[ Pobierz całość w formacie PDF ]

grzanek.
StojÄ…c teraz w drzwiach pokoju Ottona, Jürgen nie mógÅ‚ pohamować grymasu
rozgoryczenia na wspomnienie swojej ówczesnej naiwności. Lekarz powiedział, że baron
dostał apopleksji, która pozbawiła go mowy i władzy w nogach.
- Nie dziwi mnie to. Przecież ten człowiek nie znał umiaru. Nie sądzę, żeby pożył
dłużej niż pół roku - oświadczył, składając instrumenty do skórzanej torby, dzięki czemu nie
zauważyÅ‚ okrutnego uÅ›miechu, który na tÄ™ diagnozÄ™ przewinÄ…Å‚ siÄ™ przez usta Jürgena.
I proszę, jedenaście lat minęło, a ty ciągle żyjesz.
Wszedł bezszelestnie, przysunął sobie krzesło i usiadł naprzeciw chorego. Wydawało
się, że do pokoju wpada przyjemne światło, lecz było to tylko odbicie promieni słonecznych
od białego nagiego muru budynku naprzeciwko, jedynego widoku, jaki baron miał z okna.
Jürgen znudzony czekaniem, aż Otto siÄ™ obudzi, chrzÄ…knÄ…Å‚ kilkakrotnie. Baron
najpierw zamrugał, potem w końcu uniósł głowę. Wlepił wzrok w gościa, ale nawet jeżeli się
zdziwiÅ‚ lub przestraszyÅ‚, nie okazaÅ‚ tego. Jürgen powÅ›ciÄ…gnÄ…Å‚ rozczarowanie.
- Wiesz co? - odezwał się. - Długo się starałem zyskać twoją akceptację, i to bardzo
się starałem. Ale tobie w ogóle na mnie nie zależało. Dbałeś tylko o Eduarda.
Przerwał na chwilę, oczekując jakiejś reakcji, gestu, czegokolwiek. Na darmo -
widział tylko to samo spojrzenie co wcześniej, uważne, lecz chłodne.
- Ogromnie mi ulżyło, kiedy się dowiedziałem, że nie jesteś moim ojcem. Okazało się
nagle, że mogę nienawidzić parszywego rogacza, który przez całe życie mnie ignorował.
Zniewagi również nie wywołały żadnego efektu.
- Potem dostałeś tego ataku i wreszcie zostawiłeś mnie i matkę w spokoju. Ale i to, jak
wszystko w swoim życiu, zrobiłeś połowicznie. Dałem ci dość sposobności, żebyś naprawił
ten błąd, i od dawna się zastanawiam, jak się ciebie pozbyć. Zobacz tutaj... Jest ktoś, kto
wybawi mnie z kłopotu.
Rozłożył gazetę, którą trzymał pod pachą. Podsunął ją otwartą baronowi na taką
odległość, żeby dobrze widział tekst. I zaczął z pamięci recytować artykuł, który tyle razy
nocą przeczytał, wyobrażając sobie chwilę, gdy pokaże go staremu.
ZIDENTYFIKOWANO ZWAOKI
MONACHIUM (INF. WAASNA).
Policja wreszcie zdołała zidentyfikować zwłoki nieznanego mężczyzny,
które w ubiegłym tygodniu znaleziono w uliczce w sąsiedztwie dworca
głównego. To były porucznik marynarki Clovis Nagel, na którym od roku 1904
wisiał wyrok sądu wojennego za dezercję w trakcie misji w Afryce
Południowo-Zachodniej. Chociaż wrócił do kraju, posługując się fałszywym
nazwiskiem, władze zdołały go zidentyfikować po tatuażach na torsie.
Chwilowo nie są znane szczegółowo okoliczności jego śmierci. Jak
informowaliśmy wcześniej, Nagel zginął w wyniku upadku z dużej wysokości,
prawdopodobnie został wypchnięty z okna. Policja przypomina, że każdy, kto
miał kontakt z Clovisem Nagelem, jest podejrzany, dlatego też prosi o
niezwłoczny kontakt wszystkich, którzy dysponują jakimikolwiek
informacjami.
- Paul wrócił. Czy to nie wspaniała wiadomość?
W oczach starego barona pojawił się strach. Widniał w nich ledwie chwilkę, lecz
Jürgen delektowaÅ‚ siÄ™ nim jak wielkim upokorzeniem, które wyimaginowaÅ‚ sobie w swoim
pokręconym umyśle.
Podniósł się i wszedł do łazienki. Wziął kubek i napełnił do połowy wodą z kranu, po
czym na powrót zasiadł przed baronem.
- Dobrze wiesz, Otto, że teraz przyjdzie po ciebie. I jak sądzę, nie chcesz, żeby twoje
nazwisko pojawiło się na pierwszych stronach gazet, prawda?
Dobył z kieszeni metalowe pudełeczko nie większe od znaczka pocztowego. Otworzył
je, wyjął malutką zieloną pastylkę i położył ją na stole.
- Powstał w SS nowy departament, który przeprowadza doświadczenia z tymi
klejnocikami. Mamy rozsianych po całym świecie agentów, których zadaniem jest w
stosownym momencie usuwać ludzi bezgłośnie i bezboleśnie - mówił, pomijając milczeniem
fakt, że druga część jego wyjaśnień pozostaje na razie w sferze planów. - Oszczędz nam
wstydu, Otto.
Wziął czapkę i nałożył na głowę. Przy drzwiach obejrzał się jeszcze. Widział, jak Otto
wyciąga lewą rękę po pastylkę i ujmuje ją w palce z miną równie beznamiętną jak podczas
caÅ‚ej przemowy Jürgena. NastÄ™pnie rÄ™ka powÄ™drowaÅ‚a do ust tak wolno, że ruch byÅ‚ prawie
niedostrzegalny.
Jürgen wyszedÅ‚. Przez chwilÄ™ bardzo go korciÅ‚o, aby poczekać i zobaczyć widowisko,
uznał jednak, że lepiej będzie wyrzec się tej uciechy, aby uniknąć potencjalnych problemów.
Od jutra służba będzie mnie tytułowała baronem von Schroederem. A kiedy mój brat
się zjawi w poszukiwaniu odpowiedzi, będzie musiał pytać mnie.
ROZDZIAA 48
PAUL DOPIERO DWA TYGODNIE PO ZMIERCI NAGELA ODWA%7łYA SI wyjść na ulicę, pragnąc oderwać
myśli od ostatnich wydarzeń.
Odgłos ciała marynarza uderzającego o ziemię rozbrzmiewał mu w głowie ponurym
echem przez cały czas, gdy siedział zamknięty w pokoju wynajętym w pensjonacie w
Schwabingu. Szukał pensjonatu, w którym mieszkał ongiś z matką, lecz teraz stała tam
czynszówka.
Nie tylko to się zmieniło w Monachium w czasie, kiedy Paula tu nie było. Ulice były
czystsze, na rogach nie wystawali bezrobotni. Zniknęły kolejki przed kościołami i urzędami
zatrudnienia. Po chleb ludzie już nie szli z walizką niewiele wartych pieniędzy. Skończyły się
krwawe bójki w gospodach. Wielkie słupy ogłoszeniowe ustawione na głównych ulicach
informowały o zupełnie innych sprawach. Niegdyś wisiały na nich zawiadomienia o wiecach,
płomienne odezwy i dziesiątki listów gończych opatrzonych nagłówkiem  Poszukiwany za
rabunek . Teraz oblepiano je głównie komunikatami o niegroznych zebraniach kółek
ogrodniczych.
W miejsce niegdysiejszych złowróżbnych zapowiedzi Paul oglądał zgoła inne obrazki.
Co rusz się natykał na grupki młodzieży z czerwonymi opaskami ze swastyką. Na ich widok
przechodzień obowiązany był wznosić wyprostowaną rękę i wykrzykiwać  Heil Hitler! ,
jeśli nie chciał, by członkowie patrolu straży obywatelskiej klepnęli go w ramię i zagrozili, że
zabiorą z sobą. Nieliczni woleli się chować po bramach, aby uniknąć salutowania, tyle że to
nie zawsze było możliwe, w końcu więc każdy wcześniej czy pózniej podnosił rękę w
nazistowskim pozdrowieniu.
Ludzie wszędzie ostentacyjnie obnosili znak  czarnego pająka , swastyki - czy to w
formie szpilki do krawata, czy bransoletki, czy wreszcie chusty na szyi. Na przystankach
tramwajowych i w kioskach sprzedawano je razem z biletami i gazetami. Ten patriotyczny
zapał nabrał rozmachu, odkąd pod koniec czerwca dziesiątki przywódców SA wymordowano
nocą  za zdradę ojczyzny . Tym samym Hitler przesłał społeczeństwu dwa komunikaty: że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl