[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyjaśnię. Obiecuję!
- Pomachał mu jeszcze i nie oglądając się, wyszedł ze sklepu. Danny klęczał przez
chwilę na podłodze.
Potem podniósł się powoli i z psotnym uśmieszkiem zaczął się posuwać wzdłuż
przejścia ku ostatniemu telewizorowi w rzędzie.
Claire objęła się ramionami, rozglądając się nerwowo po placyku. Głupia! Jaka była
głupia. Danny z całą pewnością wyruszył na poszukiwanie Patricka, może go nawet znalazł.
A może kręcił się z drugiej strony zegara, gdzie nie mogła go zobaczyć?
Obeszła zegar dookoła. Tykał szybko i głośno. Kiedy znowu znalazła się z przodu,
wybijał właśnie półgodzinę. Wpół do jedenastej? Niemożliwe! Spojrzała na zegarek i
pokręciła głową. W księgarni spędziła dużo więcej czasu, niż jej się wydawało. Nawet jej
zegarek wskazywał dwadzieścia pięć po dziesiątej. Czas upłynął w mgnieniu oka. Popatrzyła
zdziwiona na zegar. Szczelinę w ramieniu kowala widać było bardzo wyraznie, tak samo jak
odpryski farby na drewnie. Zegar był poważnie uszkodzony. Ktoś powinien się tym zająć.
Przypomniała sobie małego porcelanowego ptaszka schowanego w torbie. Musi go oddać. Jak
tylko Patrick siÄ™ znajdzie. Ale najpierw siÄ™ czegoÅ› napijÄ….
Danny emu chciało się pić. Danny...
- Danny, gdzie jesteś? - szepnęła. Nagle zesztywniała. Ze sklepu po drugiej stronie
placyku wyłonił się Patrick i zaczął biec w jej stronę.
- Patrick! - krzyknęła, wyjątkowo nie przejmując się spojrzeniami przechodniów.
Podbiegła do niego i chwyciła go za ramię. - Widziałeś Danny ego?
Wyrwał jej się.
- Jest tam - powiedział pośpiesznie, kiwnąwszy głową w stronę sklepu. - Przy
telewizorach. Muszę iść! Na razie!
- Co? Dokąd?! - wołała za nim. - Patricku, poczekaj! Gdzie cię szukać?
- Przy zegarze. O jedenastej. Danny, zapytaj Dan-ny ego! - odkrzyknął. Zobaczyła,
jak pognał w stronę zegara, poślizgnął się na posadzce, podjeżdżając do białego płotka, a
potem zaczął go powoli obchodzić.
Claire syknęła z irytacją. Ach, ci młodsi bracia! Ostatni, naprawdę ostatni raz zabrała
ich ze sobą. Zupełnie stuknięty ten Patrick! Co on sobie wyobraża? Odrzuciła włosy do tyłu i
pomaszerowała w kierunku sklepu. Teraz, kiedy już wiedziała, że Danny jest bezpieczny,
mogła spokojnie gniewać się i na niego. Mały gnojek! Niegrzeczny dzieciak!
Wpadła do sklepu jak burza. Patrick powiedział, że przy telewizorach. O, tak, zgadza
się! Zajrzała w głąb pasażu, wzdłuż którego ciągnęły się rzędy telewizorów Na ekranach
ludzie i postaci z kreskówek poruszali bezgłośnie ustami, nie przemawiając do nikogo. A na
samym końcu, mały, nieruchomy, z nierozłączną piłeczką golfową w ręce, stał Danny.
Zaczęła iść w jego stronę, nie śpiesząc się. Chłopczyk oglądał coś z taką fascynacją,
że nawet jej nie zauważył. I dobrze! Już ona mu pokaże! Dzieciak zapamięta to sobie na całe
życie. Skradała się ze złośliwym uśmieszkiem, wyobrażając sobie jego przerażoną minę,
kiedy go zawoła. Była już zaledwie parę kroków od niego. Nadal nie odrywał oczu od
telewizora. Co go tak pochłonęło? To mogło być cokolwiek.
Z Dannym wszystko było możliwe. Pochyliła się, żeby zobaczyć ekran i zmarszczyła
brwi, zaskoczona.
Obraz był zamazany, skaczący. Po chwili rozpoznała mały pokój, zupełnie zwyczajny.
Nic się w nim nie działo. Dokładnie nic. Przedziwne!
Podkradła się trochę bliżej. Danny podchodził ostrożnie do ekranu. Otworzył usta. Co
on właściwie robił?
- Wpuśćcie mnie - usłyszała. Dreszcz przebiegł jej po plecach. - Wpuśćcie mnie! -
powtórzył Danny pewniejszym tonem. Wpatrywał się wprost w ekran, wyciągając rękę. - Też
chcę w to zagrać! Pozwólcie mi zagrać! - Nagle cały zesztywniał. Piłeczka golfowa wypadła
mu z ręki.
A potem zniknÄ…Å‚.
Claire krzyknęła, zamrugała oczami, znowu krzyknęła. Zakryła usta dłońmi, patrząc
błędnym wzrokiem na ekran. Zrobiła krok do przodu i coś potoczyło się do jej stóp. Schyliła
powoli głowę. Piłeczka Danny ego leżała tam, gdzie ją upuścił. Przyglądała jej się ze
ściśniętym gardłem. Spojrzała jeszcze raz na ekran.
- Danny! - szepnęła. - Wracaj! - Obraz zamigotał tylko, ale nic się nie zmieniło.
Danny odszedł na dobre. Mały Danny zniknął. Na pewno jest przerażony Nie mogła tego
znieść. Musi coś zrobić. Musi mu pomóc. Miała wrażenie, że głowa jej za chwilę pęknie.
Podeszła jeszcze bliżej telewizora.
- Danny! - zawołała z oczami utkwionymi w ekran. Jej głos brzmiał tak, jakby odbił
się echem gdzieś bardzo daleko. - Poczekaj! Już idę! - Wyciągnęła rękę, tak samo jak
przedtem Danny. - Wpuśćcie mnie! - poprosiła. - Muszę się dostać do środka! - Zamknęła
oczy, pogrążając się w ciemnościach. tam, gdzie ją upuścił. Przyglądała jej się ze ściśniętym
gardłem. Spojrzała jeszcze raz na ekran.
- Danny! - szepnęła. - Wracaj! - Obraz zamigotał tylko, ale nic się nie zmieniło.
Danny odszedł na dobre. Mały Danny zniknął. Na pewno jest przerażony. Nie mogła tego
znieść. Musi coś zrobić. Musi mu pomóc. Miała wrażenie, że głowa jej za chwilę pęknie.
Podeszła jeszcze bliżej telewizora.
- Danny! - zawołała z oczami utkwionymi w ekran. Jej głos brzmiał tak, jakby odbił
się echem gdzieś bardzo daleko. - Poczekaj! Już idę! - Wyciągnęła rękę, tak samo jak
przedtem Danny. - Wpuśćcie mnie! - poprosiła. - Muszę się dostać do środka! - Zamknęła
oczy, pogrążając się w ciemnościach.
10
Patrick zgiął się wpół nad białym ogrodzeniem, wpatrując się w małą mosiężną
tabliczkę przybitą z tyłu zegara. Ostre czubki sztachetek wbijały mu się nieprzyjemnie w
pierś, kiedy usiłował odczytać słowa.
Fundacja i konserwacja - A.V. Varga, konstruktor. Serce zabiło mu żywiej.
AV Varga. Ku jemu zdumieniu, to niezwykłe nazwisko wydawało mu się znajome.
Gdzieś je już spotkał.
Wyprostował się, pocierając odruchowo pierś i zastanawiając się głęboko. A potem,
jak promień światła, spłynęło na niego olśnienie. Antykwariat, po przeciwnej stronie placyku.
Złote litery na szybie: A.V. Varga, WfaścicieC. Wcześniej, oczywiście, nie zwrócił na nie
szczególnej uwagi. Myślał o czymś zupełnie innym.
Ale jego pamięć zarejestrowała te słowa i podsunęła mu je w chwili, kiedy ich
potrzebował.
A więc A.V Varga, konstruktor zegara w Kasztanowej Wiosce, był także właścicielem
tutejszego antykwariatu. Co za szczęśliwy zbieg okoliczności! Z drugiej strony jednak,
oczywiście, można się było tego spodziewać. Max powiedział, że zegarmistrze Sektorowych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl