[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rankingami; przeglądała menu i sprawdzała ceny.
Jeśli były odpowiednio wysokie, to było miejsce
dla niej. W Nowym Jorku ceny były horrendalne,
więc można było popełnić błąd, jednak to miejsce
cieszyło się zasłużoną renomą.
- Wpadniemy tam, niby przez przypadek...
- Czyli oni nie wiedzą, że ja tu jestem?
- Nie - skłamała. - Dla Rossa to będzie
absolutne zaskoczenie.
- Ale mnie nie stać na kolację w takiej restaura
cji! Ross od razu zacznie się czegoś domyślać.
Millie
Criswell
331
- Nic się nie martw. Powiem mu, że to ja cię
zaprosiłam, bo sprzedałam artykuł do magazynu
i chciałam to uczcić.
- Ale niby skąd ja się tu wzięłam? Nigdy nie
byłyśmy ze sobą szczególnie zżyte. Ross na pewno
zacznie coś podejrzewać.
- O tym też pomyślałam. Jeśli zapyta, wy
jaśnię, że to był pomysł naszej mamy. Po
prosiła, byś pobyła ze mną, gdy Jacka nie
będzie
w Nowym
Jorku.
Ross
dobrze
wie,
jaka ona jest przewrażliwiona. Od razu w to
uwierzy.
Ellen nie wyglądała na przekonaną.
- Myślisz, że to wypali? Czuję się po prostu
fatalnie, jak oszustka. Nie lubię kręcić i udawać.
To nieuczciwe.
- Co ty opowiadasz? Starasz się dobrze wy
glądać i zrobić na nim wrażenie, bo ci na nim
zależy. Co w tym złego? Gdyby tak na to patrzeć,
to wszystkie kobiety w Stanach można oskarżyć
o nieuczciwość.
- Niech pani posłucha swojej
przyjaciółki
- wtrącił się kierowca, który mimowolnie przy
słuchiwał się ich rozmowie. - Jeśli pani chłopak
pani nie chce, to ja jestem bardzo chętny. Dla mnie
pani wygląda szałowo.
Ellen zaczerwieniła się jak piwonia.
- Widzisz, nawet pan uważa, że to musi
się udać.
A on jest bezstronny. - Samanta
332
Bez zobowiązań
z wdzięcznością uśmiechnęła się do kierowcy.
W odpowiedzi puścił do niej oko.
Ten plan musi się powieść, inaczej Ellen się
załamie, Patty ogarną myśli samobójcze, a dla
Samanty to będzie porażka, która przebije jej
dotychczasowe dokonania na polu układów dams-
ko-męskich.
Dokładnie o ósmej weszły do „Le Cirque".
Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami Ross i Patty
czekali przy wejściu na salę.
- Nie rozmazał mi się makijaż? - z niepokojem
spytała Ellen. - Jestem cała mokra ze zdener
wowania. - Wyjęła z torebki chusteczkę i otarła
nos.
- Ellen, wyglądasz świetnie. Rozluźnij
się.
Makijaż jest w porządku - zapewniła ją. Sama
czuła się jak wieloryb. Czarna ciążowa sukienka,
choć stylowa - na swoją miarę, rzecz jasna - słabo
maskowała zaokrąglony brzuch.
Samanta pochwyciła spojrzenie Patty, uśmiech
nęła się. Patty mrugnęła do niej, a po sekundzie
odezwała się głośno:
- Ross, popatrz, kto tu jest! Samanta i ta
nauczycielka z waszych stron. Jak to ona miała na
imię? Eillen?
Ross odwrócił się na pięcie, szeroko otworzył
oczy.
- Ellen! Ellen? - Z niedowierzaniem wpat-
Millie Criswell
rywał się w stojącą obok Samanty kobietę. Zmar
szczył czoło, wyraźnie stropiony. - To ty, Ellen?
Samanta znacząco szturchnęła w bok spiętą Ellen.
- Tak... tak, to ja-wykrztusiła spłoszona Ellen.
- Ross, zachowuj się. Oczywiście, że to twoja
pani psorka. Po prostu wreszcie się trochę ogar
nęła. - Patty krzywo uśmiechnęła się do Ellen.
- Ładna sukienka. Sztruksy poszły w kąt?
Samanta skrzywiła się mimowolnie. Widziała,
że Ellen poczuła się dotknięta i zmieszana. Ross
najwyraźniej też, bo zacisnął usta, oczy mu pocie
mniały.
- Opanuj się, Patty! Stawiasz mnie w trudnym
położeniu.
Samanta czuła, że jeszcze moment, a oboje
wybuchną. Ubiegła ich, mówiąc:
- Ellen przyjechała do mnie na kilka dni.
- Zręcznie podsunęła historyjkę o roli nadopiekuń-
czej mamy w wyprawieniu Ellen do Nowego
Jorku. - Dobrze się złożyło, że zrezygnowałam
z wyjazdu z Jackiem, bo mogłam oprowadzić Ellen
po mieście. Świetnie się bawimy, choć chyba
trochę przeliczyłam się z moimi siłami.
- Od dawna tu jesteś? - dopytywał się Ross, nie
mogąc oderwać oczu od ślicznej Ellen. - Napraw
dę wyglądasz rewelacyjnie. Ta nowa fryzura świet
nie ci pasuje. Teraz dopiero widać twoje oczy.
W salonie zrobili Ellen pasemka, jej włosy
jaśniały teraz w padającym z góry świetle.
333
334
Bez zobowiązań
- Dziękuję! Zmieniłam w sobie kilka rzeczy i...
- Ross, kochanie, przestań się tak nad nią
rozpływać jak jakiś głupek. Przecież sam mi
powiedziałeś, że prowincjonalne gąski już prze
stały cię bawić.
Ross spiorunował Patty wzrokiem. Popatrzył na
nią tak, jakby widział ją po raz pierwszy, a potem
ujął Ellen za ramię.
- Mogę postawić ci drinka? - Nie czekając na
odpowiedź, pociągnął ją w stronę baru.
Kiedy odeszli wystarczająco daleko, Patty z za
dowoloną miną popatrzyła na Samantę.
- No i jak mi idzie? Jestem wystarczająco
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Home
- Gwiazdka miśÂ‚ośÂ›ci 2001 2. Way Margaret Gwiazdkowe prezenty
- Cass
- śąabiśÂ„ski Jan Opowiadania o zwierzetach
- Diablica pirata (NO CÓśą MOśąE BYć†)
- Agatha Christie śÂšmierć‡ w chmurach
- Baroja, Pio La lucha por la v
- Dale_Ruth_Jane_Showdown_znaczy_rozróba
- Bewitched and Bewildered 1 My Commander Alanea Alder
- Harbison Elizabeth Wszystko zostaje w rodzinie
- Fields Natalie Nie zadzieraj z nianić…
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lwiaprzygoda.htw.pl