[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odczuwam. Ile razy mam, obiecane lanie, to mnie nigdy nie minie. Ale i innych
obietnic tatuś dotrzymuje. Na przykład przed wyjazdem otrzymałem obiecany
scyzoryk. I to jaki!
Cztery nierdzewne ostrza i prawdziwa rogowa -oprawa. Chłopakom mało oczy na
wierzch nie wyszły z zazdrości. Taki jest mój ojciec! Jak mam kłopot jaki, to
często idę z nim do ojca. Teraz te\ powiedziałem, \e o to pisanie spokoju nie
mam, czy jestem w porządku. A tatuś na tó, \e skoro spokoju nie mam, to
najlepszy dowód, \e nie jestem w porządku.
 Jak z robotą nawaliłeś  powiedział  to nie zawracaj sobie głowy zgryzotami,
tylko rękawy zawiń i gazuj."
Zaraz te\ sobie postanowiłem, \e za tę  trzydniówkę" to napiszę dzień po dniu
trzy razy, a potem solidnie raz na tydzień albo jak będzie coś ciekawszego, to
nawet częściej, ale ten raz na tydzień to zawsze a zawsze, \eby nawet nie wiem
co. I jak sobie postanowiłem, to zaraz przestało mnie gryzć. Jakby ręką odjął.
Z Bartkiem ju\ się widziałem. Zdziwił się na mój widok, \e jestem taki
opalony. Był na koloniach, które urządziła fabryka jego ojca, w górach.
Miejsce do kąpania mieli świetne, ale on obiecał mamie, \e nie będzie siedział
ani w wodzie, ani na słońcu, ani na wilgotnej trawie, ani po zachodzie słońca
na dworze. Bardzo zajęty był tym uwa\aniem, ale nie chorował ani razu. A\ się
dziwię. Bo ja z samego takiego uwa\ania rozchorowałbym się cię\ko.
W czasie naszej rozmowy weszła do pokoju mama Bartka i chocia\ ju\ ją
widziałem kilka razy, bo w lipcu wpadałem, do Bartka dosyć często, przyjrzałem
się jej na nowo. Wcale nie wyglądała na osobę, która mogłaby wymyślić na
wakacje takie tortury.
Kiedy piliśmy kawę, do pokoju wpadła El\bieta. Na mój widok krzyknęła  ach" i
wyleciała za drzwi jak z procy. A\ mi się nieprzyjemnie zrobiło. Czy\by się
mnie przestraszyła? Myślałem, \e mo\e zrobiły mi się wąsy od powideł, którymi
nasmarowany był chleb. Spojrzałem ukradkiem w szybę od kredensu. Wszystko było
w porządku. Nawet włosy le\ały na głowie jak ulizane. Zanim wyszedłem do
Bartka, dobrze je wyszczotkowałem. I paznokcie miałem obcięte. Niech sobie
nikt u Bartka nie myśli, \e jestem brudas. A ta El\bieta tylko  ach", i tyle.
Szkoda całego zachodu. A\ mi z tego wszystkiego chleb wypadł z rąk na obrus.
Całe szczęście, \e nie tą posmarowaną stroną.
Po podwieczorku poszliśmy obaj z Bartkiem do Wiktora. Ju\ wrócił ze wsi od
stryja. Czarny jak Cygan i wyciągnął się w górę, tylko zdaje mi się, \e
jeszcze chudszy, ni\ był. Powiedział nam, \e na wsi \aden z chłopaków nie mógł
Strona 12
O¿ogowska Hanna - Tajemnica zielonej pieczêci 2007-03-28
dać mu rady. Ja nie bardzo w to wierzyłem i Wiktor zaraz chciał się ze mną
spróbować, ale Bartuś powiedział, \e próbować będziemy się na boisku, bo w
domu przy takiej okazji to mo\e się coś stłuc, i lepiej, \eby Wiktor
opowiedział, jak spędził wakacje.
Więc Wiktor zaczął opowiadać, jak dobrał tam sobie paczkę kolegów i jak
prawie co niedziela odgrywali w szkole jakieÅ›
sztuki.
Wyszliśmy od niego wszyscy i zaraz na podwórku spróbowałem się z nim. Nie dał
mi rady, ale czułem; \e na tym stryjowym wikcie zmocniał. Przybyło mu trochę
mięsa i chyba ju\ w tym roku brat nie będzie się na nim jak na szkielecie
kości uczył.
Po\egnałem się z kolegami przed bramą, a na podwórku koło naszej klatki
schodowej zobaczyłem Alinę z jakimś chłopakiem,. Alina wyglądała zupełnie jak
dorosła panna; uczesana była w koński ogon, w ręku torebka. A ten chłopak to
był Wicek Mro-zowski. Nie poznałem go od razu, bo włosy zapuścił i kurtkę miał
nową, jakąś taką dziwną, jasnozieloną, i krawat w deseń,
Alina po\egnała się z nim zaraz i na schody wchodziliśmy razem. Pytam się jej,
co robiła przez wakacje, a ona nic, tylko
o Wieku, \e to taki nadzwyczajny chłopiec.
 Nadzwyczajny!  mówię.  Włosy zapuszcza i w ogóle na bikiniarza wygląda.
Dadzą mu jutro w szkole, zobaczysz, zaraz będzie inaczej wyglądać."
 Co ty pleciesz?  oburzyła się Alina.  On ju\ jest uczniem technikum
fotograficznego, to jest szkoła dla dorosłych. Wicek ma ju\ prawie szesnaście
lat."
 Wiem  mówię  przecie\ w piątej klasie siedział dwa lata
i w siódmej tak samo. Ledwo ją skończył. Mój stryjeczny brat z nim chodził.
Wicek ma bardzo twardą głowę. Zobaczymy, jakie cuda poka\e w tym technikum.
Ju\ ja w to nie wierzę." [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl