegało się wzdłuż całej ulicy. W
drzwiach poniżej pojawiła się jakaś postać i spojrzała szybko w
dwie strony. Chłopcy zasypywali deszczem kuł ścianę
opuszczonego budynku, żeby nikt nie zobaczył trafień.
Trzask! Trzask! Trzask!" - uderzały w twardą po-
wierzchnie, wydając jeszcze głośniejszy dzwięk. Daan
błyskawicznie cofnął się do wnętrza budynku. - Ogłosi alarm
powiedział Nield - Załatwione.Chodzmy.
SkaczÄ…c z dachu na dach, przedostali siÄ™ na innÄ… ulicÄ™.
Powtórzyli całą procedurę i ruszyli dalej. Biegli i strzelali
kulami na oślep, podczas gdy Cerasi odpalała rakiety tam,
gdzie odgłos eksplozji dawał największe echo. Przebiegając
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Home
- Deveraux Jude cykl Montgomery 06 Wróşka
- Deveraux Jude Ujarzmienie 02 Zdobywca
- Deveraux Jude Księżna
- Dav
- 160. Schuler Candace Kochankowie i nieznajomi
- Dwight L. Kinman Nadchodzi_Ostatni_Dyktator_Swiata
- E book Dozywocie Czarna Owca
- Diana Palmer Zdrajca
- Delinsky Barbara ZśÂ‚ocisty urok
- Chantal Fernando Dragon's Lair (caśÂ‚osc) (1)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- anapro.xlx.pl