[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nawet gdyby nie mogli razem mieszkać. Nie podobały mu się te myśli.
Delikatnie potrzÄ…snÄ…Å‚ ramieniem Sary.
- Obudz się, musimy wracać.
Oczarowany obserwował powoli budzącą się Sarę. Jej oczy
wydawały się wielkie i rozmarzone. A kiedy się przeciągnęła, prawie
wstrzymał oddech. Musiał odwrócić wzrok, zły, że nie potrafi panować
nad swoimi uczuciami.
- Już pózno? - spytała, powoli wstając. Otrzepała spodnie, spojrzała
w niebo, na Aleca a potem przed siebie, jakby nie chcąc napotkać jego
wzroku.
- Minęło już południe. Muszę wrócić i zadzwonić do biura.
- No tak, oczywiście. Jak mógłbyś cały dzień poświęcić na
odpoczynek?
Zabolał go jej ostry ton. Przecież spędził z nią kilka godzin. Czuł, jak
Sara znowu się wycofuje. Nie odzywała się, po prostu stała i rozglądała się
po okolicy. Miał wrażenie, że między nimi rośnie mur.
73
RS
- Saro - zaczaj, ale przerwał. Właściwie co miał powiedzieć? Czyż
nie wyjaśnili sobie wszystkiego już dawno temu?
- SÅ‚ucham?
- Nic. JesteÅ› gotowa?
Wzruszyła ramionami i tęsknie spojrzała na wznoszące się za nimi
wzgórza.
- Mówiłam ci o tych jaskiniach?
- Tak. Może któregoś dnia się wybierzemy.
- Jesteśmy tak blisko.
Alec spojrzał na zegarek i pokręcił głową.
- Droga powrotna zajmie nam co najmniej godzinę. Muszę już
wracać.
W końcu spojrzała mu w oczy, ze śmiertelną niemal powagą.
- To wracaj. Ja nie chcę. Idę do jaskiń. Wrócę na kolację. -
Odwróciła się na pięcie i ruszyła ścieżką pod górę.
- Saro, poczekaj. Nie możesz iść sama. Spojrzała na niego przez
ramiÄ™.
- Dlaczego?
- To niebezpieczne.
- Nie będę ryzykować. Chcę tylko zobaczyć jaskinie. Recepcjonistka
zapewniała mnie, że droga jest bardzo łatwa.
- Naprawdę nie mogę z tobą iść, muszę wracać.
- Wcale cię o to nie prosiłam.
Sara odwróciła głowę i ostrożnie ruszyła przed siebie. Nasłuchiwała
jakiegoś dzwięku świadczącego o tym, że Alec zmienił zdanie i idzie za
nią. Nic z tego. Rozczarowana zaczęła analizować wcześniejsze
74
RS
wydarzenia Alec pocałował ją, a ona nie wiedziała, jak zareagować. Może
gdyby obudził ją kolejnym pocałunkiem, wpadłaby na jakiś pomysł. Ale
zachował się tak, jakby nic się nie wydarzyło.
Może dla niego to nic nie znaczyło.
Próbowała zagłuszyć tę myśl, podziwiając krajobraz i rozglądając się
w nadziei, że zobaczy jeszcze jakieś zwierzęta. Nie potrafiła jednak zdusić
w sobie rozczarowania.
- Wprawdzie nie oczekiwałam, że będzie spędzał ze mną każdą
chwilę, ale po tych pocałunkach miałam prawo się spodziewać, że potrwa
to przynajmniej do wieczora. Bez wÄ…tpienia szacowne biuro
wytrzymałoby jeden dzień bez jego dyrektyw - mruknęła zjadliwie pod
nosem.
No cóż, mogła mieć pretensje tylko do siebie. Wiedziała przecież, że
pracoholicy nigdy się nie zmieniają. Sama siebie oszukiwała, wierząc, że
Alec chce spędzać z nią więcej czasu. Nie powinna powtarzać starego
błędu! Przyjechała na samotne wakacje. Miło, że Alec towarzyszył jej na
spacerze, ale nie powinna liczyć, że to się powtórzy.
Wróciła po siódmej przyjemnie zmęczona. Doszła do wniosku, że
już za pózno na szykowanie wystawnej kolacji, poza tym chyba nie starczy
jej sił. Po prostu usmaży omlet.
Od razu zauważyła, że Aleca nie ma. Gdyby był, siedziałby na
pewno w salonie i rozmawiał przez telefon. Pewnie jeszcze nie wrócił z
centrum biznesowego. Wzięła szybki prysznic i przebrała się w luzną
sukienkę. Potem zrobiła omlet i zjadła go z apetytem, czytając
przywiezioną ze sobą książkę. Po kolacji usiadła w salonie. Odkąd Alec
zorganizował w nim swoje biuro, Sara spędzała tu mało czasu. Nawet
75
RS
teraz wszędzie leżały jego papiery. Z wyjątkiem sofy, stwierdziła z
zadowoleniem, sadowiąc się wygodnie i zagłębiając w lekturze.
Nie potrafiłaby określić, ile czasu minęło, nim wrócił Alec. Słysząc
jego kroki, podniosła zdziwiony wzrok, próbując zignorować lekkie
drgnienie serca. Zaczynała się do tego przyzwyczajać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl