[ Pobierz całość w formacie PDF ]

To znaczy, że Kostas wyjechał już kilka godzin temu. Gdy schodziła na parter,
Sophie ogarnęło przejmujące zimno, jak gdyby mimo panującego na dworze upału chłód
tkwił głęboko w środku.
Nie zastała nikogo ani w jadalni, ani w salonie, ani...
- Kalimera, thespinis.
R
L
T
Odwróciła się gwałtownie i ujrzała, jak gospodyni wychodzi z części dla służby.
- Kalimera, sas - odpowiedziała drżącym głosem.
- Dobrze się pani spało? Może coś pani zje?
- Dziękuję, poczekam. Muszę porozmawiać z panem Palamidisem. Zjem razem z
nim.
- Ależ on wyszedł parę godzin temu. Najpierw pojechał do szpitala, a potem za-
dzwonił z informacją, że ma jakieś spotkania biznesowe. Wróci dopiero wieczorem.
Proszę usiąść, a ja przygotuję pani coś dobrego - uśmiechnęła się i zniknęła tam, skąd
przyszła.
I dobrze. W przeciwnym razie zobaczyłaby, jak Sophie podchodzi chwiejnym kro-
kiem do krzesła i opada na nie bezwładnie. Jeden drżący oddech... Drugi...
Teraz wiedziała już, dlaczego Kostas wymknął się - w dodatku na cały dzień. Dla
niego nic się nie zmieniło.
 Seks. Tego właśnie chcę. I tylko tego chcę od ciebie".
Zakryła dłońmi uszy, ale nic nie było w stanie powstrzymać odbijania się tych bo-
lesnych słów w jej głowie.
 Nie chcę uczuć, związków, długich rozmów o przyszłości. Potrzebuję tylko za-
pomnienia".
Azy napłynęły jej do oczu, gdy przypomniała sobie, jak żywiołowo reagowała w
nocy na jego ciało, podczas gdy on doświadczał upragnionego zapomnienia. A ona łu-
dziła się, że to coś więcej - że się kochali!
Przełknęła gorzki smak rozpaczy.
Kostas pokonał kolejny ostry zakręt na drodze prowadzącej do domu. Nie było
powodu, by się spieszyć, przekonywał sam siebie. To byłaby oznaka słabości.
Zawsze szczycił się swoją siłą woli. Teraz także nie ustąpi - nieważne, jak kusząca
była kobieta, która czekała na niego u kresu podróży. Nie - musi zachować jasność umy-
słu. Miał obowiązki. Córkę, którą musiał otoczyć opieką. Międzynarodową firmę, którą
musiał pokierować. Nie mógł pozwolić, by jego życiem zawładnął romans.
R
L
T
Obudził się wczesnym rankiem z uczuciem takiego spokoju, spełnienia i radosnego
oczekiwania, że aż go to zaalarmowało.
Ba - przeraziło! Sophie zupełnie zmąciła mu umysł, grożąc pozbawieniem go kon-
troli nad sobÄ….
Przez chwilę nawet wydawało mu się, że pragnie od niej czegoś więcej niż tylko
seksu i błogiej satysfakcji, którą ów przynosił.
Ta kobieta była zbyt niebezpieczna. Dlatego zostawił ją - taktycznie się wycofał.
Być może obszedł się z nią bardziej brutalnie, niż było to konieczne. Nie chciał jednak,
by w jej głowie zrodziły się jakiekolwiek złudzenia. Nie pragnął stałego związku. Ale
obopólnie satysfakcjonujący romans - to co innego.
Zresztą Sophie wydawała się przystać na jego warunki. W końcu czekała na niego
wczoraj na plaży...
A jeśli po przebudzeniu była rozczarowana - no cóż, jemu też nie było łatwo jej
zostawić. Poza tym niebawem jej to wynagrodzi.
Lekarze Eleni przekazali mu dziś doskonałe wieści. Najlepsze z możliwych. A on
już wiedział, jak to uczcić.
- Tak, proszę pana. Wyszła jakiś czas temu, nad morze. Tak mi się wydaje - go-
spodyni zawiesiła głos i zmarszczyła brwi. - Nie wyglądała dobrze. Była taka blada i nic
nie zjadła. Nie tknęła nawet kęska.
Ogarnęły go złe przeczucia. Od początku wiedział, że coś jest nie tak. Czuł to od
momentu, gdy wrócił do domu i nie zastał Sophie.
- Ach, tam jest - powiedziała nagle gospodyni. Po chwili Kostas usłyszał, jak drzwi
frontowe otwierajÄ… siÄ™, a Sophie lekkim krokiem przechodzi przez hol. - Czy mam jÄ…...
- Nie, dziękuję - zanim zdążyła dokończyć, Kostas odwrócił się, ignorując pytające
spojrzenie kobiety.
Zanim pokonał korytarz, Sophie zniknęła już z holu wejściowego. Wbiegł po
schodach, pokonując po dwa stopnie naraz. Przeczucie nadchodzących kłopotów kazało
mu się pospieszyć.
R
L
T
Popchnął drzwi do jej sypialni. Stała tam - w ubraniu, które dla niej rano wybrał. Z
jakiegoś powodu w tej mało znaczącej scenie było coś nawet bardziej intymnego niż w
całej wspólnie spędzonej namiętnej nocy.
Ruszył w jej stronę, ale zatrzymał się gwałtownie, widząc jej posępną twarz. Zaci-
śnięte usta, jak gdyby z bólu. I oczy - wielkie i smutne.
- Sophie? Co się stało?
Patrząc jej w oczy, poczuł przeszywający lęk. Było oczywiste, że cierpiała z jakie-
goś powodu. Nie mógł uwierzyć, że to ta sama dziewczyna, którą zostawił rano w łóżku -
rozgrzaną, czułą i usatysfakcjonowaną.
- Nic się nie stało - powiedziała łamiącym się głosem.
Otworzyła szafę i włożyła do niej sandały. Gdy się obróciła, dostrzegł rumieniec na
jej policzkach. Podkreślał jednak tylko nienaturalną bladość jej cery.
- Gdzie byłaś? - zapytał.
Coś musiało się wydarzyć pod jego nieobecność.
- Tylko na plaży. - Obróciła się na pięcie i weszła do łazienki z naręczem ubrań.
Wróciła po chwili, już z pustymi rękami. - Musiałam zebrać swoje ubrania z wczoraj.
Teraz plama czerwieni rozlała się na jej szyję. Nie patrzyła mu w oczy, tylko ponad
jego ramieniem, jak gdyby sam jego widok sprawiał jej ból.
- Wcześnie wróciłeś - powiedziała wreszcie, a on usłyszał w jej głosie leciutką
nutkÄ™ sarkazmu.
Ach, więc w tym rzecz! Miała pretensje, że zostawił ją samą w domu na cały dzień.
Czuła, że ją zaniedbuje.
Kostas zagłuszył głos sumienia, który podpowiadał mu, że miała rację. Który
twierdził, że postąpił skandalicznie. Przecież nie miał przed sobą ani bezlitosnego rywala
biznesowego, ani niedojrzałej, skoncentrowanej na sobie kobiety, którą niefortunnie po-
ślubił.
To była Sophie - życzliwa, szczera, troskliwa.
Ale to się nie liczyło, przypomniał sobie. Postąpił właściwie. Nie miał czasu na
uwikłania emocjonalne i nie mógł pozwolić, by zrodziły się w niej jakiekolwiek złudze-
nia.
R
L
T
- Miałem dużo do zrobienia - zaczął.
- Wiem. - Pokiwała głową. - Szpital, potem firma. Z pewnością musisz nadrobić
zaległą pracę.
Ogarnęły go wyrzuty sumienia. Zmyślił wszystkie popołudniowe spotkania, szu-
kając wymówki, by wyjechać z domu. Nie pracował już w biurze w Iraklionie, tylko w
Atenach, Nowym Jorku albo w domowym gabinecie.
- Nie gniewasz się? - zapytał. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl